Rok później

55 6 14
                                    

Chciałabym powiedzieć, że po wszystkim wróciłam do normalności, ale to nie było takie proste. Codziennie myślałam o tym, żeby być na tyle silną, żeby nie pozbawić się życia.

Żyję. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa, ale nie oczekujcie happy endu.

Mieszkam razem z Jeremim, który jest najwspanialszą osobą, jaką mogłam poznać na swojej drodze. Nigdy mnie nie zostawił, był ze mną w każdej mojej słabości i pomagał mi, jak tylko mógł. Jestem mu za to niezmiernie wdzięczna.

Jednak jeszcze nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś mógłby pokochać takiego potwora, jak ja.

Tylko on trzyma mnie przy życiu. A jednocześnie jest głównym powodem, dla którego chciałabym zniknąć.

Nie chcę, by męczył się z kimś, kto nie pozwala mu się rozwijać i cieszyć się życiem.

Kocham go, dlatego tak ciężko jest mi podjąć decyzję.

Mam nadzieję, że z czasem i ja sobie wybaczę. Może zacznę widzieć to, co widzi Jeremi. Czasami widzę prześwity pięknego, jasnego słońca, jednak strach i żal do samej siebie często go przygniatają. Ale staram się, właśnie dla niego.

- Gotowa? – Pyta, stojąc w drzwiach.

- Tak, już. – Odpowiadam, zakładając drugą szpilkę.

Dziś po raz pierwszy idziemy razem na domówkę do znajomych Jeremiego. Wcześniej wolałam nie wychodzić, byłam zbyt słaba psychicznie, a mój narzeczony to rozumiał i zawsze wysłuchiwał, dlaczego tym razem nie uda się mi spotkać z innymi ludźmi. Teraz widzę, jak w oczach ma jasne iskierki, i to napawa mnie optymizmem. Bierze mnie delikatnie za rękę i ruszamy w stronę drzwi.

Widzę, jak świetnie Jeremi bawi się wśród ludzi i rozmyślam, czy i mi kiedyś uda się zapomnieć o tym wszystkim. Siedzę wygodnie na kanapie, a obok mnie młoda dziewczyna próbuje ze mną porozmawiać, jednak odpowiadam zdawkowo, bojąc się, że powiem zbyt dużo. Uśmiecham się delikatnie w jej stronę, mówiąc, że jestem dość nieśmiała, a ta mówi, że nic nie szkodzi i po chwili odchodzi. Oh, gdyby wiedziała jaka jestem naprawdę.

Siedzę przez chwilę sama na kanapie, rozglądając się po przestronnym salonie. Nagle zatrzymuję swój wzrok na postaci, której tak dawno nie widziałam. On też mi się przygląda.

Widzę jego oczy.

Te kruczoczarne oczy, które kiedyś mnie rozkochały.

On tu jest. Teraz już realnie. Czuję to.

I nie zamierza mnie opuszczać.





-----------------------------------




Tak, wiem, że większość z  Was spodziewałaby się innego zakończenia tej historii. A jednak ta książka, napisana już ponad dwa lata temu w końcu doczekała się dnia, by ujrzeć światło dzienne, i nie chciałam nic w niej zmieniać.

Dziękuję, że dotrwałeś do końca.


ODDECH PRZESZŁOŚCI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz