Rozdział 1

759 15 4
                                    

  5 lat temu...

Właśnie wracam do domu z egzaminu semestralnego. Dziadek załatwił mi nauczanie domowe, niby dla mojego bezpieczeństwa. Co semestr musze jeździć na egzaminy, żeby zaliczyć rok szkolny. Jedyną zaletą tego wszystkiego jest to, że mam więcej czasu dla siebie i bliskich mi osób. Lecz siedzenie w domu nad książkami jest nudne, nie mam się do kogo odezwać wtedy, a tym bardziej w godzinach "nauki" nie mogę wychodzić z pokoju, ponieważ ochroniarze stoją i pilnują, żebym siedział i uczyła się, co jakiś czas wchodzą do środka sprawdzając czy napawano siedzę nad książkami, zabierają mi telefon, a za to dają tylko laptopa, na którym mogę korzystać jedynie ze strony szkoły i poczty e-mail, gdzie kontaktuje się z moimi nauczycielami.

***

Wracam do domu z moim ulubionym ochroniarzem Scottem, on jako jedyny rozmawia ze mną normalnie, a nie tak jak inni mówiąc do mnie "Panienko" albo innymi takimi tekstami. Nie lubię swojego życia, cotygodniowe bankiety charytatywne. Wszędzie, gdzie jestem ja są ochroniarze, zero imprez ze znajomymi, bo Dziadek zawsze mówi, że to niebezpieczne dla mnie, że może mnie ktoś porwać albo zabić. Szczerze mam to gdzieś może w końcu miałabym spokój. Mam serdecznie dosyć takiego życia.

-I jak tam egzamin Blanko? - zapytał Scott, w końcu przełamując cisze. Jest to starszy ode mnie mężczyzna ma chyba z dwadzieścia siedem lat, a pracuje dla mojej rodziny jak tylko skończył osiemnaście lat przez swojego ojca. Jest wysoki i dobrze zbudowany, ale to przez treningi, jest łysy zawsze tłumaczy to tym, że mu tak najwygodniej, a ja się z tego śmieje.

-Chyba dobrze, jutro będę miała wyniki. Pewnie jak zawsze na wszystkim sto procent. Wiesz, że robię to wszystko tylko po to, żeby dziadek nie miał do mnie problemu o to, iż mam słabe wyniki- wzdycham cicho

-Oj młoda, bardzo dobrze. Wiesz, że Pan Fran robi to wszystko dla twojego dobra, obiecał to twoim rodzicom, że pozwoli ci ukończyć szkołę i pójść na studia, a po drugie cię bardzo kocha. Nie chce go tłumaczyć, ale widać to na pierwszy rzut oka, gdyby nie to, to pewnie już wylądowałabyś w jakimś burdelu swojego wujka- mówi zerkając na mnie w lusterku.

Właśnie wujek Marco. Od czasu, kiedy moi rodzice zginęli podczas akcji odbicia naszego towaru, Marco chce mnie zabrać do siebie, a ma na mnie dwa plany albo zamknie mnie w swoim burdelu, albo wyjdę za jakiegoś obrzydliwego starucha. Mój dziadek za każdym razem obiecuje mi, że nigdy do niego nie trafie, nawet po śmierci Frana, bo sprytny staruszek już ułożył mi życie. Po jego śmierci to ja mam zostać Donną jego mafii i wtedy wujek nie będzie miał nic do gadania, ale o tym planie wiedzą tylko nieliczni i zaufani ludzie, nawet moje przyjaciółki tego nie wiedzą, bo obiecałam dziadkowi na całą nasza księgę rodzinną, gdzie jest wszystko napisane to co robimy odnośnie mafii, wszystkie umowy, transakcje i takie inne.

-Tak, tak wiem Scott i za to mu za każdym razem dziękuję. - powiedziałam- Jedziesz dziś z nami, aby pilnować mnie na tym balu? -pytam zmieniając temat

-Tak Fran dał mi taki rozkaz, że mam pilnować jego najpiękniejszą wnuczkę- powiedział uśmiechając się- Naprawdę tak powiedział- spojrzał na mnie w lusterku, a ja zaśmiałam się

Resztę drogi przegadaliśmy o głupotach, o naszych treningach, o szkole i o moich znajomych, których co jakiś czas sprawdzają dla mojego bezpieczeństwa, ale każdy już się do tego przyzwyczaił i pozwalają im na to, bo inaczej by nie byli wpuszczani do mojego domu.

W końcu dotarliśmy do domu, od razu wysiadłam i ruszyłam do domu chcąc przygotować się na kolejny bal. Jest godzina osiemnasta, a egzaminy miałam od dwunastej trzydzieści do siedemnastej i mam nadzieje, że zdążę się wyszykować do dwudziestej na bal.

Dziedziczka Mafii [ZAKONCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz