Druga część Trylogii Bractwa Omerta. [+18]
***
"Co zrobisz, jeśli zostanę?"
Ojcze Wszechmogący. Mój Ojcze. Moja zgubo i upadku.
Dlaczego ciągnę ze sobą wszystkich na dno? Dlaczego nie możesz ich uleczyć? Odciążyć? Ile razy upadnę zanim pozwolisz m...
Dziś został opublikowany cały finał tomu -> sprawdź, czy czytałeś/-aś poprzedni rozdział.
***
Prawdziwą "religią" Cosa Nostry nigdy nie był pieniądz, choć to on jest napędem i głównym motywatorem. Społeczeństwo już od prehistorii bazowało na różnych wierzeniach. Nie liczy się nawet to, czy były one słuszne, ale czy działały. Naturalnym zjawiskiem jest grupowanie ludzi, ale realnym celem i uniknięciem między nimi starć jest podział władzy. Punkt, który połączy różne frakcje. Wierzę w jego istnienie, ale nie w to, aby mógł on stanowić jednostkę. Nie bez powodu nie istnieje prezydent, ani żaden inny "władca" naszej planety.
Zatem, dlaczego nie mogę odeprzeć wrażenia, że ten konflikt od początku na tym bazuje? Samozwańcze okrzyknięcie się przez Isidoro "Szóstą Rodziną" w naszym kręgu jest uznawane za czystą herezję. To bunt, o którym chcieli, abyśmy usłyszeli. Hector podobnie od zawsze pragnął władzy absolutnej. Do tej pory sądziłem, że ten bój przypomina świętą wojnę[1], i choć mogłoby się wydawać, że to najgorszy ze scenariuszy, to wizja o wojnie domowej, którą musiałbym prowadzić z własnym bratem przeraża mnie znacznie bardziej.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Podjeżdżając pod dom zastanawiam się, czy coś mi umknęło, ponieważ przez całą drogę powrotną towarzyszy mi uczucie, jakbym o czymś zapomniał, ale im dłużej o tym myślę, tym mój żołądek mocniej zaciska się w ciasny supeł.
- Wysiądę tutaj. Upewnij się, że Tom poszedł odespać noc - polecam Sergiuszowi i wychodzę z samochodu.
- A ty? - Pochyla się nad moim siedzeniem i przytrzymuje dłonią drzwi, nim mam szanse je zamknąć. - Ty też nie spałeś. Mogę zająć się Severio.
- Nie. Muszę to zrobić sam.
Nie czekam na jego odpowiedź. Odchodzę, słysząc za plecami, jak otwiera się brama do garażu. Moje myśli wciąż wracają do kartki, która została nam przekazana. Człowiek, który jest tam zamknięty nie byłoby zdolny do wypisywania jakichkolwiek pocztówek, zatem kim jest osoba, która ją tam zostawiła? Czy to kolejny sposób na wymianę informacji? To tłumaczyłoby, dlaczego czyste widokówki znajdują się także w mieszkaniu Severio.
Podchodzę do piwniczki i unoszę kawałek trawnika, odsłaniając szklany panel. Odbezpieczam go i wpisuję kod, tym samym zwalniając zabezpieczenia, uniemożliwiające wejścia do środka. System filtrowania powietrza ledwo sobie radzi z uciążliwym zapachem moczu, bo to pierwsze, co czuję po zejściu na dół. Severio od razu unosi głowę, by na mnie spojrzeć, jakby tylko czekał na moją wizytę. Nie dziwię się. Jestem przecież jedyną osobą, która go tu odwiedza.
Idę w głąb piwnicy, aby stanąć naprzeciwko niego, twarzą w twarz. Wkładam do ust papierosa i odpalam go zapalniczką, którą po chwili chowam w kieszeni płaszcza.
- Zdrada jest nieodłącznym elementem władzy. Nie da się jej uniknąć. Nie da się zadowolić wszystko dookoła, dlatego powinno się być na nią przygotowanym. To twoje słowa - mówię, wracając pamięcią do dnia, gdy Severio zarzekał się, że nigdy by nie wystąpił przeciwko nam. - To żenujące, prawda? - Uśmiecham się. - Ja wciąż nie umiem tego zrobić. Nie umiem przewidzieć, kto tym razem wbije mi nóż w plecy.