6

637 49 2
                                    

                               6

Miałam sceptyczne nastawienie do portalu randkowego i właśnie utwierdzam się w tym, że złym pomysłem było umówienie się na randkę z Max’em. Nawet pomimo tego, że facet jest cholernie przystojny.

Tak...

Okazało się, że to ciacho ze zdjęcia to naprawdę jest Max.
I okazało się, że w rzeczywistości jest jeszcze przystojniejszy niż na zdjęciach.
I tak jak przypuszczałam, okazało się, że facet ma cholerne powodzenie u kobiet, bo co rusz podchodzą do nas kelnerki z zapytaniem czy czegoś  nie potrzebujemy. A ponadto bez przerwy czuję jak inne kobiece ślepia wypalają mi dziurę w plecach. A Max’a dosłownie pożerają wzrokiem.

Te kobiety nie mają pojęcia jak bardzo chciałabym się z nimi zamienić. Jak bardzo wolałabym siedzieć z koleżankami, lub z mniej atrakcyjnym facetem, lub nawet w samotności popijać kawę i czytać książkę.
Nie wiedzą, że gdyby były na moim miejscu nie patrzyłyby na niego jak przez różowe okulary. Ale muszę znosić te wszystkie spojrzenia.

I nawet by mi to nie przeszkadzało, a może nawet schlebiało, gdyby nie jeden istotny szczegół, przez który mam ochotę ulotnić się  stąd czym prędzej. Ale nie wypada tego zrobić po trzydziestu minutach spotkania, więc robię dobrą minę do złej gry.

Facet ewidentnie jest zestresowany, bo praktycznie w ogóle się nie odzywa, a jak już go o coś zapytam to odpowiada mi półsłówkami. I jak tu randkować z kimś takim? Chyba nigdy nie czułam się tak niezręcznie i nieswojo. Te pół godziny, które dopiero minęły, wydają się być dla mnie najdłuższymi trzydziestoma  minutami w całym moim doczesnym życiu.

Przestałam się dziwić po pierwszych dziesięciu minutach, dlaczego szuka dziewczyn w sieci. Podejrzewałam, że w realu wystraszył do siebie potencjalne kandydatki na partnerkę i szuka swoich sił gdzieś indziej. Ale jest jeden szkopuł... Ja też już jestem zmęczona i zrezygnowana tym spotkaniem.

Modlę się w myślach, aby zadzwoniła Nicole i powiedziała, że sąsiad z góry zalał nam mieszkanie lub w kamienicy wybuch pożar. Wiem... To straszne o czym myślę, ale jestem już tak wykończona, że rozum płata mi figle i podsuwa nawet najgorsze rozwiązania, by się stąd zmyć, nie robiąc chłopakowi przykrości, że beznadziejny z niego przypadek...

Ale na jego szczęście, a mój pech Nicole nie dzwoni, więc susze zęby w przyjaznym uśmiechu lub rozglądam się po lokalu, który wydaje mi się bardziej ciekawy, niż mój towarzysz, chociaż miejsce nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Spędzamy razem kilkadziesiąt minut i kompletnie nic nie wiem o moim rozmówcy.

Chociaż może jakbym go sprowadziła na ziemię, to facet by się ogarnął. Z drugiej strony moje miękkie i dobre serce nie chce sprawiać mu przykrości. Tak źle i tak nie dobrze.

Kilka chwil i grzecznościowych uśmiechów później moje dobre serce nie może już zdzierżyć ciszy, którą jeśli już ktoś przerywa  to za każdym razem jestem ja. Facet jest przystojny, ale kompletnie zielony jeśli chłodzi o randkowanie. Z takim podejściem to on żadnej panny nigdy nie poderwie.

- Wiesz co Max, muszę już wracać – mówię zdejmując torebkę z oparcia krzesła.

- Tak szybko? Dlaczego? – dopytuje zdziwiony facet.

Przymykam na chwilę oczy modląc się by moją frustracja nie wyszła na światło dzienne, by nie sprawić mu przykrości. Tym bardziej, że doskonale pamiętam jak okropnie się czułam gdy Rick ze mną zerwał. I chociaż to inna sytuacja nie chcę wyjść na laskę bez serca. Bo zdecydowanie taka nie jestem.

- To – pokazuję palcem to na niego to na mnie – My... to się nie uda.

- Dlaczego? Przecież nawet nie spędziliśmy razem godziny, a ty już chcesz iść i mówisz  że nam nie wyjdzie – stwierdza ze słyszalną pretensją, co mnie rozrusza, bo okazuje się, że gość jednak potrafi sformuować poprawnie zdanie.

Ukryte pragnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz