Cześć! Zapraszam Was na nowy rozdział i przy okazji na moje media:
twitter/ X: withoutsy #ruthwatt
tik tok: zauroczono
Miłego czytania!
-
Valerie
Cała droga do domu Luki była przepełniona czystym szaleństwem i absurdem. Zmęczenie potęgowało się w moim ciele, aż powieki stały się ciężkie, a ból w skroniach pulsował coraz mocniej.
Hollister prowadził, opierając łokieć o bok drzwi, a prawą dłoń trzymał na kierownicy. Nie odezwał się ani słowem. Kontrolował swój oddech, aby był spokojny i cichy, że co chwilę musiałam na niego spoglądać.
Nigdy nie wybrałabym kogoś ponad mojego brata. Nigdy, a mimo to czułam, jakbym to zrobiła. Jego zachowanie sprawiało, że czułam na języku kwaśny posmak wyrzutów sumienia.
W ciszy wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych domu Luki i Franceski. Od progu jak zwykle powitał nas zapach świeżych kwiatów i wanilii. Zerknęłam na brata, który z zaciśniętymi szczękami ruszył przed siebie, nawet na mnie nie czekając.
Przez uchylone drzwi jadalni dostrzegłam siedzącą na stole Lię i Samuela w tych samych ubraniach, w których byli w kościele. Ich dłonie i przedramiona były brudne od mazaków i farbek, ale nie wydawali się tego zauważać, zbyt zajęci tworzeniem dziecięcego dzieła na dużych kartkach bloku technicznego. Ze szczerym uśmiechem obserwowała ich Francesca.
Odwróciłam spojrzenie, ruszając dalej. Nie wyobrażałam sobie być na jej miejscu. Nie nadawałam się do zabaw z dziećmi. Czułam znużenie na samą myśl, że to ja miałabym ich pilnować podczas malowania, a mimo to zazdrość wybuchła gorąco w mojej klatce piersiowej na myśl, że ona była im bliższa.
To ja powinnam być najbliższą osobą dla dzieci Mayi. Zamiast tego na dłoniach mogłam policzyć ile razy spędziłam z nimi czas, mimo że mieszkały z nami przez tydzień.
W polu naszego widzenia pojawiły się dwie męskie postacie. Bez problemu rozpoznałam Saverio w luźnych jeansach, białej koszulce, a na to narzuconej granatowej koszuli. Gdy jednak dostrzegłam Lorenzo, musiałam powstrzymać niezadowolone westchnienie.
– Pieprzona grupa się rozrasta – wymamrotał pod nosem Hollister, po czym kątem oka rzucił mi ciężkie spojrzenie, od którego niemal poczułam wyrzuty sumienia na dole żołądka. – Zadowolona?
Zacisnęłam zęby.
– Będziesz taki cały dzień? – zapytałam szeptem.
Szłam wolniej niż zwykle, mając nadzieję, że zdążymy skończyć tą wymianę zdań, zanim dotrzemy do dwójki braci.
– A zmądrzałaś? – odparł. – Nikt jeszcze nie wie, po co tu jesteśmy. Zmyślę jakiś powód i jutro możemy wrócić do Los Angeles.
– Nie chcę tam wracać.
Hollister zatrzymał się gwałtownie. Obserwowałam, jak jego powieka drga ze złości lub zaskoczenia. Nabrał dwa płytkie oddechy i odwrócił się do mnie, nie dbając o uważne spojrzenia Saverio i Lorenzo.
– Mówisz poważnie? I jesteś pewna każdego słowa?
Spuściłam głowę, spoglądając na nasze buty i jasny dywan. Był biały jak śnieg, co wydawało się trudne do utrzymania, gdy każdy w tym domu nie zdejmował obuwia.
– Czuję to – wyznałam i spojrzałam mu w oczy. Były o wiele łagodniejsze, niż chwilę wcześniej. – Wiem, że to problem. Ogromny, szczerze mówiąc. Zdaję sobie z tego sprawę, ale potrzebuję cię, Hollie. Nie możesz mnie zostawić samą.
CZYTASZ
Beautifully ruthless
RomanceTOM 2!! Pierwszy tom jest dostępny na moim profilu pod tytułem "CRUEL"! "Jeśli nie mogłam mieć miłości, chciałam władzy". Valerie wyjechała z Nowego Jorku i nie mogła do niego wrócić ze względu na obietnice jej śmierci, jeśli to zrobi. Musiała przyw...