XVII

22 2 0
                                        

Kraina tam, gdzie jesień złota. Złego ludu otworzą się wrota.

Te słowa utkwiły w mojej głowie. Byłam podekscytowana kolejną znalezioną wskazówką, a jednocześnie bałam się, jakie kolejne zadanie szykuje dla nas los. Czułam się, jak ta rymowanka, w której jedna część mówi o przepięknej porze roku, a druga ostrzega nas przed niebezpieczeństwem. I jedno pytanie nurtowało mnie najbardziej. Jak się dostać na tę drugą wyspę?

- Czy możesz powiedzieć coś więcej? - zapytałam stworzenia.

Zwierzę jednak milczało, bujając się na swojej huśtawce zawieszonej na haczyku. Ponowiłam pytanie, aczkolwiek Vircorvus nie powiedział ani słowa. 

- Co teraz? - zapytałam Killiana, jednak odpowiedziała mi cisza. Odwróciłam głowę w jego stronę i zauważyłam, że ruszył w kierunku klatki z wróżką. - Killian? 

Podążyłam za nim i stanęłam obok. Przyglądał się maleńkiej wróżce, która patrzyła wprost na niego. Teraz mogłam się jej bliżej przyjrzeć. Miała śnieżnobiałe włosy. Falowały one poprzez wiatr, który wytwarzała machając skrzydłami. Ubrana była w sukienkę, utkaną z płatków śnieżników. Jej różowa skóra mieniła się, jak miliony diamentów. Jednak, gdy otworzyła usta, zauważyłam ostre jak igiełki zęby. 

W rączce trzymała płatek róży, który skierowała w stronę grajka. Próbował wyciągnąć rękę, jednak ja złapałam ją, a wróżka zasyczała w moją stronę.

- To może być trucizna - skarciłam go, ściskając mocniej jego dłoń. - Albo jakieś niebezpieczne zaklęcie.

- Coś mi podpowiada, że ona chce nam pomóc - powiedział łagodnym tonem. - Czuję takie dziwne mrowienie na całym ciele.

Otworzyłam szeroko oczy. Przy każdej wskazówce również czułam dreszcze. Przy zetknięciu się z nią, odczuwałam coś dziwnego, ale zignorowałam to, bo sądziłam, że to tylko moje urojenia. Najwidoczniej Killian również to czuł.

Puściłam jego rękę i pozwoliłam, by wyciągnął ją w stronę wróżki. Ona podleciała do krat i przecisnęła przez nie płatek, który spadł na dłoń Killiana. A na nim wyryty był napis:

,,Ugaś płomień, a się otworzę".

Jęknęłam z rezygnacją. Miałam już po dziurki w nosie tych zagadek. Czy naprawdę nikt nie mógł po prostu narysować mapy, która zaprowadziłaby nas do końca? 

- Wiesz co? Skoro ty dostałeś ten znak i tobie wróżka dała płatek, to ty wymyśl rozwiązanie. - klepnęłam Killiana w ramię i odwróciłam się, by ulotnić się od tych dziwacznych stworzeń.

- Hej, zaraz! - krzyknął Killian, dorównując mi krokiem. - Chyba tkwimy w tym razem, nie?

- O, szkoda, że nie powiedziałeś tak, kiedy ślęczałam nad tamtą wskazówką z kompasem - uśmiechnęłam się złośliwie. - Powodzenia, ja idę coś zjeść.

Zostawiłam zdziwionego Killiana w tyle i poszłam w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Czułam intensywny zapach potraw, jednak nie mogłam dojrzeć żadnego stoiska. Jarmark dalej tętnił życiem. Dzieci biegały między nogami z wielkimi lizakami w rękach, inni ustawiali się w kolejkach do straganów czy diabelskiego młyna, który mienił się kolorami. Nie zamierzałam nawet mu się bardziej przyglądać, odkąd odkryłam, że mam lęk wysokości. Czyli od momentu, kiedy razem z Killianem zmuszeni byliśmy skoczyć z klifu.

Szłam przez tyły namiotów, gdy spostrzegłam czarnowłosą kobietę, palącą fajkę. Na głowie miała fioletową chustę, a ubrana była w tego samego koloru suknię. Wiszące długie kolczyki łaskotały ją w szyję, a wisior z wielkim kamieniem zdobił jej klatkę piersiową.

Złoty EnigmatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz