Rozdział 5

196 5 0
                                    

Prov Marek
- Wreszcie w domu. Tęskniłem za wami bardzo.
- My też.
- To może zrobię kolację?
- Ja podziękuję jestem zmęczona.
- Rozumiem ja zjem i przyjdę do ciebie.
- Dobrze.
Szybko zjadłem kanapkę bo w areszcie jedzenie było okropne. Tylko woda i kromka chleba. Poszedłem do sypialni Natalia już spała. Słodko wygląda jak śpi. Kiedy chciałem wyłączyć lampkę niechcący zawaliem książkę budząc Natalie.
- Przepraszam Natalia to było przypadkowo.
- Nic się nie stało. Każdemu się zdarza.
- Czyli nie jesteś zła?
- Oczywiście że nie.
Następnego dnia robiłem śniadanie dla Natali. Dziwne była już 12.00 a Natalia nadal spała. Zacząłem się bać.
- Natalia żyjesz?
* Nic nie mówi*
- Kurwa Natalia odezwij się!
- Żyje daj mi spać .
- Kurwa Natalia ja myślałem że nie żyjesz.
- No sorry zmęczona byłam.
- Jest 12.00 może chcesz zjeść śniadanie z mężem?
- Która? Już wstaję.
* Jedzą siadanie*
Było widać że Marek jest zły za mnie że nie odpowiadałam na jego pytanie.
- Marek jesteś zły?
- Trochę tak bo bałem się że nie żyjesz.
- Przepraszam poprostu byłam zmęczona po wczorajszych wrażeniach.
- Rozumiem ale następnym razem mów jak będę się pytał.
- Obiecuję że będę mówiła.
W pracy jak zwykle nic się nie działo kilka zgłoszeń o awanturze domowej. Cieszyłem się że nie trzeba szczelać albo gonić złodzieji.
Mogłem na spokojnie przemyśleć jedną sprawę która chodziła mi cały czas po głowie.  Nie mogłem o tym powiedzieć Natali bo inaczej mogła zginąć z dziećmi. A tego bym nie przeżył.
Nagle dostałem telefon od komendanta.
- Odbiorę to ważne.
- Okej i tak nie ma zgłoszeń.
*Odbiera*
- Witam stało się coś?
- Chodzi o tą sprawę z mafią.
- Czyli już wiedzą o mojej rodzinie i chcą ich zabić.
- Mam nadzieję że do tego nie doszło.
- Mam nadzieję że nie. Mam pomysł żeby dali wam spokój.
- Jaki pomysł szefie?
- Powien ci ale Natalia nie może słyszeć. Przyjdz do mnie po pracy.
- Dobrze szefie.
* Rozłącza się*
- Kto dzwonił?
- Komendant muszę do niego przyjść po pracy.
- Widać że coś przeskrobałeś
- Niestety tak
- Brawo Marek.
Po pracy udałem się do komendanta.
- Witam chciał pan powiedzieć o tym planie.
- Tak chodzi o to że będziesz udawał że nie żyjesz. Niby umrzesz na oczach Natalii.
- Ona mi tego nie wybaczy.
- Wybaczy wrócisz po roku. Ja jej powiem że tak musiałeś zrobić żeby nic wam nie zrobili.
- Mogłem wtedy nie aresztować ich szefa bym nie miał kłopotów.
- To nie twoja wina Marek. Teraz możesz wracać.

Z tobą pójdę nawet na koniec świata Natalia i Marek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz