rozdział dziewiąty; do domu do Avonlea

41 3 0
                                    


Nadrabiam zaległości w wszystkim, co działo się w szkole podczas jego nieobecności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nadrabiam zaległości w wszystkim, co działo się w szkole podczas jego nieobecności. Anne opisała prawie wszystkie najważniejsze wydarzenia, które miały miejsce do tej pory. Jej sposób wyjaśniania wszystkiego powodował, że Gilbert kilka razy wybuchał śmiechem. Wspólne spacerowanie uliczkami Corvale okazało się zaskakująco przyjemne, mimo chłodu, który od czasu do czasu wywoływał ciarki na plecach. 


-Och, Gilbercie- zachichotała. 

-Całkowicie zapomniałam zapytać cię, co tu robiłeś-

-Ja też zapomniałem ci powiedzieć- Gilbert odpowiedział szybko, nie pozwalając jej zrzucić całej winy na siebie. 

– Chyba za bardzo się bawiliśmy, co?- promieniał. 

-Trochę za dużo.-Jej twarz nagle się zamyśliła. 

-Maryla i Mateusz musieli się bardzo martwić. I... ściemniło się już prawie zupełnie- powiedziała patrząc na księżyc, który zaczął zaglądać na niebo. Gilbert patrzył na dziewczynę z autentycznym zaniepokojeniem. 

-Muszę przyznać, że będzie dość strasznie wracać sama... Chociaż wyobrażanie sobie przestraszonych Maryli i Mateusza dodaje mi takiej odwagi- wzięła głęboki oddech i kontynuowała 

-Mam nadzieję, że księżyc będzie świecił jaśniej niż kiedykolwiek dziś wieczorem, żeby mi to ułatwiło drogę do domu. Właściwie... – przerwała na kilka sekund, jej wzrok porzucił nastrój i napotkał wzrok Gilberta, a jej twarz ponownie się rozjaśniła. 

-Myślę, że to całkiem romantyczne, gdy towarzyszy Ci do domu światło księżyca, nie sądzisz?- Gilbert nie zrobił tego,albo lepiej, nie mógł na to odpowiedzieć. Tyle myśli chodziło mu po głowie, że odebrały mu mowę.

 Zabawne, jak udało jej się znaleźć w tej sytuacji cokolwiek romantycznego. I była odważna, naprawdę odważna. Nie sądził jednak, że rozważy powrót do domu po ciemku. Zwłaszcza sam. To go zaskoczyło. Dlaczego miałaby myśleć, że ją po prostu porzuci? Czy nie pokazał, że jest lepszy? 

-Ania Shirley-Cuthbert!- w końcu przemówił. Jego głos jest lekko napięty. 

-Musisz oszaleć, skoro myślisz, że kiedykolwiek pozwolę ci wrócić samej!- Było jasne, że Gilbert poczuł się urażony jej słowami. 

-Nie, to nie – 

-ja po prostu...- dziewczyna starała się znaleźć odpowiednie słowa, żeby to powiedzieć. Gilbert zauważył, że postawił ją w niewygodnej sytuacji, która mogła doprowadzić do ponownej kłótni. Właśnie wtedy, gdy zaczynali się przyjaźnić. Do niego należało naprawienie tego, zanim przerodzi się to w kolejną kłótnię. 

-W porządku.- posłał jej przyjazny uśmiech. 

-Czy ty i księżyc mielibyście ochotę na towarzystwo?-

-Nie zrobilibyśmy tego.- Ania się roześmiała. 

-Ale obawiam się, że będę musiała odmówić, nie chcę ci przeszkadzać- Dobrze, że tak naprawdę nie pytałem. Mrugnął do niej. Anne niemal natychmiast odwróciła wzrok, udając, że właśnie tego nie widziała. Myślała, że dobrze to ukrywała, ale jej usta wyraźnie wykrzywiły się w uśmiechu. 

-Poza tym ja i Sebastian odwieziemy cię do domu-dodał. 

– Sebastian?-

-To miły człowiek, którego poznałem podczas pracy nad dokumentami. Jest właścicielem domu w Corvale-wyjaśnił. 

-Dom jest dość duży, chociaż dzieli go tylko z żoną.- To sprawiło, że Anna pomyślała o Maryli i Mateuszu, jak mogłoby wyglądać ich życie, gdyby nigdy jej nie adoptowali... To musi być naprawdę smutne mieć duży dom i nie mieć dziecka, z którym mogliby się nim dzielić. Od razu zaciekawiło ją to, ale wiedziała, że proszenie o więcej informacji jest niegrzeczne. Nie mogła pomóc, ale współczuła Sebastianowi i jego żonie, mimo że jeszcze ich nie poznała. 

-Postanowił zrobić sobie przerwę i wrócić do domu, aby spotkać się z żoną, za którą bardzo tęsknił. Zdałem sobie sprawę, że ja też tęskniłem za Avonleą i chciałem wrócić-Gilbert spodziewał się, że Anna inaczej zareaguje na wiadomość o jego powrocie, zamiast tego Anna nawet na niego nie spojrzała, patrzyła w dół. Wcale nie wyglądała na szczęśliwą... lub przynajmniej trochę zadowoloną z tej wiadomości, tak jak się tego po niej spodziewał. To nie tak, że Anne nie była zadowolona, że Gilbert wrócił. Oczywiście na potrzeby szkolnej rywalizacji. Ale przypomniała sobie, jak powiedziała, że nigdy nie doceniał Avonlei albo że nie miał najmniejszego odrobiny wyobraźni, ani żadnej z innych myśli, które miała wtedy w głowie, a które miała zamiar powiedzieć, gdyby jej przyjaciółka nie przestała.

 jej.

 Naprawdę na to nie zasługiwał. A przynajmniej teraz nim nie jest. 

Była pewna, że Gilbert się zmienił, może przez te wszystkie podróże, które odbył, ukształtowały go na innego mężczyznę. 

-..Na stałe.- dodał Gilbert celowo, mając nadzieję, że uzyska lepszą reakcję, może źle go zrozumiała. Jej szkliwo nagle spotkało się z jego. 

-Cieszę się.-uśmiechnęła się.


od autora/ki:

WIĘC!!! W końcu zaktualizowałem/am

Przepraszam, że pozwoliłem/am wam poczekać. Ale przynajmniej rozdział jest dłuższy, więc mam nadzieję, że to wynagradza. Edytowałem/am to wiele razy, naprawdę nie wiem, czy mi się to podoba, czy nie, ale musiało zostać opublikowane.


When is "Someday"?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz