4. pierwsze wrażenie to podstawa

43 2 1
                                    

‚‚Tata", nie sądziłam nigdy, że słysząc to słowo, będą przechodzić mnie ciarki po plecach i to nie te przyjemne, ale porównywalne do przejechania sobie grabiami po nagiej skórze.

Nie wspominając już o litrach łez, które wypalały mi oczy, ilekroć przypominałam sobie, iż byłam w stanie się do niego nim zwracać. Chciałam uczynić to słowo nieosiągalnym już dla mnie, przeznaczonym dla tej jednej osoby, której nie będzie mi dane zobaczyć nigdy więcej.

Ludzie mówią, że to czas leczy rany, ale on tylko przyzwyczaja do bólu, a ja byłam zbyt słaba, by się bronić. Chciałam znów móc z radością używać tego sformułowania, czując się częścią rodziny i mając osobę, do której mogę się tak zwracać, lecz to określenie osoby straciło całą swoją wyjątkową moc.

W chwili, gdy człowiek, do którego je kierowałam, wbił mi nóż w samo serce.

Może i jestem marzycielką, odpływam myślami, gdy próbuje coś opisać czy opowiedzieć, strasznie podkoloryzuje, aby każdy mógł poczuć to, co ja, ale... nie tym razem. Chciałabym, żeby to była przesada, żebym teraz poczuła, iż to, co powiedziałam to nadmierny pesymizm z mojej strony, a prawda jest taka, że mój ta... że Williams nigdy by mnie nie skrzywdził.

Życie to nie bajka, a ja się o tym przekonałam i choć krzywdy fizycznej nie odważyłby mi się wyrządzić to ból psychiczny, jaki mi zadał, postawiłabym na dokładnie tym samym poziomie. Jeśli więc przyjdzie mi kiedyś wypowiedzieć się w sądzie na temat tej sprawy, to śmiało mogę powiedzieć, że dał mi w mordę.

Miałam piętnaście lat, gdy dowiedziałam się kim tak naprawdę był Williams oraz jak naprawdę wyglądał świat, w który mnie wprowadził. Każdy kolejny dzień.. mijał zdecydowanie za szybko.

Dlaczego?

Ponieważ ubywające dni, przybliżały mnie do mojej pełnoletności, której teraz jak nigdy wcześniej tak strasznie nie chciałam.

Nie chciałam, bo to tego dnia miałam zostać w tym biznesie kimś więcej. Już wtedy widziałam i słyszałam rzeczy, które powoli budowały we mnie traumę i mur przed obcymi ludźmi. Moim zadaniem w tym wszystkim było po prostu sprzątać i ładnie wyglądać, póki nie skończę cholernych osiemnastych urodzin.

Ale czy to było takie proste?

Wysłuchiwać wrzasków, okropnych odgłosów i czuć na sobie palący wzrok mężczyzn dwa razy starszych ode mnie? Bałam się. Tak bardzo się bałam, że pomimo tego, iż nie mogli mnie dotknąć, a ja miałam tylko stać i wszystkich wprowadzać do środka.. kiedyś ktoś pozwoli sobie na więcej.

Bądź co bądź przyszli tu, więc nie mogłam liczyć na to, że byli zrównoważeni. Zwłaszcza wtedy, gdy widząc strach w moich oczach, jedynie się uśmiechali i szli w głąb budynku.

Tam, gdzie kiedyś ja miałam na nich czekać.

Pół roku. Tyle właśnie zostało.

Miałam cholerne siedemnaście lat i gównianą perspektywę na przyszłość.

Co miałam zamiar z tym zrobić?

Pójść zjeść śniadanie i obejrzeć jakiś denny serial.

Jeśli to kogoś zawiodło. Cóż, nie obchodzi mnie to. Zawodziłam samą siebie już 11 rok i potrafiłam z tym żyć, więc jedyny plan na moją przyszłość, był po prostu przeżyć tyle ile dam radę nie ingerując w to, co kiedyś mnie czeka.

Tego dnia życie zamiast dać mi kopa w dupę, postanowiło.. no cóż, i tak mi go dać tylko trochę mniejszego.

Miałam dzień wolny, który właściwie czasem się zdarzał, ale miałam go również od szkoły, co już było sporym wyczynem. Williams miał gościa, więc żeby pokazać się jako dobry opiekun, nie tylko ukrywał, że mam jakiś związek z jego pracą, ale także stwierdził, że jako kochający pożal się Boże ojciec, pozwoli mi spożytkować ten dzień, jak tylko mi się podoba.

TIME FOR THE TRICKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz