ROZDZIAŁ 19 (TW)

423 29 120
                                    

Trigger warning: przemoc fizyczna, znęcanie się, wspomnienie o przemocy seksualnej. 

***

Evelyn, czy kiedykolwiek twoja dusza zazna spokoju? Ile razy, gdy pozwolę ci odejść, wrócisz, zawsze niespodziewanie, pojawiając się jak deszcz na bezchmurnym niebie? Ile jeszcze razy zostaniesz wciągnięta do świata żywych? Ile razy padnie twoje imię z ust naszych przeciwników? Co mam zrobić, aby to w końcu przerwać?

Dziś spodziewałem się wszystkiego. Ale nie tego, że własny brat uzna moją pomoc za zbędną. Naprawdę muszę brać pod uwagę tak skrajne scenariusze? Ciągła kontrola to męczące narzędzie pracy, na które brakuje mi już zapasów sił. Chciałbym móc ochronić Jamesa przed tym przeklętym półświatkiem, ale nie wiem, jak. Mam go wygnać z miasta? Uwiązać, jak psa na smyczy?

Gdy wjeżdżamy na posesję, przed domem stoi już Vincent, bez płaszcza i butów. Zaczyna do nas biec, prosto pod koła, prowokując gwałtowne zahamowanie. Sergiusz trąbi na niego klaksonem, po czym wybiega z samochodu, trzaskając za sobą drzwiami.

- James jedzie z Tomem drugim autem - słyszę Lubomirskiego, gdy wysiadam tuż za nim. - Chcesz żebym cię rozjechał?!

- Jest cały? - pyta pośpiesznie Vincent. 

- Tak - odpowiadam obojętnie i odpalam papierosa. - Poczekam na was w gabinecie. Ale nie szykuj się na łzy szczęścia. - Moje słowa zbijają go z tropu, a ja przenoszę wzrok na Sergiusza. - Posadź naszego przyjaciela w pokoju gościnnym. Jak skończę z Jamesem to do ciebie dołączę. 

Nie wierzę w nic, co mogli mu obiecać, powiedzieć, czy pokazać. Sprawa naszej siostry była głośna nie tylko na terenie naszego stanu, ale w całej Ameryce Północnej. Huczały nawet o tym media we Włoszech, czy innych częściach Europy, gdzie kojarzone jest nasze nazwisko. Przez pierwsze trzy lata otrzymywaliśmy mnóstwo anonimów, które sugerowały miejsce pobytu lub pochówku Evelyn, ale żadne z nich nie okazały się być prawdziwe. Jej temat był na szczycie piramidy prowokacji lub pogróżek. Nie nabiorę się na to. Samo użycie jej imienia to za mało. 

Po szybkim zabandażowaniu rany na ramieniu, aby nie sączyła się dalej krew, opieram się o parapet okna, stawiając na nim popielniczkę i szklankę whisky, nieskromnie zalaną po sam brzeg. Butelkę odstawiam do barku tylko po to, by reszta mogła się poczęstować alkoholem, nim sam opróżnię jej zawartość do dna. 

Po kilku minutach do gabinetu wchodzi Vincent ze spuszczoną głową, drapiąc się po karku, James, mający minę męczennika i Tom, trzymając w dłoniach otwartego laptopa. Człowiek czynu, który od razu zaczął pracować, nie czekając na moje komendy. 

- Szukasz, kim jest nasz gość? - pytam go, gdy siada przy stoliku i wklepuje coś na klawiaturze. 

- Tak. Zaraz się wszystkiego dowiem. 

Vincent staje obok mnie, o dziwo wyciągając drżącą dłoń po papierosa. Widząc, jak cholernie jest przybity, choć próbuje nie dać tego po sobie poznać, nie protestuję i otwieram przed nim paczkę. Spogląda na mnie uważnie i stwierdzam, że to niema prośba z jego strony, chyba po to, abym to ja zaczął rozmowę z Jamesem. Nie od dziś wiem, że Vincent zawsze stara się zachować zimną krew, pokazać, że jest ponad to, co się dzieje, ale chyba faktycznie zniknięcie naszego brata aktywowało dawne demony. 

- Powiedziałeś Vincowi to samo, co mi? - zwracam się do Jamesa. 

- Tak - odpowiada niechętnie. - Powinniście pierw przesłuchać tego faceta. Nie mnie. 

- Co pamiętasz z wieczoru, gdy porwali naszą siostrę? - pytam bez ogródek, wywołując tym samym zaskoczenie nawet na twarzy Toma, który na chwilę unosi na mnie wzrok z nad ekranu laptopa. 

Bractwo Omerta [2] - Pokuta (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz