Prolog⚡

283 21 48
                                    

„Dobrzy ludzie śpią lepiej od złych, ale ci drudzy bawią się znacznie lepiej, kiedy nie śpią".

~ Woody Allen ~

Zeus

Stoję na drewnianym moście prowadzącym do jeziora Utopia. Prycham pod nosem na samą myśl o nazwie tego jeziora. Często tutaj słabi, bezużyteczni ludzie, którzy myślą, że są lepsi ode mnie, kończą swoje życie. Zapominając, że jestem Zeus. Niczym władca nieba i ziemi, zwany w mitologii ,,ojcem bogów i ludzi".

Czarna tafla wody niczym czeluść piekła pogrąża się w mroku. Wpatruję się w jezioro beznamiętnie, niezmąconą ze świadomością, że za chwilę może się to zmienić.

Sierpniowy księżyc odbija się w tafli jeziora niczym srebrny sztylet wbity w czarne serce nocy. Mgła snuje się nad wodą, a głęboką ciszę przebija jedynie skrzek żab. Lato wkrótce się skończy i znów zrobi się zimno. Chłód nocy otula mnie niczym czarny płaszcz. Lubię ten chłód. Bo wtedy można sobie wyobrazić, jak musi się czuć taki martwy człowiek. Zimny, pusty, bez życia.

W ciągu dnia jezioro tętni życiem. Ludzie śmieją się, pluskają w wodzie, opalają się na brzegu. Ja zdecydowanie wolę właśnie tę porę dnia. Noc. Ciemną, czarną niczym dobra czarna kawa. Bez zbędnych śmieci. Podobnie, jak w życiu.

To nie tak, że ja nie daję im wyboru by zmienili swój los, lecz oni sami proszą się bym to ja przejął nad nimi władzę. Ich słabością, beznadziejnością, brakiem wiary w siebie. Ja jestem tylko narzędziem w rękach losu.

Rozpinam guzik czarnej marynarki i wsuwam ręce do kieszeni moich spodni wpatrując się w ciemność przede mną. Zamykam na chwilę oczy i kręcę głową z boku na bok, aż emituje charakterystyczny trzask kręgów.

To był długi dzień. Musiałem dziś podpisać kilka nowych umów w mojej legalnej części życia. Tylko nieliczni wiedzą, kim jest Zeus, przed którym całe miasto trzęsie się ze strachu.

- Już są - odzywa się za moimi plecami Kosa. Jeden z moich zaufanych ludzi i przyjaciel. Moja prawa ręka w wielu dziedzinach. - Jestes pewien? - W jego głosie wyczuwam napięcie.

Spoglądam jeszcze raz na jezioro, które skrywa więcej sekretów niż na Woronicza. To tutaj niewarci tego świata nie śmiertelnicy kończą swój marny żywot.

Za chwilę zabawie się znowu w pieprzonego Boga, który zadecyduje o życiu i śmierci jednej z szumowin mających czelność nazywać się ojcem, mężem, synem. Człowiekiem. Wszyscy wiedzą, że brzydzę się takimi gnojami. Nie są nawet warci mojego splunięcia.

Biorę głęboki wdech, by po chwili szybko go wypuścić z moich płuc. Wiatr od jeziora smaga moją twarz, niczym szept szatana, niosący ze sobą woń śmierci.

- Nigdy nie byłem tak pewny swojej decyzji. Zbyt długo na to czekaliśmy.

Zapinam nieśpiesznie guzik marynarki, po czym rzucam ostanie spojrzenie w ciemność, która niczym paszcza potwora czeka na swoją ofiarę. Odwracam się w stronę czekających na mnie samochodów.

Przechodzę po drewnianym moście, aż docieram do miejsca, gdzie światła reflektorów samochodu Kosy oświetlają klęczącego małego człowieczka. Staje w miejscu, gdzie, nie będzie widział mojej twarzy. Ci, którzy ją zobaczyli, skończyli bez języka i palców u rąk, a ich ciała spoczywają w bezimiennych mogiłach.

Rozpinam klapy marynarki i ponownie wsuwam ręce do kieszeni. W powietrzu aż gęstnieje od strachu człowieka, który przeczuwa swój nieuchronny koniec.

Czekam, aż niepokój o jego życie zawładnie nim całkowicie. Niech strach wypełni jego żałosną duszę i zmiażdży resztki nadziei. Cieszę się coraz bardziej, obserwując jego konwulsyjne drżenia, niczym marionetki w rękach losu. Chłopcy znakomicie się z nim zabawili. Wiszę im sowitą premię. Jednak wcześnie to Kosa się z nim pobawił, on również ma w tym ukryty cel. 

Zeus: Zemsta #1 Trylogia Noc i Dzień# ZAKOŃCZONA # PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz