Część 1

382 12 20
                                    

 

Wchodząc na pokład łodzi wiedziałam już ,że nic nie będzie takie samo jak przedtem. Zostawiłam kochającego brata mimo ,że wcale nie chciałam. Rodzice zmusili mnie , aby się z nim rozstać. Teraz oboje byliśmy osobno. Ja na okręcie płynącym prosto do instytutu Durmstrang a Syriusz w pociągu jadącym do Hogwartu. Jedynym pocieszeniem było to, że nie będę musiała widzieć się z rodzicami. Zatopiona w swoich myślach nie patrzyłam gdzie idę a przez to wpadłam na kogoś. Świetnie !- pomyślałam. Tylko ja mogę mieć takiego farta aby na kogoś wpaść. Przez pierwszą chwilę nie widziałam osoby na ,którą wpadłam przez swoje wręcz czarne włosy zasłaniające mi widoczność. Po szybkim odgarnięciu ich zobaczyłam dość wysokiego bruneta o ostrych rysach twarzy. Mogłabym przysiąc iż jesteśmy w tym samym wieku.

-Hej !- przywitał się.- Nic ci nie jest ? –wydawało mi się , że był zmartwiony moim stanem zdrowia. Nie powiem przez to małe zderzenie trochę zakręciło mi się w głowie ale nie za bardzo się tym przejęłam.

Hej! Nie nic mi nie jest . – odpowiedziałam chłopakowi. Co chyba go uspokoiło choć nie na długo. Bo gdy próbowałam się odsunąć znów wszystko zwirowało mi przed oczami i gdyby nie refleks chłopaka już dawno leżałabym na ziemi.

-Choć usiądziesz sobie i napijesz się wody może wtedy ci się polepszy. – odparł zmartwiony moim stanem.

Tak jak powiedział tak zrobił. Chwilę później siedzieliśmy już na ławce. A gdy ja dochodziłam do siebie chłopak postanowił się odezwać :

-Jestem Thomas Snow. – przedstawił się – A ty ?

-Phoebe Black. –odpowiedziałam miło.

Miałam nadzieje , że kogoś poznam i szybciej dam rade się zaklimatyzować w nowym otoczeniu. Jak na razie nasza znajomość zaczęła się inaczej niż wszystkie inne. Przegadaliśmy całą podróż . Dzięki temu dowiedziałam się ż Thomas ma starszego brata który chodzi na czwarty rok. Powiedział mi też ,że mieszka w Bułgarii ze swoimi rodzicami. W trakcie naszej rozmowy dołączył do nas przyjaciel chłopaka Marcus Bain. Wysoki szatyn z bardzo zaraźliwym uśmiechem i cudownym poczuciem humoru. Okazało się ,że chłopak jest dość energiczny oraz głośny co wcale mi nie przeszkadzało, ponieważ sama taka byłam ale dopiero przy kimś komu ufam. Chłopcy na początku byli zdziwieni moja obecnością na statku ale po opowiedzieniu im jak tu trafiłam i dlaczego wszystko zrozumieli i współczuli mi. Sama nie wiem dlaczego powiedziałam im prawdę ale poczułam ,że mogę im zaufać.

Zamek do którego trafiliśmy zapierał dech w piersi. Był przepiękny zarówno w środku jak i na zewnątrz. Wokół siebie miał pełno wolnej przestrzeni. Która będzie wykorzystywana dopiero w słoneczne oraz ciepłe dni. Sam zamek posiadał cztery piętra z czego parter był przeznaczony na wielką jadalnie dla uczniów , a także ogromny salon. Nie mogło zabraknąć też łazienek ,które też się tam znalazły. Drugie i trzecie piętro było przeznaczone na sale lekcyjne. Czwarte piętro a zarazem ostatnie było niczym więcej jak sypialniami dla chłopców oraz nie zapomnijmy dla mnie. Uczta powitalna była dość nudna. Jak zwykle dyrektor przemówił zaczynając swoją śpiewkę o tym jak bardzo cieszy się, że nas widzi chociaż to totalne kłamstwo. Oczywiście wspomniał też o tym , że dołączyła do szkoły dziewczyna co uczniowie przyjęli z różnymi reakcjami. Jedni byli zadowoleni drudzy sceptyczni do tego pomysłu a kolejni po prostu byli w szoku. Kolejnego dnia rano postanowiłam obudzić moich znajomych poznanych wczoraj. Wchodząc do ich pokoju ujrzałam jeszcze jednego chłopaka był to średniej postury blondyn. Ubrany w zwykłe szare dresy. Chyba ani ja ani on nie spodziewaliśmy się tu zobaczyć. Otrząsnęłam się pierwsza i postanowiła się przedstawić :

-Cześć! Jestem Phoebe Black a ty ?- zapytałam się chłopaka który już otrząsnął się z pierwszego szoku.

-Flin Bajer. – odpowiedział podając mi rękę , którą przyjełam.

I tak oto poznałam moich cudownych przyjaciół , z którymi znam się już pięć lat. A to wspomnienie naszego pierwszego spotkania zawitało w mojej głowie przez wypity już przez nas alkohol. Aktualnie ja leżałam rozwalona na czerwonym, mięciutkim fotelu ściskając w dłoni na wpół wypitą butelkę Ognistej Whisky. O mój fotel opierał się prawie nie kontaktujący Thomas a Marcus i Flin już zgonowali na kanapie przytulając się do siebie. Nie mogłam zmarnować takiej okazji do ponabijania się z nich gdy będą trzeźwi więc zrobiłam im zdjęcie. Sama już zasypiałam. Przestałam walczyć ze snem. Ktoś z boku mógł by zapytać dlaczego zapijamy się w trupa w ostatnia noc piątej klasy w Instytucie Durmstrang. Otóż odpowiedź jest prosta. To ostatnia noc w takim składzie w tej szkole. Mówiłam wam już ,że moja rodzina jest popierdolona i uwielbia robić mi na złość. Więc od września oficjalnie nie będę już uczennica tej oto szkoły. Spędziłam tu cudowne pięć lat pełne śmiechów , żartów , denerwowania nauczycieli oraz oczywiście szlabanów z moimi najlepszymi przyjaciółmi. A teraz po tych cholernych pięciu latach moja kochana mamusia wyczujcie ten sarkazm przypomniała sobie o Miom istnieniu i postanowiła przepisać mnie do Hogwartu. Rozumiecie to po tylu latach rozłąki z bratem wreszcie zobaczę go na żywo. Nie powiem stresuje mnie to cholernie ale poradzę sobie w końcu nazwisko Black do czegoś zobowiązuje. Właśnie dlatego jutro na uczcie pożegnalnej będziemy nieprzytomni. Bo dziś po raz ostatni możemy napić się tu Whisky w takim składzie. Boli mnie to ale pociesza mnie myśl, że chociaż mogę jeszcze spędzić ostatnie wakacje z przyjaciółmi w Bułgarii.

Rano tak jak myślałam nikt z nas nie kontaktuje z rzeczywistością a głowa boli nas niemiłosiernie. Nie wyspani i cholernie zmęczeni zmierzamy do jadalni gdzie za chwile ma odbyć się pożegnalna uczta. Wszyscy w czwórkę siadamy koło siebie a każdy w dłoni dzierży butelkę wody jakby miała nas ona uratować. Niestety tak się nie dzieje na stołach pojawia się jedzenia a my próbujemy cokolwiek zjeść . Jako tako zjadamy cokolwiek i gdy dyrektor kończy swoją przemowę na jego głowie oraz reszty uczniów jak i nauczycieli pojawia się śmierdząca zielona breja która farbuje włosy na różne kolory. A za kadrą pedagogiczną pojawia się wielki zielony napis '' TO BYŁO CUDOWNE PIĘĆ LAT A TO TAKI PSIKUS NA PORZEGNANIE '' Cała nasza czwórka zaśmiewa się do łez a potem krzyczy wybiegając z Sali , że farba raczej powinna zejść do dwóch tygodni.po raz ostatni przechadzam się sama po tych korytarzach gdzie tyle razy biegliśmy spóźnieni na lekcję. Idę jeszcze do naszego miejsca gdzie zawsze palimy fajki i odpalam sobie czerwone Marlboro. Wdychając nikotynę przypomina mi się gdy po raz pierwszy przyszliśmy tu zapalić nasze pierwsze fajki.

-No dawaj Phoebe ! –wykrzyczał Marcus – chyba ,że wymię kasz? –podpuszczał mnie i każdy dobrze to wiedział. Tak samo każdy dobrze wiedział ,że ja nigdy nie odpuszczam.

-Uuuhhh daj mi to i się zamknij. – warknęłam na niego zabierając mu fajkę z ręki.

Dobra raz kozi śmierć przecież nic mi się nie stanie. Prawda ? A chuj w to. No i się zaciągnęłam i już w tedy wiedziałam ,że to będzie moje uzależnienie i nic na to nie poradzę. Od tamtej pory wszyscy przychodziliśmy tu przynamniej raz dziennie aby zapalić fajkę. 

Uśmiech samoistnie zagościł na moich wargach gdy wypuszczałam dym z płuc.  No cóż trzeba się zbierać . Rzuciłam peta na podłogę i przydeptałam go butem. Po raz ostatni spojrzałam w to miejsce zostawiając wspomnienia głeboko ukryte w pamięci. Nie chciałam znowu płakąć i tak chłopacy tulili mnie przez całą noc po tym gdy dostałam ten pieprzony list od matki z informacją , że od września przeprowadzam się z powrotem do Anglii.  Wsiadając na statek wciąż nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu gdy widzieliśmy tyle kolorowych fryzur . Usiedliśmy w zacisznym miejscu i chłopcy zaczęli rozmowę sama przyznam nie słuchałam ich ani trochę bo byłam zatopiona we własnych myślach. Co się stanie gdy wrócę do domu po wakacjach ? Czy Syriusz mnie w ogóle pozna ? Tęsknił za mną w ogóle ? Jak będzie wyglądać relacja między nami? W końcu nie widzieliśmy się tyle lat. W końcu chłopacy zauważyli , że się nie odzywam i jestem jakaś przygnębiona. Od razu wiedzieli o czym myślę. Bez wahania wszyscy na raz  przytulili mnie i trwaliśmy tak do póki nie powiedziałam , że mnie duszą. Chociaż i w tedy nie byli skorzy do puszczenia mnie odpuścili. W zamian za to zajmowali mnie rozmowami co chwilę ,abym tylko nie myślała o rodzinie i się nie smuciła. Mówiłam już ,że mam najwspanialszych przyjaciół na świecie ? Tak ? To się powtórzę . Moi przyjaciele to najwspanialsze co mogło mi się przytrafić po tym co przeszłam w domu rodzinnym. Wciąż nie mogę uwierzyć ,że to właśnie ja jestem ich przyjaciółką. Ale taka jest prawda jestem nią i jestem z tego dumna.

Ta Inna Black - James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz