Rozdział 18

23 5 9
                                    

W tym rozdziale trochę się zadzieje :) I raczej nie spodziewacie się co...

Z góry przepraszam wszystkich, którzy mieli nadzieję na happy end.

Choć... Nadzieja umiera ostatnia <3


------------------------------


Zamilkłam. Pierwszy raz od dawna zatkało mnie tak, że naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na mężczyznę stojącego obok, i choć wcześniej próbowałam go tłumaczyć, to teraz nie potrafiłam zrozumieć, jak mógł zrobić mi coś takiego. Byłam wściekła, lecz bardziej na siebie, a jeżeli na niego. Czy naprawdę jestem na tyle naiwna, by uwierzyć w to, że taki ktoś jak Benjamin Lodge potrafi bezinteresownie się ze mną spotykać, być blisko mnie, mieć za przyjaciela? Dokąd odeszła moja nadmierna ostrożność w wyborze znajomych? Gdzie się schowała ta mała, cicha dziewczynka, która ostrzegała mnie przed każdym niebezpieczeństwem, które mogło się przytrafić?

Nie potrafiłam go zrozumieć. Ale jeszcze bardziej nie potrafiłam zrozumieć siebie, dlaczego zdołałam uwierzyć we wszystkie jego kłamstwa.

Benjamin również milczał. Nie patrzył w moim kierunku, jakby wiedząc, że teraz wszystko zrozumiałam. Strach ogarnął moje ciało. Nie chciałam być obok niego. Nie chciałam, by mnie znaleźli, by Benjamin osiągnął swój cel. I w tym momencie, gdy o tym myślałam, chłopak odwrócił swój wzrok na mnie, jakby doskonale wiedział, co teraz myślę. Jego czarne oczy wwiercały się w moją duszę, a ja czułam, jak paraliżujący strach ogarnia mnie z każdą sekundą coraz bardziej. Wiedziałam, że jeżeli nie odwrócę wzroku, to nie zdołam się ruszyć. Byłam świadoma tego, jak mało mam czasu. A jednak jakaś niewidzialna siła sprawiała, że nie podjęłam się żadnego ruchu.

Zamrugałam kilka razy, chcąc cię wybudzić z transu.

Spojrzałam znów na Benjamina, który miał na sobie straszny, delikatny uśmiech. Nie spuszczał ze mnie wzroku.

Nic nie mówiąc rzuciłam się do ucieczki.

Słyszałam kroki za moimi plecami. Był blisko, jednak miałam niewielką przewagę. Myślał, że znów mu się poddam, że nie będę mieć psychiki uciec. Mylił się. Ta historia nie skończy się tak, jak miliony innych. Nie będę kolejną ofiarą doskonałego manipulatora. Musiałam tylko zdążyć dobiec do mojego samochodu.

Biegłam, ile miałam sił w nogach. Adrenalina buzowała w moich żyłach, choć w głębi duszy wiedziałam, że jestem w opłakanej sytuacji. Łzy lały mi się z oczu, jednak nie przeszkadzało mi to. Miałam tylko jeden cel przed oczami.

Dobiegnij do samochodu.

- Clara! – Usłyszałam krzyk za moimi plecami. – Nie zostawiaj mnie, nie po raz kolejny!

Niedowierzałam słowom, które usłyszałam. Benjamin nadal grał w tę chorą grę. Udawał, że jestem jego siostrą, że zostawiam go tak samo, jak zrobiła to ona podczas wojny. Brakowało mi tchu, ale nie mogłam się poddać. Nie teraz.

Czułam na sobie jego oddech. Był blisko.

Obejrzałam się za siebie.

I to był mój błąd.

Nawet nie zdążyłam odwrócić się do chłopaka, gdy potknęłam się o wystającą gałąź, i upadłam z impetem na ziemię. Uderzyłam głową o wystający obok konar, a po chwili poczułam, jak strużka krwi płynie po mojej skórze. Przeraziłam się.

Poczułam ciężar ciała Benjamina, który się na mnie rzucił. Syknęłam z bólu, który rozsadzał mi czaszkę. Mężczyzna złapał mnie za ręce, mocno szarpiąc moje nadgarstki. Próbowałam się wyrwać, jednak nie miałam siły. Zaczęło kręcić mi się w głowie, a krew zalała moje lewe oko tak, że nic nie widziałam. Panika ogarnęła moje ciało.

ODDECH PRZESZŁOŚCI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz