Prolog.

139 4 0
                                    

#tinkerbellvlla

Cześć kochani, pewnie zastanawiacie się, o co chodzi i dlaczego wstawiam nowy prolog. Już tłumaczę; miałam duże plany na tę książkę, ale niestety nie poszło to tak, jak chciałam. Zaczęłam się gubić w tym, co chcę przedstawić w tej historii i jak ma być ona przeprowadzona. Nie umiałam zebrać myśli, a to sprawiało, że totalnie straciło wszystko sens. Sceny zaczęły być tak abstrakcyjne, że sama przestałam w to wszystko wierzyć. W skrócie, MLTB przestało być czymś, co chce się czytać. 

Wiem, że część z was polubiła tę historię, ale wiem też, że im dłużej ciągnęłabym to coś, tym mniej byłabym zadowolona. Nie chcę dawać wam do czytania gówna, dlatego chciałabym, żebyście dali mi chwilę i pozwolili to naprawić. Chcę nadać tej książce wyrazu i logiki. Chcę sprawić, żeby była bardziej mroczna i tajemnicza. Chcę, żeby wciągała, a nie odstraszała. 

Napiszę to od nowa, tak jak chcę, aby to wyglądało. Obiecuję, że nie pożałujecie i wam się spodoba jeszcze bardziej. Będzie to świeże, ciekawe i sensowne. A teraz udostępnię sam prolog i mam nadzieję, że już ta zmiana wam się spodoba.

Jednak za nim zaczniemy, pora na małe TW: w książce niezmiennie przewijać się będzie motyw śmierci. Pojawi się wiele krwawych i brutalnych scen oraz dużo myśli samobójczych. Nie zabraknie również alkoholu, narkotyków i papierosów. Jeżeli jest to dla ciebie za ciężkie, nie czytaj mojej książki. Najważniejsze jest twoje samopoczucie! 

A jeżeli cię to nie odstraszyło, to zapraszam do prologu <3

*

Przez długi czas myślałam, że jestem skazana na wieczne cierpienie. Nie wierzyłam w to, że mogę być szczęśliwa i uważałam, że na to nie zasługuję. W końcu, jak ktoś tak okropny może odczuwać szczęście?

Byłam wstrętna. Byłam okropna, obrzydliwa i samolubna. Wiedziałam, jak to wszystko może się skończyć, a i tak postawiłam ten krok. Ten jeden, pieprzony, krok, który sprawił, że moje życie posypało się na milion malutkich kawałeczków. Jednak nie chciało mi się ich zbierać. Bo i po co? I tak powinnam skończyć w piekle. Dobrze o tym wiedziałam. Moje miejsce zostało tam zaklepane i byłam z tym pogodzona.

Aż nagle zjawiłeś się ty i wszystko obróciłeś do góry nogami. Zacząłeś zbierać te wszystkie kawałki i sklejałeś je w całość. Lepszą i silniejszą całość. Sprawiłeś, że na nowo chciało mi się żyć. Dzięki tobie uśmiech na mojej twarzy był szczery. Po wielu latach w końcu byłam szczęśliwa. Byłeś niczym mój anioł stróż, chociaż wszyscy dookoła mówili, że jesteś synem samego diabła.

Teraz wiem, że mieli rację. Powinnam była ich posłuchać. Dzięki temu, nie cierpiałabym, aż tak bardzo. Dalej byłabym tymi małymi kawałeczkami czekającymi w kolejce do piekła. Bo co z tego, że złożyłeś mnie w całość, skoro później wyrwałeś mi wciąż bijące serce? I to bijące dla ciebie, o czym doskonale wiedziałeś, bo często ci to powtarzałam.

Byłam cholernie głupia, jeśli myślałam, że ktoś taki, jak ty może naprawdę pokochać kogoś takiego, jak ja. Jednak nie to w tym było najgorsze.

Najgorsze okazało się to, że byłeś tym, kim tak strasznie nie chciałam, żebyś się stał. Byłeś moim koszmarem.

*

Mam nadzieję, że będziecie dobrze się bawić przy MY LITTLE TINKER BELL i nie zawiedziecie się. Chociaż szczerze mówiąc, większą nadzieję pokładam w tym, że ja się nie zawiodę. No nic, nie przedłużam.

Dziękuję, że jesteście i do następnego

Rosana, lvllabee

My Little Tinker Bell [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz