Uczucie (po 19 rozdziale)

602 14 2
                                    

Długo nie wychodziłam z pokoju.

Okazało się że w mojej tymczasowej sypialni jest łazienka, choć Adrien pokazywał mi te osobne, nie dołączone specjalnie do pokoji.

Wzięłam więc na spokojnie prysznic i wszystko przemyślałam.

Tak właściwie to wszystko to tyle, że nie miałam żadnego planu.

To co zrobiłam było totalnie kretyńskie i wiedziałam, że prędzej czy później - a napewno prędzej - będę musiała wrócić i wszystko wyjaśnić z Vince'm. Niestety tą wizję nie tylko utrudniał sam fakt, strachu spotkania się twarzą w twarz z nim, a skonfrontowanie się z braćmi również w sprawie naszych spotkań z Adrienem.

No cóż ja miałam zrobić niż stawić się w wyznaczonym przez Santana, miejscu? I tak zaczynałam być głodna więc nie miałam wyjścia, niż zejść na dół.

Dotknęłam zdobionej, metalowej klamki od ciemnych, drewnianych drzwi, tak jakby miała mnie zaraz oparzyć, i ze strachem, lekko ją nacisnęłam.
Na początku odruchowo zaglądnęłam czy nikogo nie ma, chociaż nie miałam ku temu powodów. Gdy z tym dziwnym uczuciem dotarło do mnie że nie, nie pozostało mi nic innego niż zupełnie wyjść z cienia.

Szczerze? Nie wiem co na mnie tak działało. Może ta wiedza, że znajduję się właśnie w domu wspólnika mojego brata? A może to, że czekała mnie okrutna wizja spotkania z braćmi?

No tak. Nie będę oszukiwać, łudziłam się by to była ta druga opcja.

Zamknęłam drzwi i spojrzałam na korytarz który prowadził do schodów.

Musiałam przez niego przejść - nie miałam wyboru.

Nie myślałam długo, bo gdybym tak zrobiła, pewnie bym stchórzyła. Za to zamknęłam oczy i pomknęłam do przodu, raz po raz lekko otwierając je by na nic nie wpaść.

Może faktycznie coś mi odbiło. Nie tylko ten dziwny i od ostatniego czasu rzadko spotykany strach, ale i ogólnie to wszystko.

Dotknęłam barierki.

Patrząc na moją dłoń opierająca się na niej, mój wzrok przekierował się na mój rękaw od sukienki, którą ubrałam przed wyjściem.

Była cała czarna i może nawet i skromna, bo rękawy oraz ogólnie ona, była długa. Choć nie można było nie przyznać, że mocno opinała talię, więc myślę że również seksowna i elegancka.

Nie żebym się jakoś stroiła czy coś.

By odgonić tę myśl dotknęłam odruchowo skóry w okolicach szyji i wyczułam coś.. O nie..

Teraz wróciła ona ze zdwojoną siłą.

Przełknęłam ślinę i by o tym nie myśleć, zaczęłam ostrożnie i powoli stąpać, po stopniach w dół.

Gdy stanęłam w końcu na ostatnim stopniu, poczułam się jeszcze dziwniej. Chy-

- Hailie Monet, już zeszłaś.

To co teraz usłyszałam.. ten ton głosu, moje pełne imię i nazwisko, oraz.. osoba która to wypowiedziała, sprawiło iż stanęło mi serce.

Boże! Już mogłam powiedzieć, że nienawidzę tego uczucia! Nigdy tak nie reagowałam na niego ani na nic związane z nim.. Och no! Nawet kiedy tu przyszłam zachowywałam się w miarę normalnie! A teraz? Co mi odbiło?

Adrien przez chwilę przeskanowywał mnie, a potem i naszyjnik z pereł, przez co niechciany rumieniec wkradł mi się na policzki.

- Chodź do kuchni, ugotuję ci coś.

Dalszy Ciąg "Rodziny Monet" (Moja Wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz