Rozdział 13 - Wszystkiego najlepszego!

39 4 32
                                    

Natalia

Świa­tło poranka, jak zimny nóż, prze­ci­na jedwabną pościel. Pal­cami niczym piór­kiem muskam jego cie­płą skórę, rysu­jąc nie­wi­dzialne wzory. Serce wali mi jak osza­lałe, a oddech przy­śpie­sza. Wciąż czuję echo naszych noc­nych igraszek, słodką roz­kosz i deli­katne zmę­cze­nie. Jego zapach, mie­szanka skór­nych fero­mo­nów i ulu­bio­nej wody koloń­skiej, wypeł­nia moje zmy­sły.

- Kiedy mia­łeś zamiar mi powie­dzieć o swo­ich uro­dzi­nach? - szep­czę miękko jak jedwab.

Jego dotyk palców na mym ramieniu lekki, roz­pala ogień w moim wnę­trzu.

- Nie uważam, że jest co świę­to­wać - coś spra­wia, że smu­tek zago­ścił w każ­dym jego sło­wie. - To kolejny rok, kolejny kamień milowy, który przy­po­mina mi, że czas ucieka, a ja... wciąż nie wiem, kim naprawdę jestem.

Uno­szę się na łok­ciu i spo­glą­dam mu głę­boko w oczy.

- Dla mnie jest. - Przy­tu­lam się do niego, czu­jąc, jak jego ciało drży. - I będzie zawsze. Będę ci o tym przy­po­minać co roku.

- Wystar­czy, że Glo­ria to robi - odpo­wiada z lekką iry­ta­cją, przy­cią­ga­jąc mnie bli­żej sie­bie. - W tym roku rów­nież orga­ni­zuje huczne przy­ję­cie uro­dzi­nowe z oka­zji naszych trzy­dzie­stych uro­dzin. Zapro­siła całą śmie­tankę towa­rzy­ską zna­nych biz­nes­me­nów, poli­ty­ków, gwiazdy. Sło­wem, wszyst­kich, któ­rzy liczą się w tym mie­ście. Nie mogę pojąć jej obse­sji na punk­cie tego typu imprez. Prze­cież to my koń­czymy trzy­dzie­ści lat, a ona urzą­dza bal niczym dla księż­niczki. - prze­rywa na chwilę, jakby sta­rał się ubrać w słowa swoje myśli - Zamiast kame­ral­nego spo­tka­nia w gro­nie naj­bliż­szych, Glo­ria woli blichtr i splen­dor. Nie liczy się dla niej szcze­rość życzeń, tylko ich ilość i pre­stiż gości. Jestem pewien, że połowa z nich nawet nas nie zna i przy­cho­dzi tylko po to, żeby zała­pać się na dar­mowe jedze­nie i szam­pana.

- Alek­san­der, to rów­nież jej święto.

- Może w takim razie ona niech świętuje na swój sposób, a ja na swój - mówi chra­pli­wie. - Co ty na to, żebyśmy zaczęli świę­to­wać już teraz?

Aleksander przetacza się na mnie, nasze ciała splatają się w gorącym uścisku. Jego mięśnie są napięte, a oddech przyspieszony. Czuję zapach jego ulubionego perfumu i słyszę bicie jego serca, które odbija się echem w mojej piersi. Słońce przez zasłony oświetla jego twarz, podkreślając zarysy jego szczęki i głębokie, ciemne oczy. Jego spoj­rze­nie, głę­bo­kie ciemne jak noc, wciąga mnie w wir pożą­da­nia. Czuję, jak palce, niczym gorące węgle, prze­su­wają się po mojej skó­rze, roz­palając ogień w moim wnę­trzu. Od inten­syw­no­ści jego spoj­rze­nia czuję nara­sta­jące pożą­da­nie. Kładę dło­nie na jego napię­tych ramio­nach i deli­kat­nie prze­su­wam pal­cami, aż docie­ram do miej­sca, gdzie wid­nieje sym­bol jego wła­dzy. Zeus. Tuż przy wej­ściu do mojego pul­su­ją­cego miej­sca mię­dzy nogami czuje już budzącą się erek­cje Alek­san­dra. Jego nie­spieszne mokre ślady ust na moim ciele spra­wiają, że od samego dotyku jego ust na mojej skó­rze zaczy­nam pło­nąć.

Spo­glą­dam na niego zamglo­nym wzro­kiem. Widzę, że w jego wzroku rów­nież budzi się przy­jem­ność.

- Alek­san­der, jestem umó­wiona z twoją sio­strą i Pau­liną na zakupy.

Nie prze­sta­jąc mnie cało­wać z ustami przy skó­rze mojego brzu­cha, odzywa się cicho:

- Zadzwoń, powiedz, że się spóź­nisz.

Zeus: Zemsta #1 Trylogia Noc i Dzień# ZAKOŃCZONA # PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz