5

176 3 0
                                    


Stałam już pod dormitorium Dracon'a. Boję się strasznie się boje.. nie wiem co mam powiedzieć.. to się dzieje zbyt szybko, cholera mogłam mu powiedzieć, że nie jestem jeszcze gotowa, a nie zgadzać się jak debil.

Stałam tam jak idiotka jeszcze przez dziesięć minut, aż wzięłam się w garść i zapukałam. Powoli i dokładnie słyszałam jak Malfoy wstaje z łóżka i podchodzi do drzwi.

Jeden krok
Drugi krok
Trzeci..

Drzwi się otworzyły, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego twarz.. wyglądał strasznie, podkrążone bez życia oczy, spierzchnięte wargi, trupio blada cera, merlinie on wyglądał jak chodząca śmierć!

Pomimo mojej odrazy do niego, poczułam lekkie zmartwienie jego stanem.. po prostu kurwa byłam z nim szmat czasu! To chyba nie jest dziwne, że się o niego martwię!

Ale on jest smierciożercą..

Kurwa nie wiem. Jestem w chuj rozdarta!

-Mal..- odezwał się pierwszy, a moje myśli sprowadziły się znowu tutaj.

On stoi przede mną.. z znakiem na ręce, a ja się o niego martwię! Muszę wziąć się w garść.

-Moge wejść?- spytałam wskazując na jego pokój głowa, blondyn spojrzał na mnie po czym przepuścił mnie w drzwiach. Usiadłam na łóżku Zabini'ego, a Malfoy na swoim i patrzyliśmy na siebie.

Szkoda, że widziałam w nim jedynie kogoś kto wybrał zło.. kogoś kto zdradził mnie. Kurwa to tak strasznie boli kiedy wiem, że on wiedział doskonale co śmierciożercy zrobili z moimi rodzicami a i tak tam kurwa przeszedł! To tak cholernie boli..

Spojrzałam mu prosto w oczy, widziałam w nich pustkę, jednak widziałam też ból i smutek. Zdawałam sobie sprawę, że boli go moja oschłość wobec niego, w końcu mnie kochał a ja go.

-Malfoy, posłuchaj według mnie, jedyną opcją będzie się rozstać.. nie powiem nic nikomu, nie chce. Nie wiem czy oni wiedzą i nie wiem czy chce to wiedzieć.. w każdym razie zapomnijmy o tym, że w ogóle byliśmy razem- poczułam łzy, które powoli zaczęły spływać mi po policzkach, to tak cholernie bolało.

Dracon też płakał, widziałam że starał się nie płakać, ale łzy płynęły spod jego przymkniętych powiek, raniłam go, z każdym słowem wbijałam mu jebany sztylet w serce, wiedziałam o tym. Jednak moje serce zostało przebite doszczętnie w dniu kiedy się dowiedziałam.

-Mal błagam, czy jest jeszcze szansa na to abyśmy byli razem?- spytał takim nijakim tonem. Brzmiał jakby już nie miał po co, dla kogo żyć. Moja jebana empatia zaczęła się odpalać, ale nie. Nie będę, nie mogę być z smierciożercą.

Oni by mi tego nie wybaczyli.

-Malfoy.. nie mogę być z kimś kto należy do morderców moich rodziców.. po prostu kurwa nie mogę.

-To boli, to tak kurwa cholernie boli- mówił Malfoy, nie wiem czy do mnie czy do siebie, nie mam pojęcia, ja sama ledwo co słyszałam jego głos, wszystkie dźwięki zagłuszały szumy w mojej głowie. Czułam się jak w jebanym filmie.

-Czas na mnie- powiedziałam wstając i kierując się w stronę drzwi, ostatni raz spojrzałam na Malfoy'a, po czym otworzyłam drzwi wychodząc przez nie.

I zostawiając moje złamane serce w środku.

***

Od kilku dni nie byłam sobą, znajomi cały czas wypytywali co się ze mną dzieje, dlaczego taka jestem i w ogóle. Ale ja nie mogłam, nie mogłam im powiedzieć prawdy.

He said he wouldn't leave || Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz