- Nie! Dość, dość! Już mam dość tej historii! - powiedziała ze złością Lissy. - Jeszcze na początku była fajna, ale teraz już jest bez sensu... I się boję!
Okryła się szczelniej kołdrą a mi było wstyd.
- Tak... Wiem, przepraszam. - Westchnęłam. - nie jestem dobra w wymyślaniu historii... Przegięłam.
- Będę miała koszmary! - marudziła.
Spojrzałam na nią i podjęłam próbę odciągnięcia jej od tego tematu.
- Taka dzielna dziewczyna będzie mieć koszmary? - udałam wyolbrzymione zdumienie.
Lissy uroczo zmarszczyła brwi i odkryła się. Ja za to nadal udając że ubolewam odwróciłam się delikatnie na krześle od niej.
- Co? Nie! Jestem już duża!
- Naprawdę? Więc nie będziesz mieć koszmarów?
- Nie, ale już nie opowiadaj takich historii... No i tata by był zły.
- Nie będę obiecuję. A ty nie myśl o tacie. I najlepiej... - wstrzymałam na chwilę oddechu i uśmiechnęłam się, bo już nic więcej nie mogłam zrobić. - najlepiej nie opowiadaj mu o tym...
- Czemu...?
Zamyśliłam się na chwilę. Spojrzałam zza okno, na ciemne niebo i surowe drzewa wokół.
- No bo... Widzisz... Ty jesteś dzielną dziewczynką i nie masz koszmarów, ale czasem Vincent je ma, wiesz?
- Tata? - dziewczynka wyglądała na zaskoczoną.
- Też byłam zdziwiona gdy się dowiedziałam. Ale lepiej go o to nie pytaj bo to dla niego drażliwy temat... Oh! No i tym bardziej nie opowiadaj mu tej historii!
- Będzie się bał...
- Dokładnie kochanie. - przesunęłam się bliżej niej. - To może teraz opowiem ci bajkę... Ale taką normalną.
Uśmiechnęła się i ułożyła w łóżku. Wiedziałam że to jest znak że mogę naprawić swój błąd. Co mnie w ogóle podkusiło żeby wymyślać taką durną i bez kontekstu historię?
- A więc... - wyciągnęłam książkę z półki. - To nie będzie może bajka, ale to będzie opowieść... Na szczęście nie moja!
Lissy zachichotała i pokiwała głową.
Spojrzałam na tytuł: "Liceum śmierci"
Zmarszczyłam brwi i już nie byłam przekonana co do tej historii. Spojrzałam na tył okładki i zobaczyłam że książka jest od 15 lat.
"Co to tutaj w ogóle robi?" - pomyślałam.
Ale nie spodziewałam się że Lissy tak chętnie będzie chciała wysłuchać tej historii. Patrzyła na mnie z błagalnym wzrokiem i złączyła dłonie w gest błagania.
Nie byłam pewna czy powinnam to jej przeczytać ale już bardziej spieprzyć niż wcześniej nie mogłam, no i sama byłam tak naprawdę ciekawa tej książki.
- Niech będzie. - zgodziłam się i usiadłam na krześle. - Trzeba tu będzie przynieść fotel... - mruknęłam i zaczęłam czytać.
Tak szczerze to nadal czułam się zawstydzona po tamtej historii dla Lissy. Na siłę chciałam jej dać pełną przygód opowieść a jedyne co dałam to nie łączący się... Horror? Nie wiem tak właściwie, ale zjebałam. Bałam się tylko jeszcze czy ta opowieść nie będzie też nieodpowiednia dla Lissy no bo nie oszukujmy się, ona nie ma 15 lat a tytuł tym bardziej odmawia przeczytania tego dziecku, ale już było za późno.
Jedyne co mogłam zrobić, to tą opowieścią odkupić swoje winy.
CZYTASZ
Dalszy Ciąg "Rodziny Monet" (Moja Wersja)
Storie d'amoreWszyscy fani cierpliwie czekają na dalszy rozwój powieści Weroniki Anny Marczak - "Rodzina Monet" diament. Co się stanie dalej? Tutaj od 19 rozdziału zaczyna się moja wersja i naprawdę zapraszam do przeczytania. I + wpleciona moja inna historia!