- masz jakiś znajomych w szkole?- zagadał ojciec gdy ja lekko kołysałam małym Flynn'em by ten zasnął.
- Tak trójkę przyjaciół- odpowiedziałam- A jak tam projekt w fundacji? Słyszałem, że zaciągnęłaś tam już Will'a I Dylan'a - powiedział uśmiechając się do siebie gdy wypowiadał ostatnie słowa.
- projekt powoli się rozrasta, z dwóch grup zrobiło się nagle cztery. A chłopaki poszli tam z własnej woli- odpowiedziałam spoglądając na kuzyna, który dalej ze mną " walczył " I nie chciał zasnąć
- Dylan tam dobrowalnie?- zapytał śmiejąc się.
- no on to tak nie do końca- powiedziałam uśmiechając się szczerze.- potrzebowałam kogoś do pomocy w zajęciach a nikogo wtedy w domu nie było. - dodałam patrząc na przysypiającego już kuzyna.
- mamy zamiar zorganizować jakiś piknik z rodzinami tych dzieciaków- odezwałam się po chwili ciszy.- dobry pomysł, zaciągniesz tam chłopaków?- zapytał
- mam taki zamiar- odpowiedziałam siadając sobie na jednej ze stojących koło nas kanap. Ojciec zrobił to samo.- A jak Twoja terapia?- zaczął delikatnie temat, który wcale nie był dla mnie ,był przyjemny.
- musiałbyś zapytać chłopaków, ale ja widzę różnicę, w sensie jest lepiej odkąd połączyliśmy farmakologię z terapią behawioralno- poznawczą- odpowiedziałam bawiąc się bransoletkami na ręce. Flynn, który wcale nie był śpiący również się nią zainteresował i teraz próbował wziąć ją do buzi.- O nie młody człowieku to nie jest do jedzenia - powiedziałam zabierając chłopcu, który właśnie się rozpłakał.
- ty już chyba jesteś trochę zmęczony- powiedziałam przytulając chłopca. Flynn chwilę później się uspokoił i zasnął więc oddałam go Mai, która mi podziękowała, a ja wróciłam do Ojca.
Cam uśmiechnął się do mnie a ja oparalm głowę na jego ramieniu . Miałam już dość duże zaufanie do mężczyzny co najwyraźniej bardzo go cieszyło .
- cieszę się że tu z nimi przyjechałaś- powiedział po chwili ciszy .
- miałam wiele wątpliwości- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- wiem rozmawiałem z Vincentem- odpowiedział I chyba nawet na mnie popatrzył ale tego nie wiem bo przymknęłam powieki rozkoszując się chwilą.
- Czyli wiesz o nas wszystko? Przez rozmowy z Vince'm? - zapytałam
- Tak, chciałem się czegoś o was dowiedzieć- odpowiedział.
- rozumiem ,że nie masz nic przeciwko temu ?- zapytał- nie oczywiście, że nie- odpowiedziałam lekko zmęczonym głosem.
- też na twoim miejscu chciałabym poznać swoje dzieci- dodałam. Ta chwila była przepiękna, nikt nam nie przeszkadzał a ja chyba nigdy wcześniej nie byłam tak spokojna. W którymś momencie musiałam przysnąć bo obudziłam się w przydzielonym mi łóżku następnego dnia rano.Szybko się ogarnęłam, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam na pokładzie gdzie przy stole siedziała już Maya z Flyne'm Vincent, wujek Monty, Cam i Will
- dzień dobry- przywitałam się siadając pomiędzy Cam'em a Will'em. Flynn gdy tylko mnie zauważył to zaczął się wiercić i wyciągać do mnie rączki dając nam do zrozumienia, że chce bym to ja go wzięła.- ktoś Cię chyba polubił- odezwał się Will gdy sadzałam sobie kuzyna a na kolanach . Chłopiec od razu zainteresował sie moją biżuterią więc tak naprawdę zajmował się sam sobą. Większość zgromadzonych przy stole zajęta była jedzeniem śniadania, ja nie za bardzo się z tym spieszyłam. Trochę pobawiłam się z Flynn'em chociaż widziałam, że Will co jakiś czas rzucał mi pojedyncze pełne zmartwienia spojrzenia z resztą ojciec też. Kiedy cała reszta naszego rodzeństwa postanowiła wyjść że swoich nor i dołączyć do nas przy śniadaniu ustaliliśmy plan dzisiejszego dnia.
Ja z Will'em I ojcem postanowiliśmy pójść pobiegać a cała reszta miała pójść na miasto. ( Ja z Will'em miałam dołączyć do nich później). Tak więc koło 10.00 wszyscy opuściliśmy jacht wujka Monty'ego i rozeszliśmy się każdy w swoim kierunku.
Trasa którą Will z ojcem wybrali byla przepiękna choć strasznie długa. Na początku było super, dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. W pewnym momencie poczułam że zrobiło mi się lekki słabo a przed oczami pojawiły mi się ciemne plamki. Postanowiłam to zignorować, napiłam się wody i biegłam dalej. Chwilę później było jeszcze gorzej, głosy słyszałam jakby zza szyby, było mi strasznie gorąco.
- Will, możemy się na chwilę zatrzymać?- powiedziałam cicho ale na tylko głośno ,żeby brat mnie usłyszał.
- coś się stało?- zapytał zatrzymując się i dając znać ojcu żeby też się zatrzymał .
- Nie nic po prostu potrzebuje chwilę odpocząć- odpowiedziałam siadając pod pobliskim drzewem . Głowę oparłam o konar i cały czas głęboko oddychałam.
- na pewno?- zapytał siadając przede mną brat
- jesteś strasznie blada- dodał ojciec który teraz stał oparty o drzewo.
- jest dobrze- skłamałam, teraz czułam się jeszcze gorzej. Przymknęłam mocno powieki by pozbyć się ciemnych plamek. Głupio było mi powiedzieć, że jest mi słabo bo zepsułabym im wspólny trening. W końcu ojciec z Will'em nie widzieli się strasznie długo.- nie wydaje mi się żeby wszystko było w porządku- odezwał się Cam podając mi butelkę wody.
// heyo wracam do żywych macie tu na razie tylko tyle resztę dopisze wam jutro.
Jak tam po prawie 4 tygodniach szkoły?