28

84 7 1
                                    


- Masz tutaj. - powiedział po tym, jak uspokoiłam się na tyle, żeby odsunąć się od niego, wycierając twarz.

Miał łagodny ton głosu, dlatego wyciągnęłam rękę w oczekiwaniu na chusteczkę, jednak kiedy chwyciłam przedmiot, szybko podniosłam wzrok na niego, przestając szlochać.

- Do dna. -  puścił mi oczko i z szerokim, szyderczym uśmiechem wziął głębokiego łyka. 

- A już myślałam, że twoje geny gentenmena zaczęły działać. - zaśmiałam się do siebie, również biorąc łyka i spoglądając na niebo.

- Gentlemana, cóż. Mam tylko jeśli czegoś potrzebuję. - westchnął delikatnie i opierając się łokciem o ławkę, zarzucił nogę na nogę, jakby rozluźniając. 

Najwidoczniej spiął się przez naszą rozmowę.

- Dziękuję Seonghwa. - powiedziałam po chwili.

- Nie ma za co, w przyszłości na pewno odwdzięczysz się. - dopił zawartość kieliszka.

Widok Seonghwy w luźnych ciuchach był nadzwyczajnie dziwny, a fakt, że siedziałam z nim i piłam alkohol... woah, jakby to nazwać.

Dopiero uświadomiłam to sobie.

Ale nie przeszkadzało mi to, właściwie... ten zdołowany humor odwrócił się o 180 stopni.

Z jakiegoś powodu nie przejmowałam się, aż tak. Przynajmniej teraz i... to ciepło, cykady grające w oddali i uczucie po alkoholu... było przyjemnie.

- Szczerze myślałam, że będziesz miał gorszą głowę do picia. - wyznałam, śmiejąc się trochę. 

Fakt, wyobrażałam sobie, jak pije Europejskie winko, albo jakiegoś łyskacza.

- Szczerze myślałem, że będziesz bardziej głupia i nie zerwiesz z nim. - oblizał swoje usta, nie spoglądając na mnie i po chwili dolewając sobie alkoholu.

- Teraz będziesz używał tego, żeby mnie dręczyć? - pokiwałam głową z uśmiechem.

- Trzeba było być bardziej posłusznym. - dopiłam swoją porcję, kwasząc się od cierpkości alkoholu, a Seonghwa od razu polał mi kolejnego.

- Wtedy miałam ochotę cię zabić. Uważałam cię za kolejnego bogatego dupka. - stuknęliśmy się ponownie szkłem — Właściwie wciąż nim jesteś, ale bardziej znośnym.

- Nie chwal dnia przed zachodem słońca, Nari.- jego głos dostał lekkiej chrypki przez alkohol i późną godzinę — Więc? Jakie ciekawe sekrety jeszcze trzymasz? - spojrzał się na mnie kątem oka.

- Myślisz, że wszystko ci wygadam, bo jestem pijana? - pokręciłam nosem i skrzyżowałam ręce, nie mogąc pozbyć się uśmiechu z twarzy.

- Cóż, mogę się założyć. - spojrzał się w moją stronę i lekko przybliżył — Soju ma swój sposób na poluźnienie kłódki z ust.

- Mhm. - również delikatnie się przybliżyłam — To, o co się założymy?

Seonghwa uniósł lekko brwi i zadowolonym uśmiechem, odsunął się z powrotem. 

Pewnie nie spodziewał się, że przystanę na jego propozycje, właściwie... ja też się nie spodziewałam. Czułam, że mam wypite, ale zew rywalizacji trochę mnie ocucił. 

Chciałam z nim wygrać, patrząc na to, ile wypił w porównaniu do mnie, miałam nadzieję, że zgrywa trzeźwego.

Zresztą sam przyznał się podczas rozmowy, że nie odmówił Yunho po zaproszeniu i pili razem, dopóki nie dotarła reszta osób. 

Teraz jak o tym pomyślę, Hongjoong też wspominał coś o Seonghwie, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi.

Może przyjaźnili się razem?

To trochę dziwne, skoro Seonghwa wszystkich wypiera.

- Przegrany wyzna swój najwstydliwszy sekret. - powiedział po chwili.

- A wygrany? 

- Będzie dysponował tą tajną bronią. - wydawał się na niezwykle pewnego siebie.

***

Straszny ból głowy i Sahara w pysku.

Tak złego poranka dawno nie miałam.

Czułam, jakby ktoś próbował wywiercić mi dziurę w głowie od środka, a w dodatku czułam się zmęczona.

- Gdzie ja... - mruknęłam w bólu do siebie.

Rozejrzałam się po popielatym pokoju, a sekundę później po pościeli i łóżku.

O kurwa mać.

Spanikowana szybko wstałam z łóżka, ale szybko tego pożałowałam. Zrobiło mi się trochę niedobrze, więc od razu do niego wróciłam.

- To się nie dzieje... - jęknęłam.

 Dosłownie umieram! Chociaż śmierć byłaby lepsza, niż ten kac.

Kac morderca, nie ma serca.

Po chwili do pokoju weszła znajoma postać, przez którą w miarę możliwości sięgnęłam po okulary.

- Yah, zwłoki wstały. - zaśmiał się sam do siebie i podał mi szklankę — Nie sądziłem, że tak cię odetnie.

- Nic... nie pamiętam... - byłam lekko przerażona, chwytając szklankę trzęsąca się ręką.

- Nie pamiętasz...? - na chwilę jakby się zamyślił — Cóż szkoda. Było fajnie. - uśmiechnął się złowieszczo.

- Czy...? My...? - spojrzałam na poduszkę obok mnie, która widocznie była wyleżana.

Chłopak oparł się o łóżko, kładąc rękę pod brodę, schylając się do przodu, a drugą trzymając wzdłuż oparcia. Nic nie powiedział, tylko uśmiechał się przez dłuższą po chwilę, po czym rzucił we mnie swoją koszulką, którą trzymał wzdłuż oparcia.

- Nie zrobiłbym tego z kimś pijanym. - zaśmiał się i westchnął — Ubierz się, jak wypijesz witaminki, to zejdź na dół. 

Seonghwa pokierował się w stronę drzwi, a ja ściągnęłam jego koszulkę z głowy, pijąc wręczone mi witaminy.

Miałam tyle pytań, w dodatku czułam się tak źle fizycznie.... psychicznie właściwie też! Miałam takiego kaca moralnego, że nie wiedziałam jaką informację przyswoić do siebie najpierw.

- Ah, tego siniaka sama sobie zrobiłaś. - dodał, trzymając drzwi przed zamknięciem — I lepiej nie patrz na telefon. - puścił mi oczko i wyszedł.

Telefon...

RODZICE.

Serce stanęło mi w gardle i niemal rzucając szklanką na bok, wyjęłam telefon spod poduszki. Natychmiastowo otworzyłam wiadomości, widząc konwersację z mamą. 

Dwadzieścia wiadomości.

Skoro wczoraj nie umarłam, to umrę dzisiaj.

The Butterfly Prince || Seonghwa || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz