~ Rozdział 3 ~

278 12 18
                                    

Pablo pokazał mi większość pokoi, których było na prawdę dużo. Chodziliśmy po całym domu, począwszy od korytarza, przez kuchnię, salon, jadalnie, aż do biblioteki, pokoju imprez i z pięciu łazienek. Zacząłem się zastanawiać, po co te wszystkie pomieszczenia są w tym domu, skoro dużo było też pustych, lub stały tam jakieś kartony. Zatrzymaliśmy się na chwilę przed jasnymi, przeszklonymi drzwiami. Czarnowłosy wyjaśnił, że jest to domowe biuro jego taty i nikt oprócz Seco i Kate nie ma tam wstępu. Nawet Pablo.

Staliśmy właśnie przed drzwiami mojego pokoju. Już myślałem, że to koniec tej wycieczki zapoznawczej z rezydencją, lecz jak się okazało - przeliczyłem się.

- Jeszcze dwa pokoje i dam ci spokój - Powiedział Pablo i uśmiechnął się. Odwrócił się i zaczął iść. Długo nie szliśmy, ponieważ jak się okazało, następny pokój był niedaleko mojego.

- Tu jest sypialnia Kate i Seco. Nie ma zakazu wchodzenia, lecz lepiej unikaj tego miejsca - Zrobił krótka pauzę, by otworzyć drzwi - Chyba, że będziesz potrzebował pilnie skontaktować się z Seco.

- Zapamiętam - Skinąłem głową, sam nie wiem czemu - Tak właściwie, to która jest już godzina? - Spytałem z czystej ciekawości.

Czarnowłosy spojrzał na telefon i jakby... Posmutniał? Nie jestem pewny, czy dobrze to odczytałem. Może po prostu był zmęczony.

- Za dwanaście dwudziesta druga- Powiedział spokojnie i zamknął za nami drzwi dużej sypialni - Chodzimy po tym domu nie całe dwie godziny.

Odniosłem wrażenie, że czarnowłosy mnie polubił. Ja zresztą też go polubiłem, jest miły i nie próbuje mnie zawstydzić czy wypytywać o pobyt w ośrodku. Mam nadzieję, że złapaliśmy dobry kontakt.

- Idziesz? - Usłyszałem za sobą głos wyższego. Niemal natychmiast się odwróciłem. Pablo stał obok kolejnych drzwi, uśmiechając się promiennie. Chłopak miał w sobie coś dziwnego. Jakby taką szczęśliwa, wesołą aurę, która otaczała każdego, kto tylko z nim rozmawiał. Był wesołym optymistą.

Podeszłam do niego, a już po chwili staliśmy w, jak wcześniej wspomniał chłopak, ostatnim już pomieszczeniu.

- A to jest moje królestwo - Powiedział spokojnie Pablo i cicho się zaśmiał, otwierając drzwi. Weszliśmy do środka. Pokój był trochę większy od tego, w którym ja miałem spać. Również był czarno-czerwony, lecz miał też białe dodatki. Na środku stało wielkie łóżko obok którego znajdował się fotel i szafka nocna. Stało tu biurko, duża komoda i wiele przeróżnych kwiatów, które miały tylko piękne, zielone liście (autorce chodziło o to, że kwiaty nie kwitną. Jakby, mają liście, ale nigdy nie mają kwiatów). Z pokoju można było przejść do dwóch innych pomieszczeń. Jedne miało przeszklone drzwi, więc widziałem, że było to coś w rodzaju garderoby, szafy. Drugie zgadywałem, że była to łazienka.

- Siadaj jak chcesz - Pablo wskazał na łóżko, a po chwili sam na nim usiadł po turecku.
Zrobiłem to samo i jeszcze raz rozejrzałem się po pomieszczeniu. Następnie spojrzałem na czarnowłosego.

- W ogóle nie przypominasz mi osoby, która jeszcze dzisiaj była przeświadczona o byciu niewolnikiem - Zaczął rozmowę, tak cicho, że ledwo go usłyszałem. W tym momencie straciłem nadzieję na nasze zaprzyjaźnienie się. Przez tą godzinę chodzenia po domu, ba,  nawet dłużej niż godzinę, zdołałem zapomnieć częściowo kim jestem. Byłem zainteresowany tym domem i stylem życia rodziny, która mnie kupiła, że na prawdę udało mi się na chwilę o tym zapomnieć.

- Przepraszam, że tak prosto z mostu. Nie chciałem cię urazić - Dodał po pewnym czasie, pewnie zauważając, że nie wiem co odpowiedzieć. Wbiłem tylko wzrok w jakże ciekawą, ciemną podłogę.

Niewolniczy talent | yaoi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz