4. Broń?

66 3 2
                                    

Mikołaj/Gwiazdor/Gwiazdka/Dzieciątko (Kto tam u was jest haha) przyniósł wam wcześniejszy prezent na święta! Mam nadzieję, że się wam spodoba.

A teraz zapraszam do czytania

#tinkerbellvlla

Spędzając z kimś kilka dni pod rząd, można całkiem nieźle się dogadać. Jak się okazało, ja i Niccolo mamy kilka rzeczy, które nas łączą. We wtorek, na przykład, powiedział mi, że tę historię o Orionie doskonale znał, bo sam dużo czytał o gwiazdach. Zaskoczyło mnie to i nawet zapytałam, czemu mi nie przerwał, ale tylko wzruszył ramionami.

Wczoraj okazało się, że brunet często sięga po jakieś lektury. Wyszło to całkiem przypadkiem, bo po prostu wzięłam ze sobą książkę z biblioteki. Wyznał wtedy, że ma ją już za sobą i była całkiem niezła. Tym też mnie zaskoczył, bo Niccolo Marazzato nie wygląda, jak ktoś kto lubi literaturę.

Staję przed lustrem i oceniam swój strój. Czarne, lekko przylegające jeansy i tego samego koloru bluza. Długie blond włosy związane w dwa warkocze bokserskie, a na nogach moje ulubione, czarne Conversy. Delikatny makijaż, składający się z tuszu, żelu do brwi i balsamu do ust. Wyglądam okej.

Dzisiaj miałam ostatni swój trening przed wyścigiem. Tym razem towarzyszył nam Damon, co było miłe, bo bardzo mnie motywował. Co prawda, Niccolo również mówił, gdy szło mi dobrze, ale nie z takim entuzjazmem, jak Scott.

Chłopaki doradzili mi, jak mam się ubrać. Marazzato dał wytyczne, co do stroju, a Damon powiedział, żebym związała włosy. Nie będą mi wtedy przeszkadzać. Posłuchałam ich, dlatego wyglądam teraz jak wyglądam. Nie jest to strój, który bym sama z siebie wybrała, ale jest okej. Wyglądam całkiem gorąco.

Biorę do ręki telefon i spoglądam na wyświetlacz. Dwudziesta trzydzieści siedem. Do wyścigu została mi ponad godzina. Na samą myśl zaciska mi się gardło, a brzuch boleśnie skręca. Ja pierdole...

– Timothy, mam nadzieję, że naprawdę przyjedziesz – mówię do siebie i cicho opuszczam pokój.

Schodzę na dół, aby nalać sobie do szklanki wody. Wypijam ją na raz i odstawiam na blat. Ręce mi delikatnie drżą, a puls mam przyspieszony. Nawet nie zdążyłam przejść przez próg.

Telefon w mojej kieszeni wibruje, dlatego po prostu wychodzę z domu, uprzednio zamykając drzwi. Rodziców nie ma, bo wyjechali dzisiaj do Portland w sprawach biznesowych. Chyba będą stawiać tam dom.

Na podjeździe stoi zielone Porsche Niccola, a w środku dostrzegam dwie osoby. Właściciela samochodu i Scotta. Ten drugi po zobaczeniu mnie wysiada, wita się ze mną i przepuszcza mnie, abym mogła wpakować się na tył. Taki los najniższej osoby, że jak samochód jest trzydrzwiowy, to siedzi z tyłu.

– Stresujesz się? – Damon od razu mnie zagaduje. To nawet miłe z jego strony, bo w ciszy bym zwariowała.

– Cholernie – przyznaję szczerze i wtedy dostrzegam w lusterku, że Marazzato na mnie spogląda. – Nogi i ręce mi się strasznie trzęsą.

– To normalne – zapewnia mnie. – Jak jechałem pierwszy raz, to też się cały trzęsłem.

– Ścigałeś się?

Jestem zaskoczona, bo nie wiedziałam, że Damon też bierze w tym udział. Myślałam, że jest raczej prawą ręką Marazzato i mu pomaga w jego wyścigach.

– Parę razy, ale nie były to jakieś poważne zawody. Raczej takie luźne, organizowane przez nas. Bez wielkich nagród i zasad. Czysto hobbistycznie.

My Little Tinker Bell [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz