Zawsze byłam osobą bardziej strachliwą, wrażliwą i tak dalej. Nie pamiętam kiedy posprzątałam po sobie w łazience i poszłam znów do łóżka, choć dopiero co się obudziłam. Gdy dotknęłam głową poduszki moje oczy od razu się zamknęły i poszłam spać. Tym razem nic mi się nie śniło. W mojej głowie widniała cudowna błogość o której marzyłam przez dłuższy czas. Po prostu pustka.
Obudziłam się popołudniu. Byłam wypoczęta i zadowolona, choć już nic nie układało się tak jak powinno. Gdy stałam na dywanie wyścielonym przy łóżku, czułam się silniejsza. Jakbym była wstanie przezwyciężyć wszystkie przeszkody. Wiedziałam, że jeśli chcę to zrobić muszę poświęcić całą siebie i skupić się na tym w stu procentach. Nic nie mogło mi przeszkadzać. Dlatego od razu zadzwoniłam do Willa i poprosiłam o pomoc, bym dostała długie wolne i na studiach i na praktykach. Dokładnie chodziło mi o miesiąc, a byłam pewna, że nie będzie mi to tak łatwo uzyskać.
- Malutka, ale to strasznie długo. Coś się dzieję? Źle się czujesz? - dopytywał. Byłam pewna, że tak będzie więc opracowałam idealny plan.
- Nie Will, ale wiesz jak zawsze haruje i wypruwam z siebie żyły.
- Tak wiem, malutka, ale wydawało mi się, że ci to nie przeszkadza...
Skubany.
- Bo tak było, jednak teraz czuję się strasznie przytłoczona. Potrzebuję przerwy Will. Ledwo daję radę. Proszę cię... - specjalnie wymusiłam z siebie najbardziej błagalny ton głosu. Wiedziałam, że mi nie odmówi. Był przecież moim ulubionym bratem. Z Vincentem byłoby trudniej.
- ...Mmm, okej Hailie. Rozumiem. Słuchaj jeśli coś się dzieję to wiesz, że możesz ze mną porozmawiać? - spytał.
- Tak, wiem Will.
-Malutka, może teraz skoro masz tak długą przerwę, przyleciałabyś do Pensylwanii? Sam teraz tu jestem. No bo... Co masz zamiar robić tam u siebie?
O Boże...
- Nie, nie trzeba, naprawdę. Dam sobie radę. Jest tu wszystko, tym bardziej chodzi mi tutaj o odpoczynek. No i... jest ze mną Adrien. Dam sobie radę.
- Ah, no tak... Adrien. - Choć wiem, że pewnie nie to miał na myśli, gdy tylko wypowiedział jego imię, z jego ust wydobył się pełen niechęci ton.
Musiałam kończyć tą rozmowę. Uzyskałam to co chciałam.
- Dziękuję ci za wszystko, Will. Ja niestety muszę kończyć. Może uda nam się dokończyć później tą rozmowę. - uśmiechnęłam się, choć on nie mógł tego zobaczyć i rozłączyłam, nie dając mu szansy cokolwiek powiedzieć.
Oczywiście, że nie miałam zamiaru kończyć tej rozmowy. Cały czas kręciliśmy się wokół jednego tematu.
Uśmiechnęłam się do siebie i spoglądając, czy aby na pewno wyglądam jakkolwiek przyzwoicie wyszłam z pokoju.
Zwykle doceniałam swoją przestrzeń i bardzo lubiłam gdy od czasu do czasu zostawałam sama. Jednak jeśli chodzi o Santana nie czułam chęci odizolowania się. Nie przeszkadzał mi. Czułam się przy nim bardzo komfortowo i byłam z tego faktu szczęśliwa. Dlatego zobaczywszy go na balkonie od razu się tam skierowałam.
- Moja śpiąca królewna już wstała? - zapytał, gdy tylko przekroczyłam próg drzwi balkonowych.
- Owszem. - odpowiedziałam zadowolona zamykając drzwi. - I nareszcie się wyspała, jak należy. - dodałam.
- Cieszę się. Trochę się zmartwiłem, że wstałaś tak późno. - mówiąc to odłożył swój telefon na stolik i wskazał ręką miejsce obok niego na kanapie. - Powinnaś zrobić sobie przerwę i odpocząć.
CZYTASZ
Dalszy Ciąg "Rodziny Monet" (Moja Wersja)
RomanceWszyscy fani cierpliwie czekają na dalszy rozwój powieści Weroniki Anny Marczak - "Rodzina Monet" diament. Co się stanie dalej? Tutaj od 19 rozdziału zaczyna się moja wersja i naprawdę zapraszam do przeczytania. I + wpleciona moja inna historia!