Od kilku dni Pablo unika rodziców jak ognia. Na kolacje przychodzi tylko wziąć porcje jedzenia, po czym ucieka do siebie. Co raz rzadziej można zobaczyć go w domu, a jak już to tylko w jego pokoju. Pan Franseco stał się mniej rozmowny, a pani Kate w ogóle się nie uśmiecha. Tylko Liliana się nie zmieniła, nadal jest pomocna, miła i pozytywnie nastawiona.
Podniosłem się z łóżka, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Proszę!
Do pokoju weszła wspominana przeze mnie Lily. Blondynka wyglądała na podekscytowaną i radosną. Spojrzała na mnie i wielki uśmiech wpełzł na jej śliczną twarzyczkę.
- No witam, witam Elijah! - Przywitała mnie wesoło. Uwielbiałem jej energię i podziwiałem jednocześnie.
- Cześć - Odparłem z uśmiechem na twarzy. Blondyna mnie przytuliła delikatnie, jej włosy wpadły mi na twarz z czego zacząłem się śmiać.
- Widzę, że masz dziś dobry humor. To wyśmienicie, bo tak się składa, że wychodzimy! - Wyglądała teraz jak dziecko cieszące się z nowego pluszaka. Mega energiczne, zakręcone dziecko.
- Wychodzimy? - Spytałem niepewnie. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Długie włosy miała spięte w wysokiego kucyka. Była ubarana w luźną bluzę z jakimś niebieskim napisem i czarne dresy.
Czy nadszedł ten dzień? To dziś wyjdę z tej posesji.
- Idziemy na spacer po ogrodzie i lesie. Przy okazji poznasz mojego kolegę Jerrego - Uśmiechnęła się ciepło.
Nie byłem do końca przekonany co do poznawania nowych ludzi. No ale cóż. To szansa na zdobycie nowego znajomego.
- No to chodźmy! - Zawołałem wesoło.
~\~/~
Chodziliśmy po ogrodzie dobrą godzinę, po czym przyszła kolej na las.
- Jak spróbujesz uciec, odejść bez słowa lub zrobić sobie krzywdę to na prawdę tego pożałujesz - Kiwnąłem tylko głową. Nie miałem zamiaru stąd uciekać. Według papierów pan Seco jest moim właścicielem.
W tym domu, z tą rodziną spędziłem tylko dwa tygodnie, a już zdążyłem się przyzwyczaić do obecności Lily i Pablo, oraz wesoło zaakceptowałem fakt, że nikt nie będzie dawał mi tu kar, bił czy głodził. Chociaż smutna rzeczywistość zawsze będzie w moich wspomnieniach. Byłem niewolnikiem i według papierów (nielegalnie wobec prawa) jestem nadal niewolnikiem. Wspomnienia z 'tresowania' i pobytu w ośrodku zawsze będą ze mną, nigdy nie zapomnę tych tortur. Chociaż mogło być o wiele gorzej.
Z zamyślenia wyrwał mnie melodyjny głos przyjaciółki.- Na pewno nie chcesz uciec? Jakoś tak posmutniałeś na moją uwagę - Zrobiła smutną minkę po czym się uśmiechnęła. Wesoła kobieta.
- Na pewno. Nie martw się, u Was jest na prawdę super, zapominam tu o niewolnictwie - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- I to mnie cieszy. Dobra chodźmy, bo Jerry będzie na nas czekał.
Przeszliśmy przez małą, czarną furtkę i zmierzyliśmy prosto na piaskowa dróżkę. Przechodziliśmy chwilę w ciszy przez wystające gałęzie krzaków i drzew.
Był wrzesień, nie wiem który dokładnie, ale liście zaczęły już spadać z drzew, a powietrze zaczęło robić się zimne.[ Od autorki: Nigdzie tego nie zaznaczyłam. Akcja dzieje się w 2023 roku, z następnymi rozdziałami będziemy zbliżać się do sylwestra, na którym zakończymy tą książkę. (Prawdopodobnie) Przepraszam, że przeszkadzam w czytaniu. Miłej lekturki! ❤️]
CZYTASZ
Niewolniczy talent | yaoi
Teen FictionW chwili wyprowadzenia Elijahy z ośrodka, przez jego nowego właściciela, całe życie miało się zmienić. Miało, lecz on o tym nie wiedział. Nie wiedział, że pozna tam przystojnego, wesołego chłopaka. Nie wiedział, że dostanie normalne życie. A tym bar...