Rozdział 12 - La Madame

14 3 4
                                    

Ona

Nigdy nie byłam fanką bijatyk w grach, dlatego nie znałam do tej pory Mortal Kombat. Z rozmów pozostałych bikerów wyłapałam, że jest to gra kultowa, wręcz kanoniczna, mająca wiele odsłon oraz że każdy szanujący się gracz powinien ją znać. A później pokłócili się, która postać jest najlepsza i była to naprawdę wulgarna i ostra wymiana zdań. Zrobiło się głośno, więc ledwo mogłam się skupić na tym, co robię. Co jakiś czas tylko zerkałam kontrolnie, czy się nie pobiją.

W testowej walce Nathaniel nic nie robił, po prostu stał, żebym mogła przećwiczyć ciosy. A tych było od cholery i jeszcze trochę! Nie byłam w stanie spamiętać wszystkich kombinacji, myliłam się i nie trafiałam w odpowiednie klawisze. Kiedy dawałam upust frustracji, mój przeciwnik śmiał się cicho, co wnerwiało mnie jeszcze bardziej. W końcu zapamiętałam tylko kilka ciosów i uznałam, że niech się dzieje, co chce, więcej nie dam rady.

Po chwili przeszliśmy do pierwszej walki. Dziewczyny przysunęły się bliżej, wpatrując się w ekran.

- Morda, zaczynają! - krzyknął któryś z motocyklistów i wszyscy stłoczyli się wokół nas, powodując u mnie jeszcze większą tremę.

Nathaniel nie dał mi żadnych forów, rzucił się do walki jak dziki i ledwo zdążyłam się zorientować, a runda pierwsza zakończyła się moją kompletną porażką. No pięknie.

- Stówa, że rozłoży ją na łopatki w drugiej rundzie - zawołał któryś.

- Stówa, że to ona go rozłoży na łopatki - warknęła Violet.

- Stoi.

Fioletowo-włosa przysunęła się do mnie i mruknęła cicho:

- Jezu, Jenny, daj radę, bo ja w sumie nie mam stówki.

Parsknęłam śmiechem i pożałowałam tego, bo przepuściłam cios, ale zaraz się spięłam i ruszyłam do walki. Dół, prawo, kwadrat. Prawo, lewo, kółko. Klepałam te kombinacje, jakby od tego zależało moje życie. Miałam wrażenie, że jego szybko spadający pasek życia mocno go zdziwił, jednak w ostatniej chwili wykonał jakiś dziwny combo atak i na ekranie pojawiło się hasło: „FINISH HER". Nic już nie mogłam zrobić, a kiedy wstukał coś i animacja pokazała w zwolnionym tempie łamanie kręgosłupa mojej postaci, aż odwróciłam wzrok z obrzydzeniem. Jak można było się tym zachwycać?

SUB-ZERO WINS. FATALITY"

Kurwa.

- Jeden zero dla mnie, mała. Chcesz się poddać? - zapytał z rozbawieniem Nathaniel.

- Mała to jest twoja pała - rzuciłam zirytowana. - Gramy dalej, do dwóch zwycięstw, mówiłeś.

- Ho ho, mocne słowa. Chcesz sprawdzić, że nie jest mała?

Sięgnął po moją ręką, ale zwinnie wykręciłam się i nie pozwoliłam się złapać, bo doskonale wiedziałam, co by dalej było. Ktoś nas wyśmiał, ktoś inny zagwizdał.

Na ekranie ponownie pojawiły się animacje postaci przygotowujących się do walki i rozbrzmiało stresujące: „ROUND ONE. FIGHT".

Tym razem już mu nie popuściłam. Rzuciłam się do walki, ale dodałam bloki i uniki, i chwała mi za to, bo zaczęłam rozumieć, jak schematycznie walczył Nathaniel. Nie docenił mnie jako przeciwnika, przez co powtarzał te same kombinacje. Albo miał swoje ulubione, nieważne. W każdym razie zaczęłam łapać, jak to zablokować i w którym momencie wyprowadzić kontrę, co uważam za ogromny sukces biorąc pod uwagę, jak szybko ta walka przebiegała.

Dookoła rozbrzmiewały krzyki, wrzaski, gwizdanie i nawoływania, kiedy panowie dopingowali Nathaniela, ale też słyszałam kilku skandujących moje imię, co dało mi niezłego kopa. Skupiłam się potężnie i po krótkiej chwili na ekranie pojawiło się skierowane do mnie: „FINISH HIM".

Jedno zdjęcie, cz. 1 [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz