24. O której przyprowadzić Mie?

25 3 0
                                    

Obudziłam się wypoczęta jak nigdy, pamiętam co się wczoraj stało, nie byłam aż tak pijana, lekko przeżywałam ten pocałunek, na początku myślałam że chłopak po prostu chce mi pomóc, jednak kiedy siedziałam na nim w jego mieszkaniu i całowaliśmy się bo on tego chciał, utwierdziłam się w fakcie że chyba na serio coś do niego poczułam.
- Dzień dobry Bee- obróciłam się w stronę chłopaka który mi się przyglądał
- Dzień dobry Xandi - chłopak wyglądał na zdziwionego, jednak po chwili zaczął się dusić ze śmiechu - coś ci nie pasuje Xandi? - spytałam.
- Xandi kurwa? Jesteś niemożliwa - dalej dusił się śmiechem
- Mówiłam że nie umiem w ksywki, a jak już jakaś ci wymyśliłam to mnie wyśmiałeś - obróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, po chwili chłopak przestał już się śmiać,
- No ej, nie obrażaj się na mnie - zaczął - po prostu mnie tym zaskoczyłaś - położył rękę na moim ramieniu i obrócił mnie przodem do siebie
- Nie mam ochoty z tobą gadać - powiedziałam dalej mając zamknięte oczy
- No weź, może buziak na przeprosiny poprawi ci humor? - spytał, a ja dalej milczałam.
Na prawdę chciałam znowu go pocałować, poczuć jego usta, ten smak papierosów, jednak nie mogłam tak szybko odpuścić.

- Taka jesteś? - poczułam jak chłopak wstaje z łóżka, otworzyłam oczy aby zobaczyć gdzie idzie, ten jednak rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. TAK KURWA ŁASKOTAĆ. Nie mogłam nic powiedzieć, dusiłam się ze śmiechu, brakowało mi już tchu jednak Xander nie miał zamiaru przestać.
- Prze.. Przestań Xander! Stop! - krzyczałam przez śmiech, chłopak nagle przestał mnie torturować i wisiał nade mną.
- To jak z tym buziakiem? - spytał z uśmiechem na ustach
- Muszę to przemyśleć, nie zasłużyłeś na buziaka po tym jak mnie zacząłeś łaskotać - z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiło się dziwne uczucie, zawód?
- No nie bądź taka
- Jak zrobisz mi śniadanie - odpowiedziałam na co ten przytaknął, zaczęłam podnosić się do siadu, chciałam pójść się wysikać i przemyć twarz jednak czyjąś ręką mnie zatrzymała.
Chłopak przyciągnął mnie do siebie tak ze stałam między jego kolanami,
- A dostanę chociaż na zachętę?
- Jesteś gorszy niż baba wiesz?
- Ktoś musi - zaśmiał się, schyliłam się do niego i pocałowałam go w policzek, na jego twarzy widniało zdziwienie - nie o taką zachętę mi chodziło
- Cóż musisz jakoś przeżyć- wyrwałam się z jego objęć i skierowałam się do łazienki, zostawiłam tam wczoraj moją torebkę razem z telefonem, dlatego dopiero teraz sprawdzałam wiadomości.
Nic szczególnego pisały do mnie dziewczyny jak tam moje spotkanie i że mam im wszystko opowiedzieć, kilka wiadomości od Thomasa czy przyjdę i jakieś powiadomienia z Instagrama, spojrzałam na godzinę 10:14. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam z łazienki, do moich nozdrzy wdarł się przyjemny zapach za którym podążyłam.
W kuchni stał Xander bez koszulki i smażył naleśniki, kocham naleśniki na prawdę. Chwila czy ja powiedziałam że jest bez koszulki? Kurwa serio był bez koszulki, kiedy podrzucał naleśnika jego mięśnie się napinały, wyglądał jak pieprzony bóg i to dosłownie.
W końcu chłopak odwrócił się do mnie przodem a mi ukazała się jego klata, pokryta tatuażami i z wyrzeźbionym sześciopakiem, chwilę się mu przyglądałam, jednak po chwili spojrzałam na jego twarz na której widniał uśmiech którym pokazywał swoje białe zęby.

- Z czym sobie pani życzy śniadanie? Z owocami, z kremem czekoladowym, bitą śmietana, syropem klonowym czy ze wszystkimi? - spytał podkładając mi talerz pod nos,
- Hmmm, ciężka decyzja muszę się zastanowić - wstałam od stołu i podeszłam do kosza z owocami, aby wziąć truskawki, jednak nie po to wstałam. Odwróciłam się do chłopaka który uważnie mi się przygląda, skończył właśnie smażyć ostatniego naleśnika więc teraz mogłam mu podziękować. Podeszłam do niego i założyłam mu ręce na szyję po czym wbiłam swoje usta w jego, Xander od razu odwzajemnił pieszczotę, po chwili odsunęłam się nie mogąc się nie uśmiechać.
- To ten na przeprosiny? - spytał
- Z tego co pamiętam to ty miałeś mnie przeprosić a nie ja ciebie, ten był jako podziękowanie za śniadanie - wytłumaczyłam i zabrałam się za jedzenie naleśnika , chłopak jednie pokręcił głową wciąż się uśmiechając i również zaczął jeść.

- Gdzie nauczyłeś się gotować? - zapytałam kiedy sprzątaliśmy już po śniadaniu
- Kiedyś gotowałem razem z mamą, to ona mnie nauczyła - powiedział
- To super, musicie mieć super relacje - na moje słowa chłopak lekko się zasmucił - coś powiedziałam nie tak?
- Moja mama zmarła 2 lata temu - oznajmił, a w moje serce trafił nóż, czemu musiałam o to zapytać?
- Ja przepraszam, nie wiedziałam - tłumaczyłam
- Nic się nie stało, po prostu nie lubię o tym rozmawiać - zaczął myć miskę po cieście
Poczułam się winna, przeze mnie miał zjebany humor, podeszłam do niego i przytuliłam się się jego nagich pleców i objęłam go w pasie, chłopak przez chwilę wydawał się spięty jednakże za chwilę wytarł ręce i obrócił się tak abym przytulała się do jego torsu, oparł brodę o moją głowę i staliśmy tak.

Odchyliłam głowę tak aby móc spojrzeć w te brązowe oczy, widziałam w nim radość i tęsknotę, co jak co ale oczy potrafiły zdradzić wszystko, nagle dostałam powiadomienie,

Od:Zane
- O której przyprowadzić Mie?

Kurwa zapomniałam o tym, spojrzałam na zegarek 11:20,

Do: Zane
- Może być 14;30?

Od: Zane
- Będziemy

- Długo będziesz się mi przyglądać? - spytałam
- Tak - podszedł do mnie
- Muszę lecieć
- Odwiozę cię - zaproponował na co się zgodziłam

- We wtorek mam wyścig, przyjdziesz- spytał
- Na pewno będę, Cam się ściga i jeszcze ty, poza tym - zamyśliłam się na chwilę
- Co poza tym?
- Chyba też wezmę udział, nie wiem jeszcze zastanawiam się
- Nie wiem nad czym ty się zastanawiasz, wygrałaś ze mną wygrałaś z Carsonem, możesz wygrać z każdym - powiedział parkując pod moim domem
- A to nie było tak że dawałeś mi fory? - spytałam
- Może tak, może nie, chodzi mi o to że to widać jak kochasz rywalizację, dlatego sądzę że nie masz się nad czym zastanawiać tylko się zapisać.
- Dziękuję - powiedziałam kiedy wyszliśmy z auta
- Spoko - uśmiechnął się - to co, widzimy się we wtorek tak
- Chcesz wejść? - spytałam
- Co już się z tęskniłaś? - zaśmiał się na co walnęłam go w żebra
- Tak, nie wiem jak przeżyje te 2 dni bez ciebie - powiedziałam sarkastycznie
- Z chęcią bym wpadł, niestety muszę zająć się bratem
- Masz brata? Ile ma lat? - zaciekawiłam się
- Jak widać, zaraz skończy 11 lat i obiecałem mu że zabiorę go dzisiaj na basen
- Bawcie się dobrze
Nie wiedziałam jak się pożegnać czy zwykle pa, czy może przytulić go, Xander chyba zauważył może zmieszanie bo podszedł do mnie i mnie przytulił,
- Do zobaczenia - powiedziałam
- Czekaj, jeszcze jedno - cmoknął mnie w usta - to ten na przeprosiny - uśmiechnął się
- Słabe przeprosiny, mogłeś się bardziej postarać - starałam się być poważna, jednak mina chłopaka nie pomagała.
- Jesteś niewdzięczna- złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie, po czym pocałował mnie czule, wplotłam ręce w jego blond włosy - teraz lepiej?
- Ujdzie - zaśmiałam się i ruszyłam po schodach

- No dalej, dasz radę jak coś to cię złapie - siedziałyśmy właśnie z Mią w salonie, dziewczynka próbowała stanąć na rękach,
- Ale co będzie jak upadnę, przecież mogę się połamać - zaczęła tłumaczyć
- Słuchaj, trzeba czasem upaść, żeby potem się podnieść silniejszym, będę cię trzymać obiecuję- wystawiłam małego palca
- Na pewno? - zawachała się, po chwili chwyciła małym palcem mojego.
Dziewczynka odbiła się i stanęła na rękach, trzymałam jej nogi, powtórzyłyśmy to kilka razy i w końcu nie łapałam jej nóg i się udało,
- Udało ci się! - krzyknęłam
- Widziałaś! Stałam na rękach! - zaczęła skakać ze szczęścia
- Mówiłam ci że dasz radę- w tym momencie dziewczynka podbiegła do mnie i mnie przytuliła,
- Dziękuję - powiedziała - pomogłaś mi znowu
- Nie ma za co, tak robią przyjaciele
- Jesteśmy przyjaciółkami? - jej oczy się zaszkliły
- No oczywiście że tak, czemu płaczesz? - kucnęłam przy niej
- Ze szczęścia, bo ja zawsze chciałam mieć starszą przyjaciółkę ale wszystkie dziewczyny które przychodziły do Zayna były nie miłe
- Ale teraz masz mnie i ja się nigdzie nie wybieram - uśmiechnęłam się
Poćwiczyłyśmy jeszcze chwilę i czas minął nam tak szybko że była już 17:30, sprzątnęłyśmy matę i poszłyśmy do kuchni coś zjeść,
- Co byś chciała zjeść? - spytałabym
- Tosty!
- Dobra, chodź tutaj posmarujesz chleb - podałam jej chleb i masło
- O której przyjdzie mama?
- Twój brat mówił że będzie o 18

nie wiesz ile dla mnie znaczyszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz