Deset

71 8 3
                                    

Emily pov.

Rano się obudziłam a chłopak jeszcze spał więc cicho wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Bojanowi zrobiłam tosty i ułożyłam je na talerzu. A ja zjadłam połowę małej miski płatków. Akurat jak skończyłam jeść usłyszałam że Bojan też się już obudził więc szybko umyłam miskę i odłożyłam ją do szafki.

- no hejka- powiedział gdy zobaczył mnie w kuchni

- hejka, zrobiłam ci śniadanie.- odpowiedziałam

- dziękuje. A ty co jadłaś?- zapytał

- umm... też tosty.- odpowiedziałam

-Emily nie okłamuj mnie. Pytam co zjadłaś.- domyśla się...

- płatki...-odpowiedziałam niepewnie

-ile?-zapytał

-polowe tej najmniejszej miski...- odpowiedziałam

-Emcia.-powiedział

-nie jestem głodna.-odburknęłam

- proszę cie zjedz coś jeszcze..- powiedział zatroskanym głosem

-nie chce mi się jeść.-odpowiedziałam

- okej ale jak zasłabniesz to nie będzie moja wina...-powiedział i poszedł jeść swoje tosty.

Usiadłam naprzeciwko chłopaka i zobaczyłam że zajada się tymi tostami jakby były jakimś nie wiem cudem zesłanym z nieba. Nie wiedziałam że ja tak gotować dobrze potrafię... Bo nie potrafię. Nie wiem co on w nich takiego widział bo to były NORMALNE TOSTY.

- kobieto to jest pyszne!- powiedział prawie że krzycząc

- nie prawda to normalne tosty.- odpowiedziałam przewracając oczami

- nie próbowałaś to nie wiesz.-

- ale ty wiesz że nie namówisz mnie tak do jedzenia co nie?-

- No dobra. Ale serio są pyszne.-

Siedziałam tak i czekałam aż chłopak skończy jeść. Po około 7 minutach skończył.

-tak w ogóle to...- przerwałam na chwile nie będąc pewna czy na pewno mu to mówić-...a  w sumie to nie ważne...

-aha!?- powiedział udając obrażonego- foch.-

-No nie obrażaj się to nie było nic ważnego- było ale nie chciałam mu tego teraz mówić...- serio

- wybaczę jak tu do mnie podejdziesz i się przytulisz.- powiedział spoglądając na mnie jednym okiem. Podeszłam do chłopaka i się przytuliłam a ten od razu oddał uścisk.- okej wybaczam.- powiedział patrząc mi w oczy. Były takie piękne... No po prostu idealne.

Chwila czy ja się w nim zakochałam!? Chyba tak... Ale mu tego przecież nie powiem bo to by rozjebało naszą przyjaźń... Musze jak najszybciej pogadać z Krisem. Staliśmy tak patrząc sobie w oczy aż nagle gdy już chciałam odchodzić stało się to:

- czekaj jeszcze jedna rzecz- Powiedział wolno przysuwają swoją twarz do mojej i lekko muskając moje usta swoimi.- teraz możesz sobie ode mnie odejść.-

Jeszcze raz go przytuliłam i wróciłam na swoje miejsce.

-a tak w ogóle to wiesz może gdzie jest Krisko bo musze z nim pogadać.-zapytałam

-powinien być u nas w domu ale nie wiem. Zadzwoń do któregoś z chłopaków.

Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Nace.

The Slovenian musicians || joker outOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz