Cześć! Zapraszam Was na nowy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba:)
twitter/ X: withoutsy #ruthwatt
tik tok: zauroczono
I jeśli chcecie poczuć dodatkowy klimat tego rozdziału, polecam piosenkę "Delicate" Damien Rice. Każde słowo napisałam z tą piosenką na słuchawkach.
Życzę wam miłego czytania!
-
Luca
Valerie na ciebie czeka.
Ktoś, kto nie polega na tobie, czeka na ciebie, żebyś raz w życiu ty mógł liczyć na niego.
O dziwo ta jedna myśl, którą powtarzałem w głowie niczym mantrę od ponad dwóch minut, pozwoliła mi w końcu odepchnąć się od boku samochodu. Przyjechałem tu już jakiś czas temu, ale przez kilka minut, a może i więcej, patrzyłem jedynie na swoje dłonie na kierownicy. Opierały się nieruchomo o skórę i zastanawiałem się dlaczego chociaż trochę nie drżą. Równie dobrze mógłby należeć do trupa.
Całe ciało Valerie wcześniej tego dnia, gdy siedziała po mojej prawej na fotelu pasażera, było w ruchu, szczególnie jej dłonie niekontrolowanie drżały. Nie wydawała się nawet być tego świadoma, ale ja to widziałem i byłem świadom wichury emocji, która ją porywała. W mojej głowie było wiele uczuć, tak sprzecznych ze sobą, że miałem ochotę uderzać czołem o kierownicę, aby na chociaż chwilę przestały.
W wewnątrz byłem bałaganem, chaosem, który połyka wszystko inne i rośnie w siłę, ale z zewnątrz byłem trupem.
Żyłem tak, odkąd pamiętam. Tak było prościej. Nauczyłem się tej fasady jako chłopiec, a gdy przestałem czuć, te dwie kwestie stały się jednością. Nie czułem nic, więc nie było tego widać.
Teraz nie dość, że emocje nade mną górowały, to powoli zaczynałem je rozumieć, ale dalej były tylko moje i z nielogiczne powodu przeszkadzało mi to.
Nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo chciałem, aby moje emocje również było widoczne jak Valerie.
Może dlatego, że w końcu chciałem żyć.
Dla niej.
Gdy powaga tego wyznania dotarła do mnie, niemal wypadłem z samochodu i odpaliłem papierosa. Oparłem się o samochód, aby się czegokolwiek przytrzymać.
Czy kiedykolwiek zasypiałem w nocy, aby następnego dnia obudzić się z tym, że chcę żyć? Nie, budziłem się z celem. Odkąd moje myśli stały się racjonalne, chciałem chronić rodzeństwo. Następnie odsunąć mojego ojca, co szybko stało się planem zabójstwa. Na koniec chciałem po prostu utrzymać władzę, aby znowu nie trafiła w niepowołane ręce.
Zawsze czegoś chciałem. Aby żyć, musiałem mieć cel, bo bez tego to Lorenzo zostałby dziedzicem. Dużo myślałem o swojej śmierci, zanim pojąłem jaką mam rolę.
Ale gdy patrzyłem na tą jedną kobietę, pragnąłem żyć dla niej. Bez żadnego celu.
I ona na mnie czekała, jakby było warto na co.
Zdeptałem niedopalonego papierosa i ruszyłem w kierunku niewielkiej, bocznej uliczki, która biegła równolegle do tej ulicy, gdzie niegdyś było Rovine. Zerknę na to, co zostało z mojego młodego niegdyś pomysłu i wrócę do mieszkania.
Pięć minut. Cztery na dojście tam, minuta na ocenienie szkód i tyle.
Zostawiłem samochód przecznicę dalej, ponieważ nie wiedziałem, jak będzie wyglądać cała ulica i czy w ogóle będzie możliwość wjazdu. To, że nawet po całym dniu od wypadku czułem drażniący swąd dymu, a w powietrzu unosił się pył, nie zapowiadało się najlepiej.
CZYTASZ
Beautifully ruthless
RomanceTOM 2!! Pierwszy tom jest dostępny na moim profilu pod tytułem "CRUEL"! "Jeśli nie mogłam mieć miłości, chciałam władzy". Valerie wyjechała z Nowego Jorku i nie mogła do niego wrócić ze względu na obietnice jej śmierci, jeśli to zrobi. Musiała przyw...