That's sucks

472 14 2
                                    

Po paru dniach mogłam wyjść ze szpitala.
Czułam się jakbym była sparaliżowana.
Nie chciałam jeść ani pić.
Nawet nie chciałam mówić mimo tego, że  zawsze buzia mi się nie zamyka.
Tak jakbym zamieniła się osobowościami.
Dotarliśmy do domu bliźniaków.
Ledwo umiałam chodzić więc chłopaki pomogli mi wejść.
Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w jeden punkt.
- Nie umiem na ciebie patrzeć w takim stanie - powiedział Bill ze smutkiem w głosie.
Wspomnieniami trafiłam do dnia w którym Tom powiedział coś podobnego.
Tylko nie umiem sobie przypomnieć co.
- Chcesz coś zjeść? - zapytał nerwowo Tom.
Pokręciłam tylko głową sugerując "nie".
Tom usiadł obok mnie i mnie przytulił.
Jednak nic nie zrobiłam.
- Zawsze reagowałaś inaczej - powiedział po chwili.
- Jak? Nie pamiętam - ciągnęłam temat.
- Nie pamiętam w ogóle żebyśmy razem się przytulali, Tom przecież my się nie lubimy - oznajmiłam.
- Nie pamiętasz? - zapytał ze smutkiem.
- Jedyne co pamiętam to, to jak się z tobą pobiłam - Tom przestał mnie przytulać.
- Co ja tu w ogóle robię? Muszę wracać do domu - wstałam z kanapy i wyszłam z domu.
- Maya! - Tom wybiegł za mną.
Nie zwracałam na niego uwagi tylko szłam w stronę domu.
- Maya! Ty nie masz rodziców! - krzyczał.
Zatrzymałam się.
- Co...? - powiedziałam cicho.
- Wyparli się ciebie cztery miesiące temu! - krzyknął już zapłakany.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówił.
- Naprawdę nie pamiętasz? - zapytał łamiącym się głosem.
- Nigdy nie sądziłam, że ktoś to powie - wy dusiłam po paru minutach ciszy.
Podeszłam bliżej Toma.
- Tom powiedz mi...
Dlaczego płaczesz? - łza spłynęła po moim gładkim policzku.
- Nie pamiętasz? Jak się pocałowaliśmy po raz pierwszy? - płakał gorzko.
- Nie płacz... - otarłam kciukiem jego łzy.
- Maya... Ja...
- Nie płacz... - przerwałam mu.
- Maya... - próbował.
- Nie płacz... Nigdy więcej... - ciągnęłam.
- Maya daj mi coś po...
- Najpierw przestań płakać...- przerwałam mu ponownie.
Wspomnę, że mówiłam to coraz ciszej aż doszłam do szeptu.
- Dobrze... - otarł swoje łzy.
- Teraz dasz mi coś... - nie dokończył bo go pocałowałam.
Deszcz delikatnie zaczął płakać.
Całowaliśmy się, a deszcz padał coraz mocniej.
- Widzisz, wystarczy przestać płakać - uśmiechnęłam się, a on również się uśmiechnął.
Tom objął mnie w taki i znowu mnie pocałował.
Byliśmy cali mokrzy.
- Wracajmy do środka - zaśmiałam się.
Pociagnełam go za rękę.
Zaczęliśmy uciekać przed deszczem.

Weszliśmy do środka śmiejąc się.
- Boże jesteście cali mokrzy - przywitał nas miło Bill.
- Ciebie też miło widzieć - zaśmiałam się.
- Chodź - Tom zaprowadził mnie na górę
- Muszę się przebrać w coś suchego - oznajmiłam.
- Dam ci moją bluzkę - powiedział Tom.
- Przecież mam swoje ciuchy - zaśmiałam się.
- Tak, ale ja chcę ci dać moją koszulkę - uśmiechnął się.
- No dobrze - uśmiechnęłam się.
Tom dał mi czarną o wiele za dużą koszulkę, a sam przebrał się w podobną.
Położyliśmy się na łóżku i włączyliśmy pierwszy lepszy serial na netflixie.
- Czemu tego nie pamiętam? - przerwałam oglądanie.
- A chciałabyś? - zapytał Tom z delikatnym smutkiem w głosie.
- Tak, i to bardzo - głos mi się złamał.
Tom się do mnie przytulił i zasnął na mojej klatce piersiowej.
Poczułam się dziwnie.
Tak jakby to się wcześniej działo.
Nie myślałam o tym i poszłam spać.

Rano obudziłam się z Tomem na mojej klatce piersiowej.
Pogłaskałam go po głowie.
Okazało się, że już nie spał.
- Dzień dobry - powiedziałam zaspana.
- Dzień dobry - odpowiedział Tom jeszcze bardziej zaspany.
Położył głowę obok mojej i pocałował mnie delikatnie.
- Wstajemy? - zapytałam.
- Yhm - westchnął i wstał z łóżka, a ja razem z nim.
Zeszliśmy na dół, a tam już siedział Bill i jadł śniadanie.
- Smacznego - powiedzieliśmy z Tomem w tym samym czasie.
- Dziękuję - odpowiedział Bill i jadł dalej.
- Co chciałbyś zjeść? - zapytał mnie Tom.
- W sumie to nie jestem głodna - powiedziałam.
- To co zjesz? - zapytał znowu tak jakby mnie nie słyszał.
- No przecież...
- Tosty? - przerwał mi.
- Może być - poddałam się.
Tom się uśmiechnął i razem zaczęliśmy robić śniadanie.

Po śniadaniu we trójkę siedzieliśmy na kanapie.
- Co tam? - zapytałam patrząc się na telewizor tak jak wszyscy.
- Nudno - powiedział Bill.
- Ta - westchnęłam.
Kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otworze - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- W czym mogę... - nie dokończyłam bo zobaczyłam Daniela z Nicole...
- Cześć, my przyszliśmy w odwiedziny - powiedziała Nicole.
Wpuściłam ich do środka.
- Cześć? - powiedzieli bliźniacy.
Ja z Tomem byliśmy jeszcze w piżamach.
Nicole i Daniel usiedli na fotelach.
- Po coś konkretnie tu przyszliście? - powiedziałam ostro.
- Nie denerwuj się tak, ja i Nicole chcemy wam coś powiedzieć - powiedział Daniel i złapali się za ręce.
- Jak mi powiesz... - znowu nie dokończyłam, tym razem przerwał mi Tom.
- Ja i Nicole jesteśmy zaręczeni! - krzyknął Daniel.
- Co kurwa!? Przecież ty masz prawie trzydzieści lat, a ona osiemnaście! - wstałam w kanapy.
- Zaręczeni!? To ile wy byliście razem!? - wpadłam w jakiś szał.
- A ty nie powinnaś się wtrącać! - Daniel też wstał i zaczął krzyczeć.
- Sam tu przyszedłeś i mi o tym powiedziałeś! - dalej krzyczałam.
- Mnie przynajmniej nie wyparli się rodzice! - krzyknął najgłośniej jak umiał.
- Pierdol się sukinsynu - powiedziałam spokojniej.

I Am Just A Freak || Tom kaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz