22
- Juls, ratujesz mi życie - Shannon wita mnie w drzwiach.
- Daj spokój, to przecież nic takiego - odpowiadam zdejmując kurtkę jeansową, którą wieszam na przyczepionym do ściany machoniowym drewnianym wieszaku.
- Gdyby nie ty nie miałabym co z nią zrobić - stwierdza zrezygnowana kobieta. - Znowu dostała gorączki i skarży się na gardło.
- Byłaś u lekarza? - przechodzimy w głąb mieszkania, a koleżanka od razu nastawia wodę, by zrobić mi kawę.
- Tak. Podobno to wirus, ale sama już nie wiem. To dziecko ciągle coś łapie.
- Może trzeba jej zrobić badania - podsuwam pomysł, by sprawdzić czy przypadkiem nie ma anemii, która obniża odporność organizmu.
- Robiłam i wyszła jej niewielka niedokrwistość. Staram się ją zniwelować pożywieniem, ale różnie bywa. Jak to dziecko... Nie koniecznie chce jeść to co jej przygotuję.
- Znam to z autopsji. Jak byłam mała też byłam niejadkiem.
- Więc na swoim przykładzie wiesz, że nie jest łatwo.
- Wiem - przyznaję, bo doskonale pamiętam ile czasami rodzice się natrudzili, żebym cokolwiek zjadła, a ja ciagle marudziłam i wymyślałam powody, że nie jestem głodna. - Gadałaś z Kate? Może dałaby ci kilka dni wolnego, skoro mała jest chora - mówię w chwili, gdy Shannon podaję mi kubek z gorącą kawą.
- Nie rozmawiałam z nią - odpowiada siadając po przeciwnej stronie stołu. - Głupio mi, bo praktycznie co dwa tygodnie Liv choruje.
- Ale to przecież nie jej wina, a już tym bardziej twoja.
- Niby tak, ale naprawę już czuję się niezręcznie. A jakby tego było mało to jeszcze teraz ciebie wciągnęłam w opiekę nad małą.
- Przecież wiesz, że zawsze z chęcią z nią zostanę - mówię zgodnie z prawdą. - Pozamieniamy się tak, abym ja lub Nicole mogła z nią zostać, skoro nie chcesz urlopu ani opieki - dodaję, by koleżanka nie musiała się zamartwiać.
- Nie wiem jak ja się wam odwdzięczę.
- Nie gadaj głupot tylko leć do pracy, bo zaraz się spóźnisz - ponaglam ją, zerkając na zegarek, bo naprawdę powoli powinna się zbierać do wyjścia. Chociaż domyślam się, że w takiej sytuacji najchętniej zostałaby z córką. Ale rozumiem, że Shannon nie chce nadwyrężać dobroci Kate. W końcu sama wychowuje Liv i muszą z czegoś żyć. Dlatego razem z Nicole pomagamy jak tylko
możemy.- Dobra, tylko chodź jeszcze pokażę ci rozpiskę z lekami i gdyby coś się działo to niezwłocznie dzwoń.
- Spokojnie, poradzimy sobie - zapewniam, by niepotrzebnie się nie zamartwiała.
Gdy Shannon przekazuje mi wszystkie wytyczne, wychodzi do pracy, a ja zajglądam do śpiącej Liv. Już na pierwszy rzut oka widać, że dziewczynka jest rozpalona. Biorę do ręki termometr bezdotykowy, leżący na szafce nocnej i kieruję go na czoło małej i nacisnęłam przycisk pomiaru temperatury. Na ekranie pojawia się trzydzieści siedem i sześć kresek, a to oznacza, że jeszcze nie trzeba dawać leków od gorączki, choć podejrzewam, że to wkrótce się zmieni.
Zostawiam Liv samą i przechodzę do niewielkiego salonu, który jest również pokojem koleżanki i włączam po cichu telewizor. Przeskakuję pilotem po kolejnych kanałach i zatrzymuję się dopiero na jakiejś powtórce Mam talent. Nie wiem czy to obecny sezon, czy jakiś stary odcinek, ale nie znalazłam nic godnego uwagi, więc oglądam jak uczestnicy próbują przekonać do siebie trzyosobowe jury.
CZYTASZ
Ukryte pragnienia
RomanceRomans Juls jest młodą, piękną dziewczyną, która na skutek złamanego serca postanawia więcej się nie wiązać. Ale los stawia na jej drodze dwóch przystojnych amantów, którzy bez trudu mogliby mieć każdą kobietę, a mimo tego obaj kręcą się przy Juls...