rozdział dziewiąty;pan & pani Hanley

44 3 0
                                    

(*Pani Henley - Margarita Henley, żona Sebastiana)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(*Pani Henley - Margarita Henley, żona Sebastiana)

zachwycona- Anne Shirley stała przed werandą państwa Henley. Urzekł ją ogromny dom przed nią. Gilbert patrzył na nią z głupawym uśmiechem na twarzy, był w jakiś sposób dumny, że udało mu się zaimponować dziewczynie, choć nie powinien był się za to przypisywać, bo dom nie był jego.

Zapukał lekko do drzwi i wkrótce potem otworzyła im pięknie wyglądająca kobieta o ciemnych włosach. Miała na sobie sukienkę w kształcie dzwonu, z bufiastymi rękawami, ozdobioną kwiatami. Jej urocza suknia od razu przykuła uwagę Ani, wszystko już jej się spodobało.

-Gilbert?- zdezorientowana kobieta mówiła powoli, czekając, aż chłopak wyjaśni, kim jest dziewczyna stojąca obok niego.

-Pani Henley- chłopiec z szacunkiem skinął głową.

-To jest...-

-Anne!- przerwała mu kobieta, przybliżając lampę oliwną do twarzy Anny, żeby lepiej się jej przyjrzeć. Posłała jej przyjazny uśmiech, po czym zwróciła się do Gilberta, który nie wyglądał wcale na zaskoczonego domysłem imienia. Odwzajemnił uśmiech pani Henley i nieśmiało opuścił głowę.

Anne jednak nie spodziewała się tego. Czy spotkali się wcześniej? W ogóle jej nie pamiętała.

-Proszę, wejdź do środka!- powiedziała uprzejma kobieta, która zaproponowała.

Gilbert wszedł pierwszy i też prawie się zatrząsł. To nie było w stylu Gilberta Blythe'a. Naprawdę musiał być bardzo zdenerwowany, wchodząc do środka jako pierwszy, przed kobietą. Dzisiaj dwa razy zawiodł w manierach. Dwa razy!

Ale w przeciwieństwie do płaszcza, nie mógł naprawić tego i wyjść na zewnątrz tylko po to, żeby pozwolić jej wejść jako pierwsza. To byłoby głupie... Tak jak on drżał kilka sekund temu. Boże!

-Pozwól, że ci to wezmę, kochanie- pani Henley zaproponowała, że pomoże Annie zdjąć płaszcz Gilberta, który do tej pory zapewniał jej ciepło.

- To Anna, prawda?-

-Och, tak... przepraszam, pani Henley- dziewczyna w końcu przemówiła.

-Tak. To rzeczywiście Anna-

-Masz piękne imię, Aniu. Musimy tylko upewnić się, że piszemy je z literą „E", oczywiście. - odpowiedziała z przebiegłym uśmiechem na twarzy.

Ania była BARDZO zadowolona, słysząc to!

Chociaż była zaskoczona, że pani Henley o niej wie, mogła przysiąc, że nigdy wcześniej się nie spotkały. Ania zerknęła na Gilberta, który wiercił się i zwrócony był w inną stronę.

When is "Someday"?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz