~ Rozdział 1 ~

620 20 31
                                    

- Od teraz tu mieszkasz - Powiedział mój właściciel, przepuszczając mnie w drzwiach do wielkiego domu. Było tu bardzo nowocześnie - Jeszcze dziś poznasz resztę domowników. Ja jestem Franseco - Uśmiechnął się do mnie i zamknął ciemne, drewniane drzwi wejściowe.

Nie wiedziałem, czy mogę się w ogóle odzywać, więc wolałem milczeć. Nawet nie przyjrzałem się zbytnio wnętrzu. Tylko przelotnie rzuciłem okiem na pobliskie otoczenie. Staliśmy w małym korytarzu, urządzonym bardzo nowocześnie, a naprzeciwko nas znajdowało się przejście do ogromnego salonu w takim samym stylu. Dostrzegłem wielkie okna w salonie, sięgające od podłogi, aż po sam sufit.

- Widzę, że jesteś małomówny, więc to może ja trochę pomówię - Po chwili pan się odezwał, a jego słowa mnie trochę ucieszyły. Przynajmniej nie będę musiał się odzywać - Zacznijmy od tego, że teraz to twój dom. Będziesz miał tu swój własny pokój, swoją przestrzeń osobistą. Nikt nie będzie cię zmuszał do robienia czegoś wbrew twojej woli. Nie dostaniesz ani jednej kary - Słuchałem tego i szczerze to trochę nie rozumiałem. Mój pan mnie kupił, po czym chcę mnie traktować jakbym nie był wcale tylko niewolnikiem. Przecież ja nie mam niczego, nie mam prawa mieć chociażby kawałka przestrzeni tylko dla siebie. Tym bardziej całego pokoju... Ja jestem tylko niewolnikiem, wszystko należy do mojego właściciela. Nawet moje ciało - Nie jestem twoim właścicielem, nikt od teraz nim nie jest. Na razie nie zwrócę ci wolności, ale stanie się to od razu jak zaczniesz normalnie żyć - Skończył mówić, a ja nie wiedziałem o co w tym chodzi. To nie jest normalne zachowanie właściciela. Chociaż nie powinienem tak myśleć, oni przecież mogą wszystko. Zastanawia mnie tylko, jak niby miałbym zacząć normalnie żyć, będąc ciągle w niewoli. To nierealne.

- Ja... Ja chyba nie rozumiem, panie - Powiedziałem cicho i spuściłem jeszcze bardziej głowę. Nie chciałem popełnić żadnego błędu. No może oprócz jednego - nie dostałem pozwolenia odzywania się bez pytania.

- To na pewno jest dla ciebie trudne do zrozumienia, ale z tego co wiem, to dość szybko nauczyłeś się wszystkiego w ośrodku. Może w takim samym szybkim tempie poradzisz sobie w oswojeniu z tym miejscem i normalnym trybem życia - Jakoś ciężko mi było uwierzyć w te słowa. Sądziłem, że on będzie chciał mnie wykorzystać, lub zrobić ze mnie swojego sługę. On jednak chcę mi dać normalność i wolność wzamian za... No właśnie, za co? Za przystosowanie się do jakiś warunków? Jakich?

- T-to, to bardzo wiele z pańskiej strony. Dziękuję bardzo - Odpowiedziałem, próbując być grzeczy. Nie mogłem zadawać pytań, może dowiem się później o moim pobycie tutaj.

- Nie będę cię wykorzystywał. Nie martw się, jesteś tu bezpieczny - Odparł nagle mój pan i odwrócił się w stronę schodów, których wcześniej nie zauważyłem przez wlepianie wzroku w podłogę - Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju. A i jeszcze jedno. Możesz się odzywać bez pytania oraz mówić na mnie Seco. Nie zniosę chyba tego całego formalnego "panie" - wyjaśnił po czym skierował się na schody, ręką dając mi znak, że mam iść za nim. Poslusznie wspiąłem się na górę i doszedłem za nim do wyznaczonego dla mnie pokoju. Mężczyzna otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się mały, lecz prześliczny pokój.

Na wprost od wejścia stało duże łóżko z czarnym baldachimem. Obok, po obu stronach stały małe szafeczki nocne, a na jednej z nich lampka. Po prawo od wejścia była szafa narożna oraz zwykła, duża, czarna szafa. Dalej jakieś drzwi, a w rogu stał puchaty, czarny fotel, a obok niego wielki kwiat w ozdobnej doniczce. Po lewo od wejścia zaś stało biurko  i mała biblioteczka. Dalej było okno z puchatymi, czarnymi i czerwonymi poduchami, i kocami. Było tu pięknie. Wszystko było czarno-czerwone i ładnie zdobione. Ten pokój był jak wyrwany z jednego z moich snów i to nie koszmaru.

Niewolniczy talent | yaoi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz