Rozdział 8

282 7 0
                                    

Przez resztę tygodnia siedziałam nad nauką żeby zaliczyć ostatni egzamin pisemny i ustny, z Gabrielem rzadko kiedy się spotykałam, ponieważ miał dużo spraw do ogarnięcia z przemytem broni dla francuskich oddziałów w Niemczech, mafia Kurczyńska, której Donem miał zostać mój przyszły mąż, zajmowała się nielegalnymi wyścigami, handlem narkotyków i bronią oraz różnymi klubami, a jako te legalne interesy to prowadzili kilka klinik, sieć ekskluzywnych restauracji i prowadzili największą w Europie firmę transportową.

Mafia mojego dziadka od zawsze zajmowała się nielegalnymi walkami w klatce, wyścigami, handlem narkotyków, a legalne to największa sieć luksusowych hoteli i apartamentowców na całym świecie, dziadek prowadził firmę architektoniczna. To właśnie ja miałam to wszystko dostać po przejęciu władzy, ponieważ byłam jedyną wnuczką Francisco, Marco nie mógł mieć dzieci, bo był bezpłodny, a jak by nawet zaadoptował dziecko to ono i tak by nie mogło przejąć władzy, bo był innej krwi niż ja, a że moim rodzicom urodziła się dziewczynka, czyli ja, to dziadek nie miał innego wyboru i to mi musiał wszystko przekazać na co się zgodziłam za życia moich rodziców.

***

Jest piątek to właśnie dziś jadę na egzaminy, Gabriel obiecał mi, że odbierze mnie po nich więc poprosiłam Owena, żeby zwiózł mnie na uczelnie. Wyszłam spod prysznica, wytarłam ciało białym ręcznikiem, a po tym zawinęłam włosy w turban. Umyłam zęby i twarz po czym wyszłam z łazienki, usiadłam przy toaletce i wyciągnęłam potrzebne mi kosmetyki, nałożyłam trochę korektora pod oczy, musnęłam policzki delikatnie różem, a rzęsy pomalowałam czarnym tuszem na usta nałożyłam tylko błyszczyk. Włosy wysuszyłam, a następnie wyprostowałam, kolor trzymał się bardzo dobrze z czego byłam bardzo zadowolona z garderoby wyciągnęłam czarną sukienkę z długim rękawem, czarną opaskę na włosy i czarne buty na platformie, bo nie miałam ochoty dziś zakładać szpilek, ponieważ jutro będę w nich chodzić bardzo długo. Wcześniej zadzwoniłam do Cali, żeby przyjechała mnie pomalować i ogarnąć włosy, ponieważ jutro miało się odbyć moje przyjęcie zaręczynowe.

Zbliżała się godzina dwunasta więc musiałam już wyjeżdżać, w domu nikogo nie było oprócz mnie, psów i kilkunastu ochroniarzy. Fran z Alicją pojechali do firmy i przekazali mi rano, że później jadą na spotkanie żeby dopiąć przetargu. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się na dół, Owen wyszedł z salonu, a ja o mało nie spadłam ze schodów.

-Musisz tak cicho chodzić- zaśmiałam się

-Przepraszam Panienko, nie chciałem cię wystraszyć- na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech- Jesteś już gotowa? Możemy jechać?

-Oczywiście, nie chcę się spóźnić, bo nie wpuszczą mnie na sale- powiedziałam i wyszliśmy z domu, a następnie podeszliśmy do czarnego SUV-a, mężczyzna otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam do środka i zapięłam pas. Owen usiadł za kierownicą i ruszył dość szybko spod domu, po chwili spojrzał na mnie w lusterku.

-Mam na ciebie czekać pod uczelnią? - zapytał przerywając cisze

-Nie trzeba, Gabriel ma mnie odebrać, ale na wszelki wypadek bądź pod telefonem jakby plany miały się zmienić- powiedziałam po czym odwróciłam wzrok na krajobraz za szybą. Mieszkaliśmy tak naprawdę na odludziu, ale nie mieliśmy jakoś daleko do centrum Los Angeles.

-Dobrze – reszta drogi minęła nam w ciszy, bo ja zaczęłam powtarzać sobie notatki. Na uczelnie nie jeździł ze mną żaden ochroniarz, bo kilku z nich uczyło się razem ze mną i mieliśmy egzaminy w tym samym czasie więc nie potrzebowałam dodatkowych ludzi przy sobie, bo prawdę mówiąc nie chciałam robić zamieszania na egzaminach, bo dziwnie by to wyglądało jak by ktoś wchodził do sali, a przed nią by stało dwóch obcych facetów ubranych w czarne garnitury.

Dziedziczka Mafii [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz