Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Niespiesznie otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu. Przeczesałem ręką swoje, przydługie już, brązowe włosy i powiedziałem "proszę". Po chwili drzwi uchyliły się i do pokoju weszła blondynka.
- Lily! - Ucieszyłem się na jej widok. Dziewczyna zawsze poprawiała mi humor i otaczała opieką. Była taka miła i wesoła.
- Cześć! Niestety, ale pora wstawać. Zejdź zaraz na dół na śniadanie - Oznajmiła i uśmiechnęła się promiennie. Zaraz potem wyszła.
Z westchnieniem wstałem z łóżka i udałem się pod prysznic. Następnie ubrałem się, przeczesałem swoje włosy i opuściłem pokój. Na korytarzu, niedaleko moich drzwi stał Pablo. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.
- Cześć - Powiedział i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Cześć - Odparłem z lekkim uśmiechem.
Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do jadalni. Każdy już siedział przy stole i jadł śniadanie.
- Dzień dobry - Powiedzieliśmy z Pablo niemal jednocześnie.
- Oh, Elijah! Nasz kochany artysta! - Pani Kate wyraźnie ucieszyła się na mój widok. Uśmiechnęła się szeroko i z dumą oraz szczęściem obserwowała moje zmieszanie.
- Nie widziałeś filmiku z tobą w roli głównej w internecie? Przecież teraz widnieje on niemal wszędzie - Powiedział spokojnie, wręcz obojętnie Franseco, po czym wrócił do jedzenia parującego śniadania.
Zdziwiło mnie to. Bardzo. Filmik ze mną w roli głównej? Ale jaki? Kto go nagrał? Co ja tam robię? Czy to wtedy, gdy byłem z Pablo w mieście wczorajszego popołudnia?
Miałem tyle pytań, a jednak nie zadałem żadnego na głos. W totalnym osłupieniu usiadłem na krześle.
Wszystko działo się zbyt szybko. Jestem tu jakieś pięć tygodni, a zdążyłem zaaklimatyzować się, zdobyć przyjaciółkę, przyzwyczaić do - w miarę - normalnego życia i zdobyć, jakby to nazwać, sławę. Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście mój chłopak - Pablo. Dokładniej syn mojego właściciela.
Wspomnienia z czasu mojego niewolnictwa nadal czasami dają o sobie znak, a to wcale nie pomaga w zapomnieniu. Pomimo troski, wsparcia i ciepła okazywanego przez otaczających mnie ludzi - może z wyjątkiem Franseco - nieraz nadal mam wrażenie, że ktoś zaraz na mnie nakrzyczy, zgani mnie za złe zachowanie, albo po prostu, że Seco przypomni sobie, że jestem przecież jego niewolnikiem i mam robić, co mi nakarze.
- Może dzisiaj przejdziemy się do miasta, Elijah? Co ty na to? Trzeba załatwić ci jakiś telefon. Powinieneś mieć z nami kontakt - Moje rozmyślania przerwał kobiecy głos. Kate skończyła już jeść swoje śniadanie. Wpatrywała się we mnie spokojnie z uśmiechem.
Już miałem grzecznie odmówić, bo wizja tłumu ludzi w samym środku miasta mnie trochę przerażała, lecz nagle w pokoju odezwał się ktoś inny.
- Wszystkim się zająłem po meczu. Dam dzisiaj Elijahy jego telefon, są już zapisane tam najważniejsze numery. A co do filmiku, to jak go niby miał wcześniej zobaczyć? - Spytał Pablo.
- Nie pokazywałeś mu? - Seco był ewidentnie zaskoczony. Nie wiedziałem tylko czym. No bo w mieście byliśmy wczoraj, w nocy byli znajomi Pablo, a dzisiaj rano się przecież nie widzieliśmy. Tylko razem zeszliśmy do jadalni. Kiedy niby miał mi to pokazać?
- A kiedy miałem to zrobić? Doskonale wiesz, że wieczorem i w nocy byli u mnie znajomi. Dzisiaj zeszliśmy tylko razem do jadalni.
Seco spojrzał dziwnie niezadowolony na syna. Nie chciałem więcej o tym wszystkim myśleć, więc po prostu wstałem z krzesła z zamiarem wyjścia. I gdy już byłem przy drzwiach, nagle zatrzymał mnie głos.
CZYTASZ
Niewolniczy talent | yaoi
Teen FictionW chwili wyprowadzenia Elijahy z ośrodka, przez jego nowego właściciela, całe życie miało się zmienić. Miało, lecz on o tym nie wiedział. Nie wiedział, że pozna tam przystojnego, wesołego chłopaka. Nie wiedział, że dostanie normalne życie. A tym bar...