Na dworze, zrobiło się ciemno więc postanowiłam pójść na umówione spotkanie w pokoju wspólnym gryfonów. Cieszę się, że tam pójdę, będę mogła zwyzywać Harrego za jego nieodpowiedzialność i pogadać z przyjaciółmi, bo chyba mogę ich tak już nazywać.
Właściwie, to ci Gryfoni wiedzieli o mnie więcej niż moi wieloletni przyjaciele. Czułam się z tym faktem dziwnie, zwłaszcza, że niektóre osoby jak na przykład Draco wiedzą o mnie rzeczy, które wolałabym w tej sytuacji żeby nie wiedział. Co jeśli na tym spotkaniu morderców on pyta go o mnie?
Przesadzam.
Po co Voldemort miałby pytać o mnie, przecież on nawet nie wie o moim istnieniu. Jestem przewrażliwiona, śmierciożercy cały czas robią krzywdę innym czarodziejom, co jest okropne, więc na pewno te gnidy nie pamiętają, że akurat zrobili coś moim rodzicom.
Zanim wyszłam z Dormitorium, postanowiłam z Astorią wtrącić nasz plan w życie, mianowicie jak będę w pokoju wspólnym gryfonów, ona powie Pansy, że podoba mi się Mattheo i zaczną nas do siebie zbliżać, ja powoli będę próbowała zyskać jego zaufanie i już zadanie wykonane.
Zostało jeszcze to z Malfoy'em. Ja pierdole jak mi się tego nie chce robić, może on po prostu chodzi odpocząć na te siódme piętro, albo podoba mu się tam wystrój, tak to na pewno to, a nie od razu jakieś spiski.
Z tymi myślami dotarłam pod obraz Grubej damy. Oczywiście nie chciała mnie wpuścić, ale na moje szczęście, spotkałam Lavender, która mnie wpuściła, mamrocząc pod nosem, coś w stylu, jak chcesz to wchodź, ja muszę iść do mojego Ron-Mona. I w sumie tyle ją widziałam.
-O Mal, już jesteś, poznaj Ginny, siostrę Ronalda- przywitała się Hermiona wskazując na rudą dziewczynę siedząca przy kominku.
Na jej słowa Ginny wstała podchodząc do mnie, z chęcią przytulenia się, oddałam przytulasa, jednak było to dla mnie nie typowe, ale miłe.
-Gdzie Harry? Muszę go zwyzywać- powiedziałam pół żartem pół serio na co obie dziewczyny się zaśmiały.
-Zaraz zejdzie, o boże czy wy też to widzicie?- spytała Hermiona, patrząc w prawo na kanapę.
Siedział tam Ron, z tak zgaduje swoją dziewczyną Lavender.
-Właśnie a o co z nimi chodzi? Nagle się ze sobą no ten całują na środku korytarzu, dzień wcześniej on wzdychał do ciebie, a teraz co? Dwubiegunowość do dopadła czy jak?
Na moje słowa Hermiona posłała mi wdzięczny uśmiech, który odwzajemniłam.
-Zresztą chuj mnie to jak rudy znalazł dziewczynę, bardziej mnie ciekawi jak ty się z tym czujesz?- powiedziałam patrząc na Hermione, która teraz patrzyła na nich z łzami w oczach.
-A ty jak się czułaś jak widziałaś, że Draco gada z innymi dziewczynami na twoich oczach?- spytała ocierając łzę z policzka.
-Wiesz, ufałam mu, więc nie czułam potrzeby być zazdrosna, w sumie bardzo się z nim dogadywałam, no ale trudno, sam przekreślił nasz związek, dołączając do niego.
-A może on nie miał wyboru?- spytała cicho Ginny, która do tego momentu nic nie mówiła. Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, jak to nie miał wyboru, znaczy nie wiem jak to u nich działa, ale jak chcesz dołączyć do niego to chyba robisz to świadomie.
-No tata mi mówił, że Voldemort zabija tych, którzy nie chcą do niego dołączyć- powiedziała dziewczyna, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Nie miałam o tym pojęcia, może to Draco chciał mi powiedzieć, przez ten cały czas. Pogadam z nim.
-Dobra, pogadam z nim później, teraz ważniejsza jest Hermiona- powiedziałam, widząc jak dziewczyna spogląda ciągle na parę siedząca na kanapie.
-No boli mnie to, jak widzę jak ta mała larwa się do niego przytula, czuję jakby ktoś wbijał mi milion igieł w serce- wyznała łamiącym się głosem, dalej patrząc na naszych zakochańców.
-Nie jestem dobra w pocieszaniu, ale może spróbuj znaleźć sobie kogoś innego, jakąś odskocznię- powiedziałam przytulając dziewczynę.
Po tym jak Hermiona się uspokoiła, rozmawiałam z nimi jeszcze o jakiś głupotach, aż wielki Harry Potter postanowił się objawić swoim poddanym.
-No proszę, witam Potter- powiedziałam cynicznie, na co ten od razu na mnie spojrzał przepraszająco.
-Słuchaj Mal..
-Nie maluj mi tutaj- kocham mówić ten tekst- Masz mi wyjaśnić jak mogłeś być taki nieodpowiedzialny! Harry ty mogłeś go zabić! W sumie gdyby nie Snape to Malfoy wąchał by kwiatki od dołu!- krzyczałam jak nienormalna, byłam na niego zła, w sumie bardziej na jego nieodpowiedzialność.
-Dobrze już dobrze, zrobił źle i żałuję, po prostu podajcie sobie rączki i ładnie przeproście się- powiedziała ruda patrząc na nas jak na dzieci.
Pierwszy dłoń wyciągnął Harry, chwilę się zastanawiałam, czy mu ją podać, ale ostatecznie to zrobiłam.
-I tak mam cię na oku Potter- dodałam tak, że tylko on słyszał- a co masz w ręce?- spytałam zmieniając temat.
-To- powiedziała Hermiona wskazując na książkę- to jest przyczyna, dlaczego Malfoy leży teraz w skrzydle- wytłumaczyła, od razu próbowałam wyrwać Harremu tą książkę, ale na nic.
-Harry musisz ją wyrzucić! Ona jest niebezpieczna- mówiła Hermiona podczas gdy ja dalej próbowałam mu ją wyrwać.
Kurwa dawno się tak nie nagimnastykowałam.
-Nie, ona jest moja!- krzyczał odpychając mnie od siebie.
W końcu przestałam dobierać się do książki, posyłając Harremu wściekłe spojrzenie.
-Harry chodź ze mną, schowamy ją, proszę- powiedziała ruda, na co Potter chwilę się wachał, ale poszedł za nią, na co z Hermioną odetchłyśmy z ulgą.
-Wiesz co, ja też już pójdę, późno już i pamiętaj co ci mówiłam- pożegnałam się z nią i poszłam do mojego dormitorium, w którym nie było mi dane zasnąć.
CZYTASZ
He said he wouldn't leave || Mattheo Riddle
De TodoMadison Wolfdart ślizgonka z ciężką przeszłością zmierzy się z różnymi wyzwaniami na swojej drodze, wszystko skomplikuje jedno bardzo ważne zadanie, które zostało powierzone jej. Wszystkie problemy jakie doświadczyła dziewczyna, zaczęły się kiedy d...