Wchodzę do kawiarni po sporą dawkę kofeiny. Po wczorajszym powrocie do akademika położyłam się spać i wstałam z pulsującą głową, która niemiłosiernie mnie boli. Wspomnienia wczorajszego wieczoru co chwile wpadają i wypadają zostawiając po sobie spustoszenie. Gra w butelkę nie była aż tak wielkim błędem jak mogłoby się wydawać, ale to co stało się po niej zdecydowanie nadawało się na totalną katastrofę. Chociaż może mogę jeszcze zrzucić winę na upojenie alkoholowe? Ale tak czy siak czasu już nie cofnę i muszę nauczyć się żyć z własnymi błędami popełnionymi przez głupotę. Ale kiedy zaczynam powracać do tego pocałunku w blasku gwiazd przyjemne ciepło rozlewa się po moim wnętrzu, a uśmiech sam ciśnie się na moje wargi. Stop, to zachodzi za daleko, on pewnie nawet tego nie będzie pamiętał. To był jeden z wielu pocałunków, która nagle nie stanie się dla niego jakiś ważny. Powracam do świata żywych i momentalnie zaczynam wszystkiego żałować, a mało tego to jeszcze się wczoraj dowiedziałam, że umarła mi mama. Jedyna rzecz, która wciąż mnie powstrzymuje przed zamknięciem się w pokoju i z niego nie wychodzenia to fakt, że nadal to wszytko do mnie nie dochodzi i wiem że już nie cierpi.
Kiedy przychodzi moja kolej na złożenie zamówienia zostaje zaskoczona. Ktoś wciska się przede mnie i składa zamówienie, ale zanim zdążę zareagować ten ktoś się odwraca i uśmiecha się pogodnie w moją stronę, a cała złość ze mnie ulatuje w jednej sekundzie. Samuel składa zamówienie za nas obojga i po chwili kierujemy się razem do stolika po środku lokalu. Nie mowię mu, że wolę kokosowe ciastko i cappuccino, niż wiśniową babeczkę i czarną kawę, mimo że to jest również dobre połączenie.
- Gdzie nam wczoraj zniknęłaś? - pyta wciąż się uśmiechając, a ja miałam nadzieję, że to pytanie nie padnie. Uśmiecham się sztucznie.
- Wypadło mi coś naprawdę ważnego. - decyduje się na pół prawdę, pół kłamstwo bez zbędnych szczegółów.
- Coś ważnego czyli? - docieka czym mnie zbija z tropu. Jeśli naprawdę myśli, że mu powiem to znajduje się w złym miejscu. Upija łyk swojej kawy, a ja przegryzam kawałek babeczki. Zastanawiam się jak to ugrać, żeby zakończyć jak najszybciej ten temat, ale jak na złość nic mi nie przychodzi. Po sekundzie zanim zdążę odpowiedzieć zostaje przez niego wyręczona. - A może ktoś ważny? - pyta cwanie, a jego mina się zmienia. Wydaje się być wkurzony, czym jeszcze bardziej mnie dezorientuje, ale nie daje tego po sobie poznać. Prostuje się na krześle i upijam łyk kawy zanim odpowiem.
- Co masz na myśli? - pytam spokojnie.
- To że wczoraj gdy odeszłaś Nicolás zabrał twoją torebkę ze sobą, więc wszytko wydaje się chyba jasne. - wypowiada te słowa w najbardziej znieważający sposób jaki kiedykolwiek słyszałam, ale nie daje po sobie poznać, że mnie to zabolało. - Umawiasz się z nim? Nie sądziłem, że zniżysz się aż do takiego poziomu.
Sam ton jego wypowiedzi mi się nie podoba, ale to że obraża mnie jak i Nicolása, którego zapewne nie zna powoduje, że krew w moich żyłach zaczyna wrzeć.
- Jak śmiesz zwracać się do mnie w taki sposób? To co robię i z kim robię nie powinno ciebie w ogóle obchodzić. Jest to tylko i wyłącznie moja sprawa i jeżeli aż tak bardzo ci przeszkadza to nie musisz ze mną przebywać. - wstaje od stołu zdenerwowana. - I tak dla twojej jasności nigdzie z nim nie poszłam, ani nic nie robiłam.
Jest to po części kłamstwem, ale nie musi o tym wiedzieć. Kiedy wychodzę z kawiarni słowa Nicolása pobrzmiewają w mojej głowie jak ostrzeżenie. Spotykasz się z Samuelem Vázquezem, ale on ma zupełnie inne intencje niż ci się wydaje. W poniedziałkową imprezę założył się, że będzie pierwszym, który ciebie przeleci. Zastygam w miejscu kiedy czuje jego dłonie na swojej talii. Odwraca mnie w swoim kierunku i przenosi swoje dłonie na moje policzki.
CZYTASZ
mira al cielo amor [zakończone|przed korektą]
RomanceOsiemnastoletnia Susan przyjeżdża na studia do Walencji w słonecznej Hiszpanii. Już od samego początku czuje się jak w domu. Jednak szybko się okazuje, że to miejsce może stać się piekłem. Kiedy spotyka na swojej drodze aroganckiego hiszpańskiego k...