ROZDZIAŁ 24

524 34 148
                                    

- Odkąd podpisałaś umowę.

- Co?

- Odkąd podpisałaś umowę - powtarzam, patrząc w odległy horyzont za oknem. - Odwiedzam twoją babcię, odkąd podpisałaś umowę. Byłem tam zaledwie kilka razy, ale początkowo nawet z nią nie rozmawiałem. W końcu sama mnie zauważyła, gdy stałem przed budynkiem i poprosiła, bym pomógł odblokować koła jej wózka. Jest bardzo przebiegła. Po naszym wczorajszym spotkaniu stwierdzam, że mogła sama włożyć gałąź w szprychę, aby tylko mnie zaczepić. 

- Byłaby do tego zdolna - odpowiada Remy. 

- A zjawiłem się tam wczoraj, bo wiedziałem, że to jedyne miejsce, gdzie mogę cię znaleźć. Przed ostrzałem restauracji zjawiło się tam dwóch nieproszonych gości. Chcieli się spotkać z twoją babcią. - Słucha mnie w ciszy, siedząc na łóżku z podkulonymi pod brodę nogami i doceniam, że jej wzrok jest nadal neutralny, nieoceniający. - Wiedziałem o tym, bo dookoła budynku zostawiłem swoich ludzi. Patrolują to miejsce codziennie.

- Codziennie?

- Codziennie odkąd zabiłem Devina.

Zrzucasz na tę dziewczynę własne grzechy. 

Chyba nie potrafi nic na to odpowiedzieć, ale nie mam jej tego za złe. Mną również targają sprzeczne myśli, bo z jednej strony wiem, że ma prawo wiedzieć, co się dzieje z jej babcią, ale z drugiej strony, czy to dla niej nie za dużo? Zrozumie, że mówię jej o tym, bo chcę, aby zachowała czujność?

- Wiesz... kim byli ci ludzie? - pyta cicho. - Czego od was chcą? 

- Wiem kim jest człowiek, dla którego pracują - odpowiadam, wyrzucając niedopałek papierosa za okno i podchodzę do niej, opierając się łokciami o ramę łóżka. - Wkrótce wszystko załatwię. Nie martw się. 

- Czy powinnam wiedzieć... - zaczyna, a ja momentalnie czuję ogarniający mnie niepokój - co się z nimi stało? 

Ile twoich ofiar będzie w stanie znieść? Przemilczeć? Nawet jej serce tego nie pomieści. 

Znowu pojawia się we mnie poczucie winy, że została w to wciągnięta. Już wczoraj widziałem po niej, że bez względu na to, co się wydarzy ma ona swój limit, który to ja muszę kontrolować. Nie dziwię się jej i ją rozumiem, a nawet sądziłem, że będzie w gorszym stanie po tym, co miało miejsce. Chcę zapewnić jej jak największy komfort, mimo brutalności, jaką przyjdzie jej dzierżyć przez to, kim jestem. 

Brutalności? Nie szukaj w tym głębi. Nie upraszczaj oczywistego. Jesteś czystym złem. 

Ale nikomu nie ufam na tyle, aby ją oddać. Tylko ja mogę ją chronić.

I dlatego skazujesz ją na życie z socjopatą?

- Musisz wiedzieć jedno. - Chwila ciszy, do momentu, aż nasze spojrzenia się krzyżują. - Człowiek, który na nas poluje ma na nazwisko Isidoro. Jeśli kiedykolwiek je usłyszysz musisz mi o tym od razu powiedzieć, dobrze? - Remy przytakuje na moje słowa, choć przypuszczam, że w jej głowie pojawia się coraz więcej wątpliwości. - Będą sprawy, o których nie mogę ci powiedzieć. I te, o których ci nie powiem dla twojego dobra. Isidoro należy do kategorii, gdzie informacja o nim ma cię chronić. 

Chronić? Zabijesz ją. 

Widząc jej czuły wzrok, sama myśl o tym, co chcę powiedzieć sprawia, że pęka mi serce. Prostuję się, chcąc rozchodzić buzujące we mnie emocje. 

- Pamiętaj, że... - Szukam w głowie odpowiednich słów, czując na karku zimny pot. - Przebywanie obok mnie samo w sobie jest niebezpieczne. I nie chcę, abyś temu zaprzeczała. Musisz być rozsądna, Remy. Odpowiedzialna, na ile tylko to możliwe. Gdyby kiedykolwiek doszło do sytuacji, że...

Bractwo Omerta [2] - Pokuta (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz