Ten rozdział jest naprawdę długi, dlatego miło będzie, jak docenicie gwiazdką lub komentarzem :) Miłego czytania i do zobaczenia tam na dole.
Będąc pięciolatką, straciłam biologicznego ojca. Zostawił mnie z mamą, zapominając o moim istnieniu. Jako dziecko byłam zrozpaczona, tracąc cząstkę siebie, którą wtedy był. Ból był niekiedy nie do zniesienia, moja samoocena upadła, a pewność siebie leżała gdzieś kilka metrów pod ziemią. Skoro zostawił mnie mój ojciec, musiałam być okropną córką. Nie zasługiwałam na miłość nikogo innego, jeżeli nie zasłużyłam sobie na miłość mojego rodzica.
Gówno prawda.
Mój biologiczny ojciec był niedojrzały emocjonalnie, nie potrafiąc poprowadzić swojej relacji z córką innymi torami. Rozstawał się z moją mamą, nie ze mną, dlaczego więc nie mógł o mnie zawalczyć? Przez wiele lat mojego życia, odpowiedziałabym, że to dlatego, że byłam niewystarczająca. Nie, to nie była dobra odpowiedź.
Zawsze byłam wystarczająca i zawsze będę. Dla siebie i tylko to powinno mieć dla mnie znaczenie.
Pierwsze spotkanie z Davidem było całkiem zwyczajne. Mama przedstawiła mi go jako swojego przyjaciela, a że był w domu za każdym razem, kiedy zjeżdżałam ze szkoły, domyśliłam się, że to ktoś więcej. Pewnego piątkowego wieczoru, David przyszedł do mojego pokoju, przyłapując mnie na płakaniu w poduszkę. Był do tego przyzwyczajony, ponieważ już jako dziecko, kłóciłam się z mamą za każdym razem, kiedy miałyśmy odmienne zdanie. Na początku David nie wtrącał się w nasze sprzeczki, jednak z czasem awansował na mojego prawnika. Było to dość dziwne, mieć kogoś w swojej drużynie, ale właśnie to zaczynaliśmy tworzyć.
Drużynę.
Chłop jak dąb i dziewczynka z warkoczykami, tak wyglądaliśmy.
Wracając, przyłapał mnie na płakaniu w poduszkę, co było dość zawstydzające, ponieważ wcześniej tego wieczoru, pomalowałam się w łazience kosmetykami mamy i przez płacz, wszystko ze mnie spływało. David był od zawsze oazą spokoju, a kiedy w grę wchodziły rozmowy z płaczącą płcią żeńską, facet zamieniał się w najlepszego psychologa pod słońcem.
Musicie uwierzyć mi na słowo, miałam ich wielu w swoim życiu i David wciąż pozostaje moim numerem jeden.
Zbliżał się dzień ojca i wszystkie dzieciaki wystawiały sztukę, na którą przez weekend mieli osobiście zaprosić swoich rodziców. Mama miała sporo pracy i powiedziała, że nie da rady przyjechać, a mój ojciec mieszkał już w Londynie i udawał, że mnie nie zna. Myślałam, że zostałam sama i tylko ja nie będę miała żadnego rodzica na widowni.
David wziął mnie na kolana, tuląc moje drżące ciało do swojego spokojnego, a ja od razu poczułam jeszcze większą sympatie do tego człowieka. Nigdy wcześniej nie spotkałam kogoś tak serdecznego, od kogo od pierwszego spotkania biło ogromem miłości. Poczułam w nim namiastkę czegoś, czego mi brakowało w życiu.
Ojca.
- Jeśli chcesz, mógłbym przyjechać na przedstawienie – zaproponował. Uniosłam na niego wzrok, od razu przestając płakać. – Nie mam żadnych planów na ten wieczór, a ponieważ przyszedłem do ciebie z bardzo ważnym pytaniem, myśleę, że mógłby to być nasz chrzest – posłał mi swój najcieplejszy uśmiech.
- Byłoby mi bardzo miło. Z jakim pytaniem? – zainteresowałam się.
David udał, że odchrząkuje i poprawia niewidoczny krawat, jakby przygotowywał się do ważnej przemowy. Oczywiście dzieciom niewiele potrzeba, tak wiec zapomniałam o płaczu i zaczęłam się śmiać w najlepsze, przez jego wygłupy.
CZYTASZ
Wyszeptać kłamstwo // druga część dylogii Szeptać
RomanceCZYTANIE BEZ ZNAJOMOSCI CZĘŚCI PIERWSZEJ NIE MA SENSU - DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU. "Kiedy wokół nas wszystko będzie zniszczone, chcę tylko żebyś wiedziała, kim jestem." Billie ostatnie dwa lata spędziła z dala od rodzinnego domu. Ukrywając prawdę prz...