16

37 2 0
                                    

Spokój i sen.

To jedyne co chciałam, lecz nie było mi to dane. Wchodząc do dormitorium, od razu przyczepiła się do mnie Parkinson mówiąc, że mam się nie przejmować, ona wszystko załatwi. Oczywiście chodziło o Mattheo, z czego byłam zadowolona.

Pierwszy krok zrobiony, mam nadzieję, że bajerowanie Mattheo nie okaże się za trudne. Mam nadzieję, że nic nie poczuje, nie chce i nie mam czasu na miłość, a to jest zwykłe zadanie. Kiedy już się zacznie, codziennie wieczorem będę sobie to powtarzać, abym nie zapomniała się pewnego dnia.

To jest tylko zadanie.

-Dobrze Pans, ale jak chcesz sprawić, abym była z Mattheo?- spytałam, nie chce żeby nagle cały Hogwart się o tym dowiedział, a moja przyjaciółka jest do tego zdolna.

-No a co się robi z koniami kiedy chce się je rozmnożyć?- spytała, na co ja i Astoria spojrzałyśmy na siebie jakbyśmy co najmniej usłyszały, że Voldemort ma nos- no zamyka po ciemku w boksie!- odpowiedziała jakby to było logiczne.

-Okej, nie chce wiedzieć, skąd to wiesz, ale nie zgadzam się, nie będę z nim sam na sam zamknięta w ciemności, pojebało cię Pans.

-Oj no daj spokój, chcesz go czy nie?- spytała patrząc na mnie cwaniackim wzrokiem.

Nie.

-Tak.

-No właśnie, więc będziesz robić co mówię, a zdobędziesz tego ogiera raz, dwa! Kurwa Blaise byłby dumny z tego tekstu- zaśmiała się dziewczyna, na co ja się skrzywiłam.

Właśnie Blaise, od tamtej akcji z nim nie gadałam, nie licząc jego prób przeprosin. Nie wiem chciałabym się pogodzić, ale ja na pewno nie wyjmę do niego ręki, to on zjebał, mówiąc mi te wszystkie okropności.

Ale to nie on oddalił się od przyjaciół przez swoją chorą traumę.

-A no tak, przepraszam zapomniałam- powiedziała ze skruchą Pansy, widząc, że posmutniałam.

-Nie no nic się nie stało, ale brakuje mi go, szkoda że sprawy tak się potoczyły.

****

Następnego dnia wstałam na śniadanie, dość nie wypoczęta, długo w nocy rozmawiałam z przyjaciółkami o planie, który mamy zrealizować i o różnych pierdołach.

Nie widziałam Malfoy'a przy stole, czyli pewnie dalej leży w skrzydle. Może dzisiaj znowu do odwiedze, pomyślę o tym, a teraz muszę iść na astronomię

Strasznie nie chciało mi się iść na tą lekcje, nigdy nie widziałam fenomenu z opisywania gwiazd, zwłaszcza, że może kilka razy poszliśmy je oglądać na wieżę astronomiczną, ale wolałam to niż Opiekę nad magicznymi stworzeniami, chociaż żałowałam, że nie widziałam jak jakiś hardodziob wyjebał prawego Malfoy'owi to musiało być zabawne.

-Dzień dobry uczniowie! Dzisiaj o 23 pójdziemy na wieżę astronomiczną aby zobaczyć gwiazdy, każdy wybierze sobie jeden gwiazdozbiór, opiszę go swoimi słowami, wymagam tam, aby napisać jaki to jest gwiazdozbiór, co przedstawia oraz jakie macie do niego skojarzenia i odczucia patrząc na niego. Referaty odbieram za tydzień, a teraz wracamy do asocjacji gwiazd- powiedział profesor, no nieźle wywołałam wilka z lasu, idziemy oglądać gwiazdy, super.

Lekcja minęła jak zwykle, powoli i nudno, miałam dość, chciałam iść spać, a jeszcze siedem lekcji.

Następna transmutacja, przynajmniej użyjemy różdżek, jest w tym plus. Chociaż słuchanie Mcgonagall przez prawie godzinę mi się nie uśmiecha. Nie mam nic do niej, ale przynudza.

He said he wouldn't leave || Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz