- Masz tutaj. - powiedział po tym, jak uspokoiłam się na tyle, żeby odsunąć się od niego, wycierając twarz.
Miał łagodny ton głosu, dlatego wyciągnęłam rękę w oczekiwaniu na chusteczkę, jednak kiedy chwyciłam przedmiot, szybko podniosłam wzrok na niego, przestając szlochać.
- Do dna. - puścił mi oczko i z szerokim, szyderczym uśmiechem wziął głębokiego łyka.
- A już myślałam, że twoje geny gentenmena zaczęły działać. - zaśmiałam się do siebie, również biorąc łyka i spoglądając na niebo.
- Gentlemana, cóż. Mam tylko jeśli czegoś potrzebuję. - westchnął delikatnie i opierając się łokciem o ławkę, zarzucił nogę na nogę, jakby rozluźniając.
Najwidoczniej spiął się przez naszą rozmowę.
- Dziękuję Seonghwa. - powiedziałam po chwili.
- Nie ma za co, w przyszłości na pewno odwdzięczysz się. - dopił zawartość kieliszka.
Widok Seonghwy w luźnych ciuchach był nadzwyczajnie dziwny, a fakt, że siedziałam z nim i piłam alkohol... woah, jakby to nazwać.
Dopiero uświadomiłam to sobie.
Ale nie przeszkadzało mi to, właściwie... ten zdołowany humor odwrócił się o 180 stopni.
Z jakiegoś powodu nie przejmowałam się, aż tak. Przynajmniej teraz i... to ciepło, cykady grające w oddali i uczucie po alkoholu... było przyjemnie.
- Szczerze myślałam, że będziesz miał gorszą głowę do picia. - wyznałam, śmiejąc się trochę.
Fakt, wyobrażałam sobie, jak pije Europejskie winko, albo jakiegoś łyskacza.
- Szczerze myślałem, że będziesz bardziej głupia i nie zerwiesz z nim. - oblizał swoje usta, nie spoglądając na mnie i po chwili dolewając sobie alkoholu.
- Teraz będziesz używał tego, żeby mnie dręczyć? - pokiwałam głową z uśmiechem.
- Trzeba było być bardziej posłusznym. - dopiłam swoją porcję, kwasząc się od cierpkości alkoholu, a Seonghwa od razu polał mi kolejnego.
- Wtedy miałam ochotę cię zabić. Uważałam cię za kolejnego bogatego dupka. - stuknęliśmy się ponownie szkłem — Właściwie wciąż nim jesteś, ale bardziej znośnym.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca, Nari.- jego głos dostał lekkiej chrypki przez alkohol i późną godzinę — Więc? Jakie ciekawe sekrety jeszcze trzymasz? - spojrzał się na mnie kątem oka.
- Myślisz, że wszystko ci wygadam, bo jestem pijana? - pokręciłam nosem i skrzyżowałam ręce, nie mogąc pozbyć się uśmiechu z twarzy.
- Cóż, mogę się założyć. - spojrzał się w moją stronę i lekko przybliżył — Soju ma swój sposób na poluźnienie kłódki z ust.
- Mhm. - również delikatnie się przybliżyłam — To, o co się założymy?
Seonghwa uniósł lekko brwi i zadowolonym uśmiechem, odsunął się z powrotem.
Pewnie nie spodziewał się, że przystanę na jego propozycje, właściwie... ja też się nie spodziewałam. Czułam, że mam wypite, ale zew rywalizacji trochę mnie ocucił.
Chciałam z nim wygrać, patrząc na to, ile wypił w porównaniu do mnie, miałam nadzieję, że zgrywa trzeźwego.
Zresztą sam przyznał się podczas rozmowy, że nie odmówił Yunho po zaproszeniu i pili razem, dopóki nie dotarła reszta osób.
Teraz jak o tym pomyślę, Hongjoong też wspominał coś o Seonghwie, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi.
Może przyjaźnili się razem?
To trochę dziwne, skoro Seonghwa wszystkich wypiera.
- Przegrany wyzna swój najwstydliwszy sekret. - powiedział po chwili.
- A wygrany?
- Będzie dysponował tą tajną bronią. - wydawał się na niezwykle pewnego siebie.
***
Straszny ból głowy i Sahara w pysku.
Tak złego poranka dawno nie miałam.
Czułam, jakby ktoś próbował wywiercić mi dziurę w głowie od środka, a w dodatku czułam się zmęczona.
- Gdzie ja... - mruknęłam w bólu do siebie.
Rozejrzałam się po popielatym pokoju, a sekundę później po pościeli i łóżku.
O kurwa mać.
Spanikowana szybko wstałam z łóżka, ale szybko tego pożałowałam. Zrobiło mi się trochę niedobrze, więc od razu do niego wróciłam.
- To się nie dzieje... - jęknęłam.
Dosłownie umieram! Chociaż śmierć byłaby lepsza, niż ten kac.
Kac morderca, nie ma serca.
Po chwili do pokoju weszła znajoma postać, przez którą w miarę możliwości sięgnęłam po okulary.
- Yah, zwłoki wstały. - zaśmiał się sam do siebie i podał mi szklankę — Nie sądziłem, że tak cię odetnie.
- Nic... nie pamiętam... - byłam lekko przerażona, chwytając szklankę trzęsąca się ręką.
- Nie pamiętasz...? - na chwilę jakby się zamyślił — Cóż szkoda. Było fajnie. - uśmiechnął się złowieszczo.
- Czy...? My...? - spojrzałam na poduszkę obok mnie, która widocznie była wyleżana.
Chłopak oparł się o łóżko, kładąc rękę pod brodę, schylając się do przodu, a drugą trzymając wzdłuż oparcia. Nic nie powiedział, tylko uśmiechał się przez dłuższą po chwilę, po czym rzucił we mnie swoją koszulką, którą trzymał wzdłuż oparcia.
- Nie zrobiłbym tego z kimś pijanym. - zaśmiał się i westchnął — Ubierz się, jak wypijesz witaminki, to zejdź na dół.
Seonghwa pokierował się w stronę drzwi, a ja ściągnęłam jego koszulkę z głowy, pijąc wręczone mi witaminy.
Miałam tyle pytań, w dodatku czułam się tak źle fizycznie.... psychicznie właściwie też! Miałam takiego kaca moralnego, że nie wiedziałam jaką informację przyswoić do siebie najpierw.
- Ah, tego siniaka sama sobie zrobiłaś. - dodał, trzymając drzwi przed zamknięciem — I lepiej nie patrz na telefon. - puścił mi oczko i wyszedł.
Telefon...
RODZICE.
Serce stanęło mi w gardle i niemal rzucając szklanką na bok, wyjęłam telefon spod poduszki. Natychmiastowo otworzyłam wiadomości, widząc konwersację z mamą.
Dwadzieścia wiadomości.
Skoro wczoraj nie umarłam, to umrę dzisiaj.
CZYTASZ
The Butterfly Prince || Seonghwa || 18+
Fiksi PenggemarDo skromnego liceum zawitał arogancki i bardzo utalentowany uczeń, który od razu uzyskał miano księcia. Jego urok urzekał wiele dziewczyn, nawet paru chłopców, jednak były to osoby, które obserwowały go, jak motyla na kwiecie róży. Stał się nowym wy...