#tinkerbellvlla
Matka rzeczywiście zapisała mnie wczoraj na łacinę, dlatego teraz jestem zmuszona do lekcji online z jakimś gościem. Jest on całkiem w porządku, a sam język mnie ciekawie, ale i tak mi się nie chcę.
– Mihi nomen est Yellow – powtarzam po nauczycielu.
– Dobrze, a teraz: Duodeviginti annos natus sum. Powtórz
– Duodeviginti annos natus sum.
– Świetnie, a co to oznacza? Pamiętasz? – ekscytuje się facet.
– Mam osiemnaście lat? – Odpowiadam, ale w bardziej pytający sposób.
– Dokładnie.
Mężczyzna ma na oko trzydzieści lat. Brązowe włosy, chyba niebieskie oczy i lekki zarost. Wygląda w porządku, ale nie jest w moim typie.
Reszta zajęć mija nam na powtarzaniu takich prostych i podstawowych zagadnieniach. Od razu umawiamy się na następne zajęcia i na to, czego chcę się uczyć.
Po dwóch godzinach wychodzę w końcu z pokoju, aby zjeść śniadanie, bo od razu po przebudzeniu usiadłam do komputera. Wchodzę do kuchni i napotykam ojca, z którym się witam. Ten tylko na mnie spogląda i kiwa głową, a następnie wraca do rozmowy.
Michael Sparks ma firmę budowlaną. Głównie zajmuje się domami, które projektuje moja matka. Można powiedzieć, że siedzą w tym razem i chyba zamiłowanie do architektury ich połączyło.
Razem wybudowali naprawdę dużą ilość domów w Newport. Tych bogatszych i wartych minimum dwa, trzy miliony dolarów.
Moi rodzice naprawdę się kochają i tego nie można im odebrać. Są razem od dwudziestu pięciu lat i odkąd pamiętam, w każdy piątkowy wieczór idą na randkę. Najczęściej są to restauracje, w których wydają chore pieniądze. Ewentualnie wyjeżdżają gdzieś we dwójkę. Ostatnio byli na weekend w Los Angeles.
Sięgam miskę, mleko i płatki, a następnie przygotowuję ten prosty posiłek. Biorę łyżkę i jem na stojąco. Nie chce mi się nigdzie iść, bo zjem to dość szybko. Dłużej bym wybierała, gdzie chcę usiąść niż bym tam była.
Wsadzam brudne naczynia do zmywarki i wracam do pokoju. Ledwo przekraczam próg, a mój telefon zaczyna dzwonić. Spoglądam na wyświetlacz i dostrzegam, kto do mnie dzwoni. Niccolo Marazzato.
– Halo?
– Cześć, masz czas za godzinę? Pojechalibyśmy na miejsce wyścigu.
– Spoko, a wyślesz mi adres? Bo nie wiem, czy się na pewno wyrobię w godzinę.
– Przyjadę – odpowiada. – Za godzinę bądź gotowa.
I się rozłącza. Okej, czyli nie muszę iść na autobus. Dla mnie lepiej.
*
– Cześć – wsiadam do samochodu i rozglądam się po jego wnętrzu. – Tym będę jechać?
– Tak. Podoba się? – Spogląda na mnie kątem oka i odjeżdża spod mojego domu. Dokładniej mówiąc, to spod domu sąsiada.
– Bardziej mnie przeraża fakt, ile kosztuje i co mi zrobisz, jak je rozbiję.
Chłopak parska śmiechem i znów na mnie spogląda. Dostrzegam na jego twarzy naprawdę szczery, choć mały, uśmiech.
– Nie przejmuj się tym. To mój pomysł z tym wyścigiem, więc jestem w pełni przygotowany na koszty naprawy. Chociaż szczerze mówiąc, to myślę, że dojedziesz bez problemu.
CZYTASZ
My Little Tinker Bell [ZAWIESZONE]
Roman d'amourYellow Sparks to osiemnastoletnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum. Przed nią jej ostatnie "normalne" wakacje, a później czas na studia. Wszystko układa się dobrze, a przynajmniej do czasu... Pewnego dnia do miasta wracają trzy osoby, któr...