Cześć, misie kolorowe!
Jesteśmy w połowie książki jeeeeeeej! Doceńcie dzisiejszy rozdział, ponieważ jest bardzo długi (ponad 7k słów) :)
wasze gwiazdki, komentarze = motywacja dla mnie do dalszego pisania
bez was opowiadanie tutaj ginie - dziękuję za wszystko.
Trzask drzwi za moimi plecami nie należał do delikatnych. Wieczór okazał się chłodny, a na dodatek pierwsze krople deszczu zaczęły opadać mi na twarz. Vince uniósł dłoń w geście pożegnania i już kilka sekund później rolety zasłoniły jego postać, odgradzając go od świata. Zadrżałam zziębnięta i czym prędzej pobiegłam w stronę samochodu i zajęłam miejsce pasażera w samochodzie Williama.
Zeus usadowił się pomiędzy moimi nogami, ogrzewając mnie swoim ciepłem. William bez słowa zajął miejsce kierowcy i tylko spojrzał krzywo w stronę psa, którego standardowe miejsce było na tylnej kanapie. Oprócz krzyków i protestów dzisiejszego dnia, nie wypowiedział w moim kierunku żadnego innego słowa. Teraz również nie zaszczycił mnie swoją uwagą, tylko odpalił silnik, ignorując naszą dwójkę.
Po moim pomyśle o dołączeniu do brygady detektywów, tylko Vince klasnął w dłonie i z zadowoleniem oznajmił: "Jak dla mnie bomba!". Tata powiedział krótkie: "nie", od razu wracając do rozmowy z czarnowłosym, jakby uważał temat za zamknięty, a William, który akurat wchodził do kuchni, parsknął śmiechem bez cienia radości i wyszedł z Zeusem na spacer. Zignorował mój pomysł i nawet nie pozwolił wytłumaczyć, co dokładniej miałam na myśli, dlatego skupiłam się na przekupieniu taty. Vince'a już miałam.
Rozpoczęłam długi monolog, przedstawiając swój pomysł. Był niedopracowany, ponieważ wpadłam na niego chwile wcześniej, ale uważałam, iż miał potencjał. Niecałą godzinę później wrócił William z niezadowoleniem zastając przekupionego już Davida. Nie było to łatwe zadanie, ale obiecałam być ostrożną oraz stosować się do wszystkich poleceń. Wraz ze mną, Vince miał na twarzy kpiarski uśmieszek, przez co brunet od razu domyślił się, co jest grane.
Wtedy się zaczęło.
Większość dnia spędziłam, wykorzystując swoje najlepsze argumenty, które wzmacniały moją pozycję oraz techniki negocjacyjne nabyte w trakcie studiowania prawa przeciwko Williamowi, który w negocjacji niestety był lepszy ode mnie. Po jego drugiej dość mocnej argumentacji, przypomniałam sobie, ze chłopak miał za sobą trzy lata studiowania prawa. O dziwo, przez pierwsze dwie godziny nasza rozmowa należała do spokojnych i kulturalnych, ale z czasem zmieniła się w krzyki i wyładowanie emocjonalne na tej drugiej osobie. David z Vincentem oraz dwoma pozostałymi policjantami już dawno uciekli do salonu. Zdawali sobie sprawę, że obydwoje jesteśmy uparci i musimy to sobie wyjaśnić sami.
Popołudniu David wrócił do domu, a William z Vincentem wtajemniczali mnie w całą sprawę i poszlaki aż do wieczora. Inaczej...William siedział w ciszy z założonymi rękami na klatce, wyrażając swój sprzeciw mojemu uczestnictwu w śledztwie, a Vince z zadowoleniem odpowiadał na moje pytania. Po dzisiejszym dniu, moja sympatia w jego kierunku zyskała kilka punktów. Będę jednak trzymać to w tajemnicy. Jeden dzień jest niczym w porównaniu z przykrościami, jakie wyrządził innym osobom i ile ma za uszami.
Niechęć Williama do mojej osoby prawdopodobnie przybrała na sile, ponieważ na cały regulator włączył Kendricka Lamara, którego dobrze wiedział, że nie lubię. Posłałam mu krzywe spojrzenie, napotykając jego zadowolony uśmiech. Zaczął śpiewać razem z nim, nie przejmując się mną. Sam Zeus miał spojrzenie, jakby musiał siedzieć tu za karę. Pies był ogromny, mimo to dał radę ukryć się w moich nogach i pod fotelem.
CZYTASZ
Wyszeptać kłamstwo // druga część dylogii Szeptać
RomansCZYTANIE BEZ ZNAJOMOSCI CZĘŚCI PIERWSZEJ NIE MA SENSU - DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU. "Kiedy wokół nas wszystko będzie zniszczone, chcę tylko żebyś wiedziała, kim jestem." Billie ostatnie dwa lata spędziła z dala od rodzinnego domu. Ukrywając prawdę prz...