28. W roli głównej.

329 12 3
                                    

Nicolás' POV

Dwa tygodnie minęły w mgnieniu oka. Nadrabianie materiałów na studia całkowicie pochłonęło nasz wolny czas, ale nie obyło się bez świętowania Sylwestra z całą naszą paczką przyjaciół. Ponowny wypad do klubu Shine Stars zakończył się wpisem w gazetach o czerpiących z życia młodych narzeczonych. Egzaminy semestralne wraz z Susan zdaliśmy znakomicie chociaż znalazło się kilku profesorów, którzy zgodzili się z wielką niechęcią, abyśmy do nich przystąpili. Natomiast Bartholomé został skazany na czternaście lat w zawieszeniu na trzy lata. Wspierałem swoją narzeczoną jak tylko mogłem, a ona cały proces pozostała silna.

Teraz siedząc otoczony najbliższymi mi osobami w kościele Santa María de León czekam aż mój ojciec wejdzie do środka i zostanie koronowany na króla. U mego boku w pierwszym rzędzie stoi Susan, nasze dłonie są złączone, a dusze spokojne. Odkąd powiedziałem jej, że spotkaliśmy się już dużo wcześniej niż sądziliśmy czuję się lekki jak piórko, mimo że jestem dość dużym facetem. Nasza relacja nigdy nie była aż tak zdrowa i klarowna. Mówiliśmy sobie od tamtego momentu dosłownie wszystko i rozmawialiśmy na bardzo głębokie tematy. Czuję jakbyśmy w te dwa tygodnie dokonali ogromnych kroków w lepszą przyszłość dla naszego związku, a jest to zaledwie jego początek. Mój ojciec wchodzi do środka i rozpoczyna się ceremonia.

- Czy uroczyście obiecuje Pan i przysięga rządzić krajem oraz dopomagać ludowi Hiszpanii zgodnie z nakazanymi jego prawami?

- Uroczyście przysięgam - mój ojciec odpowiada donośnym głosem, a ja jeszcze nigdy nie czułem się z niego tak dumny.

Odziany w królewski płaszcz, koronę i berło opuszcza kościół. Ściskam mocniej dłoń Susan i udajemy się do wyjścia. Postanawiamy udać się z naszą paczką na małą imprezę nie tą organizowaną przez naszego ojca. Jednak zanim zdążymy dojść do czarnej limuzyny, Susan gwałtownie staje. Marszczę brwi i zerkam w kierunku, w którym patrzy dziewczyna.

- To chyba jest mój młodszy brat - odpowiada, a jej twarz lekko blednie.

Mały chłopiec bawi się na chodniku czerwonym samochodzikiem. Zakładając, że kobieta, która obok niego stoi i powinna się nim opiekować jest jego matką, wpatruje natomiast się w Susan.

- Chcesz z nimi porozmawiać? - pytam się cicho, ale Susan przecząco kręci głową.

- Nie, ale przykro mi, że młody nie będzie miał taty, na którego zasługuje - odpowiada równie cicho i szybko przerywa kontakt wzrokowy odchodząc w kierunku limuzyny.

- Wiesz, że to nie ty odpowiadasz za czyny swojego ojca, a jeśli bardzo będziesz chciała to z wielką przyjemnością zadbam o jego odpowiednią przyszłość.

- Dziękuję, mi sol - daje mi przelotnego buziaka w policzek.

Jako że jest dopiero południe, podjeżdżamy do hotelu i zajmujemy się sprawami na studia. Na zmianę przepytujemy się z różnych przedmiotów, a widok Susan w luźnym koku i moich ubraniach doprowadza mnie do szaleństwa. W takim wydaniu wygląda zdecydowanie najlepiej. Kiedy przyglądam jej się zbyt długo prowokacyjnie unosi brew.

- Panie Hernández, czyżby był pan przez coś rozkojarzony?

- Nie coś, a kogoś, panno Clarke.

Powolnym krokiem do niej podchodzę. Ujmuję jej podbródek i całuję w czoło. Jest tak drobna. Z miłości jaką ją dążę mam ochotę zaściskać ją na śmierć i w tym samym czasie ledwo ją dotykać, aby nic jej nie zrobić. Klękam przed nią i kładę swoją głowę na jej udach. Dziewczyna automatycznie zatapia swoje dłonie moich włosach.

- Zostańmy dzisiaj w domu, po co nam ta impreza? - zaczynam marudzić.

- No mówiłam, że małe dziecko - wybucha śmiechem - Doskonale wiesz dlaczego idziemy spotkać się z naszymi przyjaciółmi. Jest to wielki dzień dla Javiera, którego musisz wspierać emocjonalnie oraz Amandy, którą ja natomiast będę musiała czymś zająć, gdy Javi będzie się zbierał.

mira al cielo amor [zakończone|przed korektą]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz