Rozdział 8 - Gest bliskości

86 8 57
                                    

„Chciałabym tylko zobaczyć, że jesteś obok, kiedy się rano obudzę, a wieczorem opowiedzieć Ci wszystko, co się stało w ciągu dnia, popatrzeć Ci w oczy i przytulić się do Ciebie. Ładne „tylko" co?"

Poślij chociaż słowo. Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu. 

Orlando Figes

 Aleksander

Z trudem wychodzę z samochodu zabierając ze sobą czarne aksamitne pudełko. Jestem wykończony. Rana na piersi pulsuje bólem, promieniując na całą klatkę piersiową. Każdy ruch sprawia mi trudność, a ból niemalże zwala mnie z nóg. Zaciskam zęby, starając się go zignorować. Jednak wiem, że muszę to zrobić. Muszę ją zobaczyć.

Kosa, mój zaufany człowiek, stoi obok, obserwując mnie z niepokojem. Próbuje mnie powstrzymać, kładąc mi dłoń na ramieniu.

– Olo, to nie jest dobry pomysł. Spójrz na siebie, ledwo stoisz – mówi, jego głos jest pełen troski, ale i ostrzeżenia. Wie, że w moim stanie to szaleństwo.

Przenoszę na niego wzrok, a moje spojrzenie jest twarde i pełne determinacji. Nie ma mowy, żebym się wycofał. Kosa widzi to i jedynie krzywi się z rezygnacją, kręcąc głową.

– Jak się znowu przekręcisz na tamten świat, to cię znajdę i jeszcze raz zabiję, tym razem osobiście – mruczy pod nosem, ale słyszę to doskonale.

– Kosa, stul gębę! Muszę to zrobić – warczę, ignorując jego komentarz. Moje myśli są skupione tylko na niej.

– Jasne, a potem chór anielski ci zaśpiewa nad głową – odpowiada Kosa z sarkazmem, ale w jego oczach widzę prawdziwą troskę.

– Kosa! Odpierdol się i zajmij się swoimi sprawami, bo ostatnio za dużo się rządzisz! – syczę, czując narastającą irytację. Ból i stres dają o sobie znać.

– Tak jest, królu i władco – mówi Kosa, kłaniając się teatralnie przede mną z ironicznym uśmiechem.

– Powinieneś się zatrudnić w cyrku – uśmiecham się ledwie widocznie, chwytając się za bolącą klatkę piersiową. Nawet najmniejszy ruch powoduje przeszywający ból. Śmiech tylko go potęguje.

– Po co? Lubię ci uprzykrzać życie – odpowiada Kosa z uśmiechem, który tym razem jest bardziej przyjacielski niż złośliwy. – Dobra, chodź. Podać ci ramię?

Spoglądam na niego gniewnie, i kręcę głową. Ból jest zbyt silny, bym mógł dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Biorę głęboki oddech, starając się zebrać siły, i wchodzimy do hotelu. Razem z Kosą i dwoma moimi ochroniarzami kierujemy się do prywatnej windy, która ma nas zawieźć na odpowiednie piętro. W głowie wciąż mam jej wiadomość, a słowa Kosy o jej małym załamaniu w pokoju wciąż brzmią mi w uszach. Muszę to zrobić dla niej, powtarzam w myślach. Zwłaszcza po tym, co usłyszałem. Tylko dlaczego ona się mną przejmuje? Czyżby jej zależało? Ta myśl kołacze mi się po głowie, mieszając z bólem i zmęczeniem.

Do moich uszu docierają stłumione dźwięki muzyki, dobiegające zza drzwi sali konferencyjnej, a także gwar rozmów i śmiechów – to personel hotelu zapewne już zebrał się na przyjęciu. Słychać brzęk sztućców, ciche rozmowy kelnerów i stłumione melodie. Ten kontrast – beztroska zabawa za ścianą i ból, który rozrywa mnie od środka – jest wręcz surrealistyczny. Korytarz jest długi i wyłożony miękką wykładziną, tłumiącą dodatkowo wszelkie dźwięki. Na ścianach wiszą eleganckie obrazy w złotych ramach, a dyskretne oświetlenie tworzy intymną atmosferę. Mimo to, czuję się tu obco, jak intruz w tym świecie luksusu i spokoju.

Zeus: Zemsta #1 Trylogia Noc i Dzień# ZAKOŃCZONA (BĘDZIE WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz