XV tatuaż

1K 66 40
                                    

Wiem, ze miał byc o 18, ale jeśli kiedyś się ze mną gdzies umówicie - na pewno się spóźnie xd

przepraszam, kocham i do zobaczenia na dole

dzisiaj karuzela i cooooooooooooś co wyrwie was z kapci


Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Promienie słońca przedostające się przez niezasłonięte okno raziły mnie, doprowadzając do białej gorączki. W pokoju było jakoś ciepło, a zza drzwi dochodziły dziecięce krzyki i wrzaski.

O zgrozo. Bliźniacy.

Przykryłam się kołdrą, chcąc odgrodzić wszystkie zewnętrzne czynniki potęgujące moje złe samopoczucie, ale to nic nie dawało. Z trudem przewróciłam się na drugi bok i dopiero, kiedy moja głowa przyzwyczaiła się do warunków, mogłam wstać z łóżka i wyjść z pokoju.

W kuchni zastałam mamę z braćmi, którzy jeszcze nie wyszli z pidżam, a już zdążyli urządzić hardrockowy koncert.

— Co robię w domu i dlaczego tak boli mnie głowa? — mruknęłam, zdradzając swoją obecność.

— Cześć, głupia siostro — krzyknęli równocześnie najmłodsi z Goldmanów. Uderzyłam obydwóch w potylicę, na co jękneli, a mama również mnie zaczęła mierzyć złowrogim spojrzeniem.

— Ciszej, proszę — szepnęłam do nich i opadłam na krzesło obok Toma.

Zmierzył mnie od góry na dół, zeskoczył ze stołka i wrócił do mnie z kubkiem pełnym kawy.

— Jesteś kochany, ale pije białą. Podasz mi mleko? — jęknęłam błagalnie.

— Masz kaca? — zapytał zaciekawiony Jerry, skanując moją twarz.

— Nawet jeśli, to tego nie pamiętam. Mamo? — skierowałam się w jej stronę.

Zajęła miejsce obok mnie i z czułością pogładziła mnie po włosach. Patrzyła na mnie współczująco, a ja nie miałam pojęcia jaki jest powód jej zachowania. Sama również była jeszcze w pidżamie, która kiedyś opinała jej kobiece kształty, a teraz luźno zwisała na wystających obojczykach. Nie miałam siły kolejny raz wracać do tematu jej zdrowia, nie teraz, kiedy nie wiedziałam, jak się nazywam.

Tom wlał mleko do kubka z kawą, rozlewając jego sporą część dookoła. Posprzątał i wrócił na miejsce, a Jerry podał mi swojego tosta z czekoladą. Co prawda w połowie już zjedzonego, ale jednak. Obserwowałam w ciszy ich dziwne zachowanie.

— Nie pamiętasz wycieczki do Montecito? — zagadnęła uszczypliwie mama.

— Ni...— przerwałam wypowiedź. Do mojej głowy zaczęły napływać obrazy z wczorajszego wieczoru. Nie przypomniałam sobie wszystkiego, ale na pewno zapamiętałam moment wymiotowania w samochodzie Jonesa w towarzystwie taty i Williama. — Zabijcie mnie.

— Ale najpierw przepiszesz na nas swoje mieszkanie w Londynie — oznajmił Jerry.

— Po co wam mieszkanie w Londynie? — zapytała mama.

— Musimy gdzieś zamieszkać, kiedy dow...— zaczął Tom, ale Jerry uderzył go w brzuch i syknął coś szeptem, dlatego drugi bliźniak zacisnął wargi i przerwał wypowiedź.

— On żartował — uciął Jerry.

— Nie umiecie kłamać — zmrużyłam podejrzliwie oczy. — Co zrobiliście?

— Nic — pisnęli równocześnie.

— Jesteście dla mnie mili, musieliście coś wykombinować — syknęłam. — Przyznawać się i to już.

Wyszeptać kłamstwo // druga część dylogii SzeptaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz