Rozdział 3

1.5K 97 36
                                    

Cześć!

Dzisiaj trochę dłużej, więc mam nadzieję, że wynagrodzi wam te przerwy. Powoli coraz bardziej wchodzimy w nowy świat, na nowo w bohaterów, którzy są inni, więc mam nadzieję, że ten proces podoba Wam się tak jak mi.

Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informacje z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media:

twitter: withoutsy #ruthwatt

tik tok: zauroczono - zapraszam, czasem dodam spoko edit

-

Valerie

Lia i Samuel. Moje bliźniaki.

Nigdy dotąd patrząc na dziecko, nie pomyślałam, że jest podobne do swojego rodzica. Właściwie w całym swoim życiu miałam niewiele wspólnego z dzieci. Nigdy nie trzymałam niemowlaka na rękach ani nie poświęciłam więcej niż kilku minut na rozmowę z kilkulatkiem.

Nie miałam okazji. Nie szukałem ich specjalnie.

Ale kiedy moje spojrzenie przesuwało się po miękkich rysach twarzy dzieci przede mną i ich złotych włosach nie miałam wątpliwości, kim była ich matka. Znałam te wszystkie szczegóły zbyt dobrze, zbyt wiele razy widziałam zdjęcia przyjaciółki z dzieciństwa. Uparcie ignorowałam znajome ciemnobrązowe oczy.

Hollister zaczął działać jak na autopilocie, gdy ja byłam zbyt zszokowana, aby się poruszyć. Mój umysł wydawał się wyłączyć, a w głowie pobrzmiewało jedno pytanie.

Co jest, kurwa? Co tu się dzieje?

Wiedziałam, skąd się biorą dzieci. Oczywiście, że tak. Ale skąd się wzięły u Mayi? I dlaczego wyglądały t a k?

Mój brat wziął na ręce chłopczyka, który bez zawahania ufnie objął go za szyję i pozwolił się podnieść z fotelika. Maya podbiegła do dziewczynki i wzięła ją w swoje objęcia.

– Śledzą cię? – zapytał stanowczym, a zarazem miękkim tonem Hollister Mayę.

Kilka razy pokręciła powoli głową, ale na sam koniec twierdząco skinęła.

– Teraz już pewnie tak – przyznała. – Na pewno.

Nie wiedziałam, dlaczego mój brat zapytał o nich, a równocześnie ten bezlitosny fakt we mnie uderzył. Hollister skinął krótko głową, jakby sam już o tym wiedział i zwrócił się do ochroniarza, którzy zdążyli nas otoczyć. Nawet nie zauważyłam, kiedy zdążyli podejść pod bramę.

– Macie zwiększyć ochronę i każdy ma mieć przygotowaną broń, jasne? Nikt, powtarzam nikt, kto teraz znajduję się w posiadłości nie wychodzi z niej, ani nikt nie wchodzi bez wcześniejszej konsultacji ze mną. Zrozumiano?

– Tak, proszę pana.

– Zabierzcie samochody do garażu – kontynuował Hollister. – My się przejdziemy i ochłoniemy.

Hollister spojrzał na mnie przez ramię. Nie ruszyłam się ze swojego miejsca, jakby stopy przyrosły mi do ziemi, w co zresztą byłam skłonna uwierzyć.

– Chodź, Valerie – rozkazał ostro. Ton starszego brata przebijał się przez każdą sylabę i chyba to zmusiło mnie do zrobienia pierwszego kroku.

Hollister szedł jako pierwszy, Maya tuż za nim, a ja dwa kroki za nimi. Podążało za nami trzech ochroniarzy. Dzięki ich obecności zaległa między nami cisza. Nie wiedziałam jeszcze, czego nie powinni usłyszeć, ale zapewne to, co wkrótce wyjdzie z ust Mayi należało do tego czegoś.

Beautifully ruthlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz