3.0 ZAKOŃCZENIE

1.3K 40 15
                                    

Pov: Mata

Dziś jest ten dzień, w którym oświadczę się Lilii. Stresowałem się w chuj. Jeśli odrzuci to będzie mega niezręczny moment, ale żyje się raz, więc warto spróbować. Byłem szczęśliwy, że Lila czuje się już lepiej, bo jej szczęście stawiałem ponad moje. Mam pewien plan na oświadczyny, więc mam nadzieję, że mi się uda. Nazajutrz przyjechaliśmy do mieszkania.

- Nie ma jak to w domu. - powiedziała wchodząc do salonu.

- To prawda. - zaśmiałem się.

- Co dzisiaj będziemy robić?

- Robimy piknik. Tylko my we dwoje. - uśmiechnąłem się do niej.

- Może weźmiemy chłopaków? - zapytała.

- To ma być randka. - pocałowałem ją w usta.

- No dobrze. Jakie miejsce wybrałeś? - zapytała.

- Jeszcze się zastanawiam. Mamy te takie Hollywood tutaj, więc może tam? Ludzi pewnie nie będzie. Zwłaszcza fanów.

- Fajnie kminisz, zgoda. O której jedziemy?

- Za godzinę.

- A jedzenie? - zapytała śmiejąc się.

- No właśnie.. - poklepałam się po głowie.

- Dobra, ja coś wymyślę.

- Dziękuję kochanie. Ja idę do łazienki.

Poszedłem tam specjalnie, żeby jeszcze raz zerknąć na pierścionek, który niedługo jej wręczę.

Do: Gombao

Michał: powiedzcie, co ja mam zrobić. jestem cały obsrany

Krzysztof: stary, nie ma czym, co ma być to będzie

Franek: zobaczysz, że jeszcze to opijemy

Tadeusz: tylko na to czekam

Ci idioci nie mają pojęcia, jaki to stres. Ciągle miałem w głowie, że Lila się nie zgodzi. Na szczęście ma dziś dobry humor, co dodatkowo zmniejszy mój stres, na szczęście. Wyszedłem z łazienki upewniając się, że pudełeczko na pewno jest w kieszeni.

- Zrobiłam kanapki, spakowałam owoce i jakieś słodycze, wystarczy? - zapytała.

- Najbardziej słodka jesteś Ty, więc tak, wystarczy.

- Idź po jakiś koc. - rozkazała mi.

Wziąłem więc jakiś szary puchaty kocyk i wyszliśmy z domu. Może wyglądaliśmy trochę jak debile, którzy idą z koszykiem wiklinowym i kocem przez świat, ale trudno. Do miejsca docelowego pieszo mieliśmy 5 minut, więc tym razem zrezygnowaliśmy z ubera.

- Dobra, tu rozkładamy koc? - spytała.

- Tak, tu będzie najlepiej. - odparłem. - Będzie lepiej widać zachód słońca.

- Zachody są cudowne. - powiedziała siadając na kocu.

Obydwaj się na nim położyliśmy patrząc w niebo i przypominając sobie początki naszej relacji.

- Pamiętam, jak się podjarałam, gdy do mnie napisałeś. - zaśmiała się.

- Jak każda moja fanka, nic nowego.

- Skromny Mata. - przewróciła oczami.

- Ja za to zajebiście wspominam Paryż. - powiedziałem.

- Te ślimaki były okropne, rzygałam po nich pół nocy. - odparła. - Dobrze, że trzymałeś mi włosy.

- To moja specjalność. - Chyba nie trzeba przypominać, co zrobił Wyguś?

- Zdecydowanie nie. To jest coś, co zostanie na zawsze w mojej pamięci. - roześmiała się.

- Ciekawe przez jaki czas będziemy palić tylko na pół. - rozmarzyła się.

- Aż do śmierci, nie widzę innej opcji. Weszło mi to w krew. - westchnąłem.

- Mi też.

- Wiesz Michał. - usiadła na kocu. - Dziękuję że jesteś. Naprawdę. Jesteś najlepszym człowiekiem na tej Ziemi i nikomu nie pozwolę zająć Twojego miejsca, przysięgam. Nie znajdę już drugiej takiej osoby.. Mój Michał jest jeden. To ten, który mnie uratował. - dodała, a z jej oka uroniła się łza, więc ją przytuliłem.

- Daj rękę. - powiedziałem. - Wstań.

Dziewczyna lekko zdziwiona wstała razem ze mną.

- Ja też Ci bardzo dziękuję że jesteś. A przede wszystkim, że wytrwałaś wszystko, co najgorsze i że będziesz coraz silniejsza. Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić. Może i nie jestem najlepszy w mówieniu o uczuciach, dlatego wiem, czym lepiej udokumentować moją miłość do ciebie. - klęknąłem i wyciągnąłem pudełko z kieszeni.

- Możesz powiedzieć, że to za wcześnie, ale nie chcę nikogo innego. - spojrzałem jej w oczy. - Lila, wyjdziesz za mnie?

- To nie jest za wcześnie Michał. Będę przy Tobie już zawsze. Tak. - popłakała się.

Nałożyłem pierścionek na jej palec, który pasował idealnie, a następnie przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Wiedziałem w głębi duszy, że to się uda. Kurwa, mamy to!

Pov: Lila

Trwając w szczerym uścisku z Michałem po wszystkim co się stało, jestem w stanie stwierdzić, że to on jest moim aniołem stróżem. Tata zawsze mi mówił, że odpowiednią osobę poznaje się wtedy, kiedy nigdy byśmy nie przeczuwali, że coś nas z nią połączy. Tak było z Michałem. Przeszliśmy dużo, nawet bardzo długie zerwanie, ale też o wiele większe dramaty, ale nic nas nigdy nie rozdzieliło. Nas się po prostu nie da, bo koniec końców, zawsze się pogodzimy. Gombao to osoby, na które zawsze mogę liczyć. Potrafią mnie pocieszać zawsze, nawet wtedy, kiedy myślę, że się nie da. Może i czasem mają bardzo głupie pomysły, ale bez nich byłoby zbyt nudno. Nie umiałabym się pogodzić z ich stratą, dlatego codziennie korzystam z ich obecności na 100%. Trochę nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje, ale w końcu poczułam spokój i jakby kamień spadł mi z serca.

- Kocham Cię. - powiedziałam odrywając się od jego ust.

- Ja Ciebie też. Na zawsze razem. - zaczął znów mnie całować.

Koniec.

-------------------
dziękuję wszystkim za tak świetny odbiór mojej książki. dziękuję za każdą gwiazdkę, oddany komentarz czy wyświetlenie, to naprawdę wiele dla mnie znaczy <33

dziękuję również niezastąpionej asxcia1 za całą pomoc i pomysły do rozdziałów, kocham Cię słonko ❤️

będzie nowa książka, o to się nie martwcie, jednak na razie muszę ją lepiej rozplanować, co zajmie trochę czasu!

mam nadzieję, że książka Wam wszystkim się podobała. to tak naprawdę moja pierwsza książka, jaką napisałam, więc na pewno jest wiele błędów, ale chyba nie było aż tak źle, co? 😛

trzymajcie się! dziękuję za wszystko ❤️

wiczii <33

Ocean Blue || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz