34
Minęło kilka dni odkąd rozstałam się z Luke’iem, choć tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem. Nie padły między nami żadne deklaracje dotyczące związku i naszego partnerstwa, ale... czuję jakbyśmy nimi byli. Parą, która idealnie do siebie pasuje i uzupełnia się. Zamiast tego zdecydowałam się przystać na propozycję Rick’a. I tak zostałam ponownie jego dziewczyną. Utkwiona w związku bez miłości i zaufania.
Rick pisze, dzwoni i nalega na spotkania. Skłamałabym gdybym powiedziała, że się nie stara, bo się stara. Szkoda, że nie robił tego za pierwszym razem. Nie robił połowy tego co teraz i nawet nalega, abyśmy gdzieś razem wyszli, ale ja zbywam go co raz to nowymi wymówkami. Nie mam ochoty na częstsze spotkania z nim niż to koniecznie. Wystarczyłoby mi pół godziny raz w tygodniu i wcale nie czułabym, że to za mało. Nie tęskniłabym za nim, bo zupełnie nic do niego nie czuję. Uczucie i chemia która kiedyś była między nami wyparowała i nie pojawi się na nowo. Jestem najzwyczajniej w świecie zamknięta na te relację i czasami sama zachodzę w głowę po jaką cholerę się na to zgodziłam.
Dziś wypadł mój dzień wolny, ale nie chcę siedzieć sama i użalać się nad sobą. Chcę zająć się czymś pożytecznym, by nie myśleć o szatynie. By nie myśleć o tym czy już się pogodził z naszym zerwaniem. I czy przypadkiem nie spotyka się z kimś innym. Od razu na myśl przychodzi mi dziewczyna z czerwonymi włosami. Przecież mu się podobała, ale najwidoczniej, gdy między nami zaczęło robić się poważniej zrezygnował z tej znajomości. Teraz jednak nic nie stoi mu na przeszkodzie, by ją odnowić.
Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Na samą myśl, że Luke mógłbym dotykać i całować kogoś w ten sam sposób co mnie chce mi się rzygać. Ale czego ja się spodziewałam? Że będzie sam? Przecież o to właśnie mi chodziło... By poznał kogoś kto da mu szczęście. Więc skoro tego chciałam, to dlaczego to tak strasznie boli? Czy powinnam odczuwać takie rozczarowanie i ścisk serca na sama myśl o tym?
Ubieram szare dresowe spodnie, biały T-shirt i wychodzę z domu bez grama makijażu i w niechlujnie związanym koku. Obiecałam Shannon, że zajmę się Liv, bo koleżanka miała jakieś plany o których nie chciała mnie poinformować, zbywając tłumaczeniem, że ma kilka spraw do załatwienia. I chociaż, nie musiała mi się spowiadać to wiem, że wybiera się na randkę. Nicole wspominała coś, że dziewczyna zaczęła się z kimś spotykać, ale póki co nie chce niczego mówić, by nie zapeszyć. Nie dziwię się, że jest ostrożna, bo ona przede wszystkim zamiast o sobie musi myśleć o Liv.
Miałam być u niej dopiero za dwie godziny, ale to siedzenie w mieszkaniu, w którym Luke brał mnie praktycznie w każdym zakątku poza sypialnią Nicole jest dołujące. Gdzie bym nie spoglądam widzę nasze splecione ciała i chwile rozkoszy. Gdy jestem w kuchni widzę jak przygotowywał dla mnie śniadanie. I z każdą kolejną wizją czuję się jeszcze gorzej.
Nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że znów mogę powoli popadać w depresję.Do Shannon wybieram się komunikacją miejską, ponieważ jestem zbyt rozkojarzona, by wsiadać za kierownicę. Nie chcę spowodować stłuczki i zrobić komuś krzywdę. Moje zdrowie nie wiele mnie w tej chwili interesuje, ale mam w sobie jeszcze na tyle jasny umysł, by stwierdzić, iż to zbyt niebezpieczne dla otoczenia prowadzić w takim stanie.
Idę na przystanek znajdujący się pięć minut drogi pieszo od mojej kamienicy, a potem jadę do koleżanki. I już po niedługim czasie stoję pod drzwiami jej mieszkania i dzwonię dzwonkiem, a po chwili drzwi otwierają się, a w nich staje...
- Max? – pytam zaskoczona, widząc czerwonego i zgrzanego mężczyznę, który trzyma Liv na plecach. – Co ty tu robisz?
- A ty? Miałaś być dopiero za dwie godziny – przypomina.
CZYTASZ
Ukryte pragnienia
RomanceRomans Juls jest młodą, piękną dziewczyną, która na skutek złamanego serca postanawia więcej się nie wiązać. Ale los stawia na jej drodze dwóch przystojnych amantów, którzy bez trudu mogliby mieć każdą kobietę, a mimo tego obaj kręcą się przy Juls...