Byłam popapraną optymistką, gdy mówiłam, że po kilku krokach w przód czekał mnie bolesny powrót na start. Bolesny? Tak. Ale jaki start, skoro mnie dosłownie zmiotło z planszy i musiałabym być naprawdę głupia, żebym wierzyła, że jeszcze kiedyś wrócę do gry.Tylko, że ja taka właśnie byłam i próbowanie niemożliwego stawało się już moim hobby. Bo po co stać w miejscu i płakać nad niczym, skoro można biec i ryczeć jednocześnie? A nóż kiedyś życie stwierdzi, że zbyt dużo się nacierpiałam i w końcu to cierpienie będzie już tylko przeszłością, która zaprowadziła mnie na sam szczyt..
Z którego spadnę i rozbije sobie łeb.
- Widziałam to.. przestań kłamać, chociaż teraz.- powiedziałam słabo, mając dość tego jak bardzo kłamał mi prosto w oczy. Nie sądziłam, że aż tak nie byłam dla niego warta nic.
- Lily.. to nie tak.- powiedział niepewnie, a ja czułam, że i tak wszystko już wiem. Mimo to nie byłam w stanie odejść, czekałam na ostatnią szpilkę, która mnie do tego zmusi, bo sama nie byłam w stanie wyjść przez te cholerne drzwi.
- Czyli nic do niej nie czujesz? Żałujesz tego, tak?- zapytałam patrząc na niego oczami pełnymi łez, którym nie pozwalałam spłynąć. Może dlatego, że pomimo smutku, który słyszałam w jego głosie, jego postawa nie uległa żadnej zmianie. On nie żałował. Nie chciałam by widział jak się rozsypuje, gdy na nim nie wywierało to żadnego znaczenia. Tyle byłam warta. Nawet najmniejszej łzy.
W czym utwierdziło mnie jego milczenie. Prychnęłam kpiąco i zamrugałam powiekami. Nigdy nie sądziłam, że tak szybko będę w stanie kogoś znienawidzić, gdy wcześniej był dla mnie wszystkim. Musiałam zirytować swoją postawą mężczyznę, bo zacisnął szczękę oraz wstał z podłogi, gdzie ja wciąż klęczałam nie mając siły na najmniejszy ruch.
- Niczego nie żałuje, poza tym jak bardzo byłaś dla mnie ważna. Żałuje każdej zarwanej nocy spędzonej w twoim pokoju i każdych zamartwień czy wszystko z tobą w porządku. Teraz wiem, że nie byłaś tego warta Lily. I miałem rację, że ktoś dla mnie ważny jest blisko mnie, po prostu głupio się pomyliłem, że tą osobą byłaś ty.
Nie musiał mówić na głos kogo w tej chwili miał na myśli. Bo to imię wypełniało mnie całą obijając się głośnym echem po mojej głowie, Kate po prostu była tego warta.
Ja nie.
Byłam tak bardzo na granicy jawy i rzeczywistości. To wszystko było dla mnie tak abstrakcyjne, ale też tak bardzo prawdziwe, że w momencie gdy moja głowa gwałtownie uniosła się z nad poduszki nie wiedziałam co się właśnie stało.
To był tylko sen. Nie sen, koszmar.
Koszmar przez który nie byłam w stanie złapać oddechu. Dusiłam się i trzęsłam nie wiedząc jak nad tym zapanować, dlatego krzyknęłam, wiedząc że sama nie dam sobie z tym rady. Pojedynczy dźwięk wydostał się z mojego gardła, ponieważ na nic więcej nie było mnie stać. Mimo to był on wystarczający, żeby po chwili w progu sypialni gościnnej pojawił się zaalarmowany Tyler.
Był przerażony. Patrząc mu w oczy widziałam jedynie jak bardzo się bał i jak bardzo był zmęczony. Co jakiś czas gdy budziłam się w nocy słyszałam otwieranie drzwi które zamykały się dopiero po kilku minutach, on się naprawdę o mnie martwił. Tak bardzo byłam na siebie wściekła, że doprowadziłam go do tego stanu, że gdy usłyszałam to jedno zdanie, nawet nie protestowałam.
-Lily muszę po niego zadzwonić, on zawsze jest przy tobie jak masz atak paniki, ja nigdy nie byłem i nie umiem ci pomóc. Proszę.. nie chce patrzeć jak się męczysz.- mówił poważnie, ale mimo to jego spojrzenie było tak łagodne, że zgodziłabym się na wszystko, żeby nigdy więcej nie widzieć go w takim stanie. On i Alex byli tacy sami, nigdy nie opuszczali gardy. Dlatego tak ciężko patrzyło się na fakt, jak bardzo bezbronny stał teraz przede mną.
CZYTASZ
TIME FOR THE TRICK
Romance18 letnia lily, z życiem tak popieprzonym jakiego nie widziała jeszcze żadna książka, czy takie historie mają choć jeden procent szans na happy end? Sami zobaczcie.. 24 letni Alex poukładany, wyrozumiały i stonowany, tak to zdecydowanie cechy które...