Bezpieczeństwo

719 29 4
                                    

F- Musimy to zakończyć tu i teraz, dla twojego zdrowia, a nawet życia. Kuba jest nie obliczalny, może zrobić każdemu krzywdę, a policja tu dużo nie zdziała. On umie kłamać, każdy by mu uwierzył, ja jestem jego przeciwieństwem nie umiem tak.

B- Jak chcesz, ale dobrze wiesz, że oboje tego nie chcemy, a na policję jedziemy w tej sekundzie. Wsiadaj do mojego samochodu szybko, nie ma czasu do stracenia. Tak jak mówisz on w każdej chwili może zaatakować, a jak Świeżemu się coś stało? Wiesz, że minęło już z 30 minut kiedy miał tylko odwieźć Hanię i Patryka?

F- Jak coś im się stało nie wybaczę sobie tego, dobrze wiesz o tym...

B- To chodź, weź telefon i klucze. Będę tam z tobą. Nie ma się czym martwić, policja może go przymknąć, albo narobić mu problemów. Chodźmy już jak najszybciej. - Zrobiłam co powiedział, wzięłam pieniądze, telefon, klucze i moja bluzę.

Wyszliśmy z domu, ja zamknęłam dom i szybko wsiadłam do samochodu Bartka, jechał zgodnie z przepisami o dziwo, ale przez to uspokajałam się, ale dalej miałam myśl, że coś się stało Świeżemu, Hani i Patrykowi, byłam przygotowana na wszystko, ale nie na stratę mojego brata, najlepszej kumpeli i mojego przyjaciela. Nie wiem co bym zrobiła bez Bartka. Prawdopodobnie teraz bym przeżywała załamkę życiową.

Te moje rozmyślenia nie trwały długo, bo po chwili byliśmy już przy posterunku policji, spojrzałam się na budynek i od razu wracały wspomnienia, to tutaj pracowała nasza mama. Jednak ona teraz jest w innym miejscu. Bartek widząc strach w moich oczach złapał mnie za rękę, tak konkretniej to ją ścisnął. Poczułam się znowu przy nim bezpiecznie. 

F- Chodźmy. Już czas na porażkę i zemstę na Kubie. - Powiedziałam to z taką pewnością siebie, że sama byłam zdziwiona.

Bez zastanowienia wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku, ogarnęliśmy wszystkie sprawy. Powiedzieli, że go znajdą i będzie za kratkami. Wróciliśmy do auta, a ja się popłakałam.

B- Czemu płaczesz? Coś się stało?

F- Nie, po prostu z szczęścia, że w końcu to koniec. A poza tym jestem zmęczona, możemy jechać do domu?

B- Już, jedziemy. Odwiozę cię i zostaniesz sama dobrze?

F- A możesz jednak zostać i spać ze mną? - Zabrzmiało to dwuznacznie, ale tego nie przemyślałam.

B- Em... co masz na myśli?

F- Nie w ten sposób, chodziło mi bardziej o spanie w jednym łóżku, chciałabym i czułabym się komfortowo i bezpiecznie. Proszę. - Serio chciałam z nim spędzić tą noc, po prostu na wtulaniu się w jego mięśnie i ciało. Jest taki miękki i ciepły. ( Jak każdy człowiek, ale trudno XD )

B- Mogę to dla ciebie zrobić, ale lepiej zadzwoń do Świeżego. Chcę się upewnić, że jest bezpieczny, a ty spokojna. Ja będę twoją poduszką, a ty teraz do niego zadzwonisz, dobrze?

F- Dobrze, jak tak ci zależy na mnie i na nim, to to zrobię - Bartek ruszył samochodem, a ja wykręciłam telefon do Świeżego.

Pierwszy sygnał. Zero odpowiedzi.

Drugi sygnał i odebrał. Zawsze dopiero na drugim dzwonku odbiera, zawsze tak jest.

Ś- Halo?

F- Świeży wszystko dobrze, bo długo nie wracasz do domu.

Ś- Miło, że się martwisz, ale mama Hani mnie zaprosiła na kolację i ja nie umiałem odmówić i tak wyszło, że zjadłem. Muszę jeszcze ogarnąć jedną rzecz.

F- Spakowałeś się na wyjazd do Paryża?

Ś- O KURWA, znaczy... O kurcze. Zapomniałem, spakujesz mnie jako dobra i kochana siostrzyczka?

F- Niech ci będzie, ale wrócisz na noc?

Ś- Możliwe, że nie więc zostaniesz z Bartkiem. Hihi. - Już się cieszył, ale tak myślę, że w głębi serca chciał, żebym była bezpieczna. Tak będzie.

F- To życzę miłej zabawy, narka. - Nie czekałam na jego odpowiedź tylko się rozłączyłam.

B- Zapomniał o wycieczce?

F- Zgadłeś... Muszę go spakować, bo biedny Bartuś nie umie sam tego załatwić, ale już chodzić co weekend na imprezy to może. 

B- Brzmisz jak starsza siostra, ale jesteś tą młodszą?

F- Tak, ale to ja mam tu dowodzenie. Poza tym musisz się skupiać na jeździe więc lepiej tam patrz, a nie w moje oczy... ZNACZY SIĘ w inną stronę... - Ale palnęłam...

Chyba to zignorował, bo mi nie odpowiedział. Posłuchał się mnie i przestał się rozglądać na każdą stronę, ale to dobrze. Po jakichś 5 minutach siedzenia w ciszy byliśmy już pod moim domem. Wysiadłam bez słowa i ruszyłam do drzwi, otworzyłam je i wskoczyłam do środka. Bartek tuż za mną był przez cały czas.

Zdjęłam buty,  umyłam ręce i skoczyłam do kuchni. Nie chciałam nic jeść, ale musiałam spytać o jedno.

F- Jesteś głodny? Coś ci przygotować do jedzenia?

B- Nie, dziękuję. 

F- Coś w ogóle jadłeś dzisiaj?

B- Tak.

F- Co?

B- Śniadanie.

F- No to sorry, nie ma mowy, że cię zostawię głodnego.


Szkolna Miłość ( Wersja Genzie )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz