Epilog ⚡️⚡️

39 6 12
                                    

„Czasami musisz puścić to, co kochasz, żeby zobaczyć, czy wróci." 

~Autor Nieznany~

Zeus

Od wiadomości minęła godzina. Po drodze zatrzymałem się tylko na poboczu, by przebrać się w suche ubrania i zmyć krew Tarantuli z rąk. Podjeżdżam pod budynek, który jest na peryferiach. Wiatr wyje, niosąc ze sobą zapach wilgoci i rozkładu. Cień drzew rzuca na ściany budynku dziwaczne kształty, potęgując wrażenie klaustrofobii. Wyciągam mojego Zeusa i opuszczam samochód. Rozglądam się po okolicy, ale nikogo tutaj nie widzę. Brak jakichkolwiek samochodów. A ja już wiem, że to jest pułapka. Lecz chęć znalezienia Natalii sprawia, że adrenalina wypełnia mnie od środka, dając siłę kilku osób. Nie mogłem pozwolić, by Kosa i moi ludzie zginęli za mnie. Za mój błąd popełniony pięć lat temu. Pamiętam, jak obiecałem Natalii, że wszystko naprawię. Teraz mam ostatnią szansę, by dotrzymać słowa.

Ostrożnie otwieram drzwi na których farba zaczyna się złuszczać. W ręce Zeus niebezpiecznie drga, czekając, by go użyć. Rozglądam się po pomieszczeniu, nie widząc nikogo i niczego podejrzanego. Zapach stęchlizny i wilgoci drażni moje nozdrza. Słyszę tylko własny oddech i stukot butów o betonową podłogę. Jedyne światło pochodzi z wąskiej szczeliny w suficie, przez które wpadają pierwsze promienie słońca rzucając długie, poszarpane cienie na ściany. Czuję, jak strach miesza się ze złością. Rozglądam się po pomieszczeniu A wtedy moim oczom ukazuje się Natalia nieprzytomna. Przypuszczam, że musieli ją odurzyć. Ostrożnie podchodzę do Natalii. Leży skulona na zimnej podłodze, jej twarz jest blada, a oddech płytki. Krew sączy się z rany na skroni, tworząc ciemną plamę na podłodze. Przypominam sobie, jak śmialiśmy się, spacerując po plaży. Teraz leży tutaj, bezradna. Czuję się winny, że nie mogłem jej ochronić.

– Natalia – szepczę, głaszcząc jej policzek i odgarniając jej rudy pukiel włosów z twarzy. – Kochanie, otwórz oczy. – Chowam pistolet do kabury. Ściągam z siebie marynarkę i nakładam ją na ramiona Natalii. Jej powieki drżą, a następnie powoli się otwierają.

 – Aleksander? – szepce słabo. 

– Jestem kochanie. Boże, myślałem, że cię straciłem.

W jej oczach widzę strach i ulgę jednocześnie. 

– Co się stało? Gdzie jesteśmy? – pyta, jej głos drży. Chcę ją uspokoić, ale w tym momencie słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Wyciagam pospiesznie Zeusa. Zastygamy w bezruchu. W drzwiach stoi Katerina, jej zimne oczy przeszywają mnie na wylot. Obok niej dwóch jej ludzi.

– Witaj Aleksandrze. 

- Katerina - wypowiadam te słowa z odrazą, zaskoczeniem i niepewnością. Wysoka kobieta o długich, blond włosach i lodowatym spojrzeniu, które przeszywa mnie na wskroś nadal uśmiecha się do mnie nikczemnie. – Ty rosyjska szmato.

– Czy tak się wita po tylu latach? – mówi swoim rosyjskim akcentem, cedząc każde słowo z pogardą. Jej głos jest zimny jak stal.

– Nie zasługujesz nawet na moje splunięcie.

– A więc, Aleksander, spotkaliśmy się w końcu – mówi Katerina z satysfakcją. – Myślałam, że dłużej będziesz mnie unikał. – Zamieram w bezruchu, a moja twarz blednie. Patrzę w oczy tej rosyjskiej szmacie. – Widzę, że znalazłeś swoją dziewczynę?

Muszę coś zrobić. Wstaję przed Natalię i zasłaniam ją swoim ciałem.

 – Nie pozwolę ci jej skrzywdzić! – Serce mi wali jak oszalałe. Pamiętam, jak obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy razem. Nie pozwolę, żeby to wszystko poszło na marne.

Zeus: Zemsta #1 Trylogia Noc i Dzień# ZAKOŃCZONA # PRZED KOREKTĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz