~ Rozdział 5 ~

197 13 41
                                    

Od kilku dni Pablo unika rodziców jak ognia. Na kolacje przychodzi tylko wziąć porcje jedzenia, po czym ucieka do siebie. Co raz rzadziej można zobaczyć go w domu, a jak już to tylko w jego pokoju. Pan Franseco stał się mniej rozmowny, a pani Kate w ogóle się nie uśmiecha. Tylko Liliana się nie zmieniła, nadal jest pomocna, miła i pozytywnie nastawiona.

Podniosłem się z łóżka, gdy usłyszałem pukanie do drzwi.

- Proszę!

Do pokoju weszła wspominana przeze mnie Lily. Blondynka wyglądała na podekscytowaną  i radosną. Spojrzała na mnie i wielki uśmiech wpełzł na jej śliczną twarzyczkę.

- No witam, witam Elijah! - Przywitała mnie wesoło. Uwielbiałem jej energię i podziwiałem jednocześnie.

- Cześć - Odparłem z uśmiechem na twarzy. Blondyna mnie przytuliła delikatnie, jej włosy wpadły mi na twarz z czego zacząłem się śmiać.

- Widzę, że masz dziś dobry humor. To wyśmienicie, bo tak się składa, że wychodzimy! - Wyglądała teraz jak dziecko cieszące się z nowego pluszaka. Mega energiczne, zakręcone dziecko.

- Wychodzimy? - Spytałem niepewnie. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Długie włosy miała spięte w wysokiego kucyka. Była ubarana w luźną bluzę z jakimś niebieskim napisem i czarne dresy.

Czy nadszedł ten dzień? To dziś wyjdę z tej posesji.

- Idziemy na spacer po ogrodzie i lesie. Przy okazji poznasz mojego kolegę Jerrego - Uśmiechnęła się ciepło.

Nie byłem do końca przekonany co do poznawania nowych ludzi. No ale cóż. To szansa na zdobycie nowego znajomego.

- No to chodźmy! - Zawołałem wesoło.

~\~/~

Chodziliśmy po ogrodzie dobrą godzinę, po czym przyszła kolej na las.

- Jak spróbujesz uciec, odejść bez słowa lub zrobić sobie krzywdę to na prawdę tego pożałujesz - Kiwnąłem tylko głową. Nie miałem zamiaru stąd uciekać. Według papierów pan Seco jest moim właścicielem.

W tym domu, z tą rodziną spędziłem tylko dwa tygodnie, a już zdążyłem się przyzwyczaić do obecności Lily i Pablo, oraz wesoło zaakceptowałem fakt, że nikt nie będzie dawał mi tu kar, bił czy głodził. Chociaż smutna rzeczywistość zawsze będzie w moich wspomnieniach. Byłem niewolnikiem i według papierów (nielegalnie wobec prawa) jestem nadal niewolnikiem. Wspomnienia z 'tresowania' i pobytu w ośrodku zawsze będą ze mną, nigdy nie zapomnę tych tortur. Chociaż mogło być o wiele gorzej.
Z zamyślenia wyrwał mnie melodyjny głos przyjaciółki.

- Na pewno nie chcesz uciec? Jakoś tak posmutniałeś na moją uwagę - Zrobiła smutną minkę po czym się uśmiechnęła. Wesoła kobieta.

- Na pewno. Nie martw się, u Was jest na prawdę super, zapominam tu o niewolnictwie - Powiedziałem zgodnie z prawdą.

- I to mnie cieszy. Dobra chodźmy, bo Jerry będzie na nas czekał.

Przeszliśmy przez małą, czarną furtkę i zmierzyliśmy prosto na piaskowa dróżkę. Przechodziliśmy chwilę w ciszy przez wystające gałęzie krzaków i drzew.
Był wrzesień, nie wiem który dokładnie, ale liście zaczęły już spadać z drzew, a powietrze zaczęło robić się zimne.

[ Od autorki: Nigdzie tego nie zaznaczyłam. Akcja dzieje się w 2023 roku, z następnymi rozdziałami będziemy zbliżać się do sylwestra, na którym zakończymy tą książkę. (Prawdopodobnie) Przepraszam, że przeszkadzam w czytaniu. Miłej lekturki! ❤️]

Niewolniczy talent | yaoi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz